przez 2 lata pojawiały sie w naszym mieszkanku (studenckim) karluchy...teraz babka, własciecielka mieszkania kupiła jakiś środek...no i nie ma robaczków. osobiscie mi nei przeszkadzają, ale znajomkom tak....i to bardzo... coprawda, miałam parę ciekawych zdarzeń np. wysżłam z pokoju a do mojego kubka z herbatą czy bez włazi karaluch, albo karaluchy łażące po ścianach czy podłogach....tylko ze one pojawiają sie jak jest cichutko i ciemno.......no i raczej nie są szkodliwe (chyba) prócz roznoszenia różnorodnych swiństw:/, ale to już inna historia.....
podarujUśmiechSwójTymKtórychNapotkaszNaSwejDrodze
Ja niestety brzydzę się wszelakiego rodzaju robactwa, więc nie potrafiłabym z nim żyć. Nie mieszkam na wsi, ale w domku jednorodzinnym i w swojej karierze doświadczyłam już karaluchów, glizd, myszy, węży (!), mrówek i tym podobnych i jakoś to zniosłam, ale nie obyło się bez środków zaradczych. Kot łapał myszy, a resztę traktowałam środkiem szkodnikobójczym i od pewnego czasu mam spokój.
Jedynie pająki wynoszę z czcią na dwór, żeby nie zginęły w domu. Chociaż też niekoniecznie je lubię, to próbuję przełamać swoj opór. Wszak "szczęśliwa chałupa gdzie pająków kupa" 🙂
"Nie mieszkam na wsi, ale w domku jednorodzinnym i w swojej karierze doświadczyłam już karaluchów, glizd, myszy, węży (!), mrówek i tym podobnych i jakoś to zniosłam, ale nie obyło się bez środków zaradczych."
ta wypowiedź nie dotyczy samych szkodników, a ogólne zwierząt do których ludzie często czują wstręt jak np. węże.
o ile wiem węże to także nie szkodniki (zazwyczaj) więc chyba dżdżownice jednak 😛
http://ludzie.playmobile.pl/blog#menuTabs
To niemożliwe :p Dżdżownice nie tylko nie są szkodnikami, lecz są bardzo pożyteczne. Poza tym musiałyby się chyba teleportować, żeby znaleźć się w domu, a potem długo by w nim nie pożyły - za sucho i brak pokarmu. Nawet jeśli Atti boi się dżdżownic, to okrutne i niegodne wegetarianina było by je tępić, zwłaszcza że większość życia spędzają pod ziemią i nie wchodzą nam w drogę. Mam nadzieję, że Atti wkrótce pojawi się i wyjaśni całą tę sprawę 😀
http://www.explosm.net/comics/random/
U mnie w domu buszował "dziki lokator" więc mój stary zastawił półapki. Półapki 'rozbrajałem', a myszke złapałem, i teraz mam dylemat, bo niewiem co zrobić: -wypuścić w domu nie mogę, na dworzu póki co za zimno, a w piwnicach trutki są porozsypywane. No więc mam nowe zwierzątko 😛 (Trzymam w akwarium i karmie tą samą karmą co myszoskoczki) ale na wiosne planuje wypuścić
PS Co to może znaczyć jeśli mysza ma coraz bardziej nieproporcjonalnie,(względem reszty ciała) większy brzuch 😮
PS2 Mysz schwytałem ale ani razu ma rękach nie miałem (więc chyba niczego nie załapie, od niej co?)
[edytowane 15/1/2008 przez Likwidator]
20 years from now you'll be more disappointed by the things that you didn't do than by the ones you did do. So throw off the bowlines. Catch the trade winds in your sails. Explore. Dream. Discover.
Jedno szczęscie u mnie nie ma karaluchów i chyba tak naprawde ich nigdy z bliska nie widziałam 😛 co do myszy to też nas nie nawiedzają,choć dawno temu była u nas jedna,wkradła sie z piwnicy no i skończyła niestety w płapce na myszy 🙁 [moja mama strasznie sie boi,i pamiętam nawet ,że razem z mama spałam u cioci 😉 ] co do innych nie do końca proszonych gości np much to wszyscy w domu prócz mnie je zabijają,choć nie powiem też mnie czasami wkurzają tak jak komary,ale te ja sama też zabijam[jestem uczulona,więc nie chce być pogryziona,co za tym idzie spuchnięta ;/ ]
hm... tez nie uznaje slowa "szkodniki", jak nam sie wydaje, ze pewne organizmy nam szkodza, to jest to tylko nasze subiektywne odczucie, nie jest przeciez zamiarem "szkodnikow" nam szkodzic, usiluja tylko przezyc tak jak my,
jestem przekonana, ze wszystko w zyciu ma swoj sens i jezeli nawiedzaja nas "szkodniki" to jest to tylko uzewnetrznienie naszych wewnetrznych problemow i wszelkiego rodzaju lekow , wiec zamiast denerwowac sie na niewinne zwierzatka, warto przyjrzec sie sobie samemu,
mialam kiedys problem z molami, najpierw je zabijalam, jako szkodniki, ale to wcale nie rozwiazalo problemu, tylko pogorszylo.... wiec nastepnym razem jak sie pojawily pogodzilam sie z nimi, lapalam do szklanki i wypuszczalam przez okno, sa tak samo stworzeniami bozymi jak ja 🙂 i nawet jak nam troche podjadly to przeciez nie umrzemy z glodu
myszy nie przeszkadzaly mi nigdy... nawet jak podgryza mi pare marchewek w ogrodzie to przeciez nie zbiednieje od tego,
pajaki zawsze podziwialam....
zmij przestalam sie bac i patrze na nie z respektem... moze dlatego jeszcze zadna mnie nie ugryzla chociaz ciagle je spotykam...
dzdzownice sa moimi przyjaciolmi... pomagaja mi przeciez w ogrodzie..
przyciagamy do siebie to czego sie najbardziej boimy,
kto wie, czy wszelkiego rodzaju "szkodniki" kojarzace nam sie z brudem nie nawiedzaja akurat ludzi z fobiami czystosci, zeby ich skonfrontowac z wlasnym problemem ?
Jedynym przykazaniem jest milosc. Jesli jej nie ma- na nic zda sie dziesiecioro przykazan OSHO http://www.wegestudio.pl/NOTESY-k30-0-3-default.html <param name=
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja