śliczny ptaszek 🙂
parę tygodni temu podczas spaceru z koleżanką znalazłyśmy gołębia ,wyglądał na rannego, siedział na trawniku i nie chciał odfrunąć, wzięłam go na ręce i okazało się że ma coś z grzebieniem czy jak to się tam zwie, wyglądał jakby był złamany albo coś.....było mi go strasznie żal....inne gołębie wskakiwały na niego i dziobały go,wyrywając piórka....nie mogłam go tak zostawić, więc razem z koleżanką pojechałyśmy do weterynarza na 2 koniec miasta....a tam pani w recepcji powiedziała nam że ''nie zbiera się takiego czegoś'' bo jeżeli ptaki padają to widocznie z jakiegoś powodu, że to naturalne siedlisko chorób i bakterii,że ptasia grypa skądś się przecież wzięła itp....pani była miła, ale to co mówiła, nie było miłe....powiedziała że jedyne co można zrobić to go uśpić. zapłaciłam 5 złotych i wyszłam.czułam się tak jakbym go zabiła , ale mam nadzieję że ulżyłam mu w cierpieniu....
Mój kot, którego darzę wielką miłością jest "znajdą". Myślę, że gdybym go wtedy nie przygarnęła, to biedak już by nie żył, poniewąz jako sześciotygodniowy kociaczek błąkał się samotnie po ulicach, rozpaczliwie "wołając" z prośbą o pomoc, kiedy "cały świat" spowity był śniegiem i panowała temperatura -15 st.
Dodatkowo dziś przeniosłam ślimaczka ze środka chodnika na zieloną trawkę 🙂
Magdalena
Moja mama zawsze (a zdarza się to często) karmi bezdomne psy i koty 😉
A jeżeli chodzi o ratowanie życia to napiszę tu historię mojego owczarka przygarniętego przez nas rok temu.
Działo się to rok temu.. moja mama powiedziała mi że przejeżdzała parę razy pewną ulicą i widziała 2 psy (10-cio letniego owczarka niemieckiego i rocznego (prawdopodobnie mieszankę owczarka niemieckiego i kaukaza - możliwe że to syn starszego). Okazało się, że parę dni wcześniej, ktoś w szarym bmw wyrzucił te dwa pieski na polu tuż koło ulicy.. coś im żucił żeby pewnie myślały, że przyjechał się z nimi tylko pobawić i odjechał. Te czekały tam ok. tygodnia w jednym i tym samym miejscu przy ulicy czekając na swojego pana (sk******a) aż po nie wróci. Niestety ten nigdy po nie nie wrócił. Na szczęście pewni ludzie zajęli się nimi i przynosili im wodę i trochę jedzenia więc jakoś przeżyły. Doglądaliśmy ich z mamą i zawoziliśmy jedzenie długo nie mogąc podjąć decyzji o ich przygarnięciu (ponieważ mam małe podwórko i mam już dwa sznaucery). Nagle owczarek zniknął.. okazało się, że schował się pod drzewami i nie mógł się ruszać ponieważ (jak to później stwierdził weterynarz) został potrącony przez tira lub busa i był cały podziurawiony, połamany cały tył. Natychmiast zawieźliśmy go do weterynarza do Rzeszowa i tam zrobili wszystko co mogli żeby go uratować, niestety okazało się że pod zgniecionym ogonem w odbycie i w samym ogonie miał mnóstwo rozwijających się - nie wiem czy to dobrze powiem (robaków). Dostał jakiś płyn który podaje się koniom i krowom i wszystko zależało już tylko od niego - jeżeli przeżyje noc, będzie żył. Udało się.. po ok. 3 miesiącach zaczął powoli normalnie chodzić i jest dzisiaj członkiem mojej rodziny. Drugiego psa wziął mój znajomy i też ma się dobrze 😉
Kiedyś znalazłam zakonniczkę niemiecką (gołębia) w polach i zabrałam ją do domu,nie latał,odchowałam go,nabrał sił i oddałam do zaufanego gołębiarza gdzie nauczył się latać 😀 podejrzewam,że nie skończyłoby się to najlepiej dla niego gdybym go wtedy wzieła,choćby ze względu na wałęsające się koty w okolicy czy lisy itp.
Kiedys też kupiłam kurkę i koguta z fermy,aby nie zostały kupione na rosól przez kogoś innego...niestety tak się złożyło,że oba zwierzaki odeszły (kurka po miesiącu,kogut po roku),nie pomogła porada u weta i leki 🙁 ale myślę,że i tak to lepsza śmierć niż taka jaką giną setki tysięcy innych kur.W przyszłym roku planuję kupić dwa brojlerki 😀
Mój kot, którego darzę wielką miłością jest "znajdą". Myślę, że gdybym go wtedy nie przygarnęła, to biedak już by nie żył, poniewąz jako sześciotygodniowy kociaczek błąkał się samotnie po ulicach, rozpaczliwie "wołając" z prośbą o pomoc, kiedy "cały świat" spowity był śniegiem i panowała temperatura -15 st.
za 2 tyg prawdopodobnie odbiorę od kol kotka-znajdę,o ile się rodzice zgodzą,ale się bardzo napaliłam i nie odpuszczę:P 😀
Ja uratowałam suczkę i psa. Do tego były jeszcze ślimaki xD
Kiedyś na obozie przyszedł do nas (do pokoju) pies (a'la jamnik). Miły i grzeczny. Trzymałyśmy go w pokoju,wyprowadzałyśmy na wstążce,która wcześniej służyła mi jako pasek do spodni xD. Miał już dom załatwiony u jednej z dziewczyn z obozu. Nagle pod koniec obozu psa nie ma. Okazało się,że panie sprzątaczki usłyszały go (szczekać nie szczekał,może skomlał,bo długo w pokoju siedział) i wypuściły go. Później pan,który tam pracował wziął wilczura i szukali go. Powiedział,że jak spotka naszego psiaka,to spuści wilczura i ten go rozerwie... Znalazłyśmy go pierwsze i ukrywałyśmy po wszystkich pokojach,gdy go szukali. Na szczęście nowi właściciele przyjechali i pies ma nowy dom ;]
Suczkę znalazłam,gdy szłam z moim psem na spacer. Młoda i bardzo ruchliwa. Zaczepiała inne psy i często wychodziła na ulicę (wypadek murowany) :/ Wzięłam ją do domu,nakarmiłam i następnego dnia przyjechali wolontariusze ze schroniska. Suczka ma teraz nowy dom 🙂
Może to nie wiele,ale zawsze coś 🙂
Pomoc zwierzętom!-[url]www.pomozmy-zwierzeta.blog.onet.pl[/url]
[b]Aukcja na rzecz dobermanów ze schronisk! [/b]
[url]www.stylingart.nazwa.pl/doberman/viewtopic.php?p=35900#35900[/url]
hehe:D skąd ja to zman nie raz dostaje mi sie po głowie za to ze przyprowadzam do dopmu różne zwierzaki. kota przygarnęłam spod bloków kiedy miał niecałe 2 miesiące a pieska ktoś podrzucił mi pod drzwi... oprócz tego mam 3 szczurki które podostawałam od znajomych którzy znudzili sie tymi przesilcznymi gryzoniami, hodowle żab i rybki:D nie licząć znalezionych małych ptaszków, wydanych psiaków, kotków itd:) uwielbiam zwierzaki osobiście mogłabym mieć w domu całe schronisko... przeszkadza mi w tym mama i brak funduszy:P
Znaczy tak jak by
bo ratowałam bardzo dużo ptaków ale nigdy do domu ich nie wziełam
zawsze były w bramie
noi 2 myszki ale też tak jak by bo utkneły w naszej klatce schodowj i nie mogły się wydostać to im pomogłam
i zanosze raz w miesiącu jedzenie do schroniska
[edytowane 23/10/2009 przez kingajkari]
Czyż nie ma hipokryzji w tym, że upominamy dzieci gdy krzywdzą kotki czy pieski, podczas gdy sami zasiadamy do stołu, na który zabito dziesiątki stworzeń?
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja