Wiele produktów spożywczych (np. barwniki), część leków jest pochodzenia "owadziego". Dochodzą do tego także metody leczenia larwami much, czy produkcja jedwabiu - oraz wiele innych zastosowań. Wiele zawdzięczamy tym małym istotkom, które liczebnie rzecz ujmując, są panami tej planety. Jednak cechą wspólną niemal wszystkich zastosowań jest ich uśmiercanie.
Co o tym sądzicie? Można? Nie można? Kiedy i dlaczego?
Mi tam żal każdego "robaczka", jednak nawet trudno technicznie określić, w którym produkcie żywieniowym są zawarte. Praktycznie trzeba znać nazwy konkretnych substancji - a tutaj dochodzą jeszcze kody typu E-ileśtam.
A co jest złego w metodzie leczenia larwami much? Myślałam, że dla larw jest to raczej dość przyjazna sytuacja, w końcu mają zapewniony pokarm... czy po zakończeniu terapii zabija się je? Czy doznają może jakiegoś innego okrucieństwa?
Tak czy siak, nie jestem zwolennikiem sztywnych zasad. Na Ziemi nic nie jest czarne, ani białe.
Zabić owada, czy człowieka?
Sztywne zasady i ciasny umysł to jest właśnie to, co już nie raz zaprowadziło ludzkość nad przepaść. Czasem trzeba wybrać mniejsze zło. Czasem trzeba nagiąć zasady i po prostu odpuścić...
Nie wierzę w osoby, które nigdy nie zabiły komara...
U mnie nie ma komarów, poza pojedynczymi egzemplarzami. Ale ten pojedynczy mnie w tym sezonie tak pogryzł w nocy, że bym mu na pewno nie przepuściła. Cała palce u rąk miałam pożarte, musiałam je polewać w środku nocy zimną wodą, bo się można było wściec.
Kleszczy się strasznie boję, wytępiłabym, gdyby się dało. Tzn. nie chodzi mi o ich istnienie, tylko o przenoszenie boreliozy.
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
A co jest złego w metodzie leczenia larwami much? Myślałam, że dla larw jest to raczej dość przyjazna sytuacja, w końcu mają zapewniony pokarm... czy po zakończeniu terapii zabija się je?
chyba tak, aby czasem jakiegoś choróbska nie rozniosły.
Matka koleżanki od czasu do czasu kuruje się pijawkami - po krwawym, sytym obiadku pijawki kończą w piecu.
Białowieska się Puszcza.
aniss - w tej metodzie, którą ja znam, opatrunki zmienia się co dwa, trzy dni - a larwy się zabija. Ogólnie tego typu terapia przynosi dobre rezultaty i jest popularna m. ni. w Anglii. W Polsce nie ma wielu zwolenników, ponieważ pielęgniarki się buntują. (epicki argument, czyż nie?)
Lily - mnie komary po prostu nie gryzą, więc wiesz 😉
Fatty - a to nie jest tak, że to zależy od rodzaju choroby pacjenta?
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja