Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Wegetarianizm a siatkówka.  

Strona 2 / 2 Wstecz
  RSS

Patrice
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 194
10/02/2008 1:03 am  

apropos obozów to jak byłam na narciarskim..to największe awantury były nie z trenerami, bo to ich nie interesowało czym sie odżywialiśmy tylko żebyśmy mieli siłe na stoku a oczywiście z nasza panią pielęgniarka, ale spokojnie po kilku solidnych wrzaskach dała sobie spokój 😉


OdpowiedzCytat
Frutaniva
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 187
20/02/2008 12:00 am  

według mnie powinnas pogadac o tym z rodzicami i z nia. Jeżeli jej sie sprzeciwisz i nie bedziesz jadła miesa ona bedzie ci dokuczac w trakcie gry i zwalac kazda pomyłke na to ze jestes wege i nie masz siły. Daj jej do zrozumienia ze nie masz zamiaru sie poddawac i nie jedz tego ,a moze wystarcz zmienic klub? Lily tez nie lubie takich ludzi, ja z kolei mam zle skojarzenia po pewnych zajeciach sztuki walki- facet nie tolerował ze bylam dziewczyna i przez 3 lata dawał mi to do zrozumienia pokazujac ze jestem gorsza od chlopakow


OdpowiedzCytat
.misiek
początkujący
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 6
24/02/2008 8:13 pm  

znaczy się konkretnie chodzi mi o coś takiego.
trenerka w zeszłym roku,tuż przed obozem,stwierdziała,że jak nie będę jadła mięsa to nie zabierze mnie na obóz,nie pozwoli mi trenować itd. i stanęło [z moją mamą,a za jej plecami.] że będę tylko 'jadła' mięso na obozach,a normalnie nie. [uhhh!] potem,jak już wróciłam z obozu [gdzie raz zjadłam mięso.! uhhh.! obrzydlistwo,ryczałam przez tydzień.] mojej mamie chyba coś odwaliło,taka prawda,kazała mi jeść mięso [którego notabene i tak nie jadłam.] bo jak nie,to nie pozwoli mi trenować.; X aż do pewnej wizyty u mojej cioci [wegetarianki przez 12 lat.] po której wspaniałomyślnie pozwoliła mi nie jeść mięsa,już tak oficjalnie.
no i teraz zastanawiam się,jak mam zrobić z tym obozem?
kłucić się z trenerką nie ma sensu..
nie ma szans,żebym tak przyrz[ż?]ądzała sama jedzenie. 🙁
nie ma szans,żeby tam był ktoś ze mną i dla mnie gotował.
nie ma szans żeby kucharki gotowały dla mnie np. soję.
nie wiem co mam zrobić.
czy coś wymyślić czy przestać trenować? [na siatkówce mi cholernie zależy,ale mięsa do ust nie wezmę,nie ma szans!]
ehh.:(:( :((

'z dokładnością atomowej sekundy globalenej wyruszyliśmy ratować świat. podejmując się niewykonalnej sprawy porzuciliśmy rodzinny kraj.' coma.<3


OdpowiedzCytat
xxl
 xxl
weteran forum
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 1730
24/02/2008 8:51 pm  

Nie martw się, obóz to nie wieczność. Też jeżdżę na obozy (choć nie sportowe) i też mi nie pasuje stołówkowe menu, ale szkoda nerwów, bo przecież to nie żadna tragedia. Śniadania i kolacje to zawsze chleb, warzywa, dżemy, a w Twoim przypadku dochodzą jeszcze sery, serki, mleko, masło - czy to na tyle mało, żeby umrzeć z głodu? Co do obiadów - zawsze proszę o porcję bez mięsa, sosu, itp. a z większą ilością surówki - żaden problem dla kucharki, a nic dodatkowego gotować nie musi. Zawsze są (a przynajmniej powinny być) dostępne wegetariańskie opcje, np. jajko sadzone czy kotlety sojowe.

Owszem, czasem się zdarzało, że musiałam zrezygnować z obiadu, bo np. zostałyby mi tylko suche ziemniaki, ale wtedy się mówi trudno. Czy to takie wielkie halo, że raz nie zjem obiadu? Z głodu nie padnę. Zamiast tego idę do pokoju i zajadam się zachomikowanym dżemem, tofu, owocami, orzechami, ciastkami, Wasą, pasztetem sojowym, warzywami z puszki (wszystko przywiezione z domu albo kupione na miejscu) i śmieję się, że inni muszą szamać stołówkową papkę, a ja mam same smakołyki :D.

Naprawdę, nie martw się, bo nie ma powodu. W ciągu obozu nie ma szans na osłabnięcie czy rozwój niedoborów, a owoce czy orzechy przyniosą Ci więcej korzyści niż ociekający tłuszczem kotlet i ziemniaki z ciężkim sosem.

Kiedy jesteś na obozie, zorientuj się, co jest jadalnego na stołówce. Jak już mówiłam, śniadania i kolacje to nie problem, jeśli jest szwedzki stół - nakładasz sobie talerz chleba, dżemu, warzyw, ew. sera albo szamasz zupę mleczną i po sprawie. Na obiad jedz wszystko oprócz mięsa i sosów mięsnych, a jeśli nadal będziesz głodna, najedz się w pokoju. Porozmawiaj z kucharkami - to są ludzie, a nuż się trafi jakaś wyrozumiała i usmaży Ci to nieszczęsne jajko.
Dziwi mnie szczerze, że nie ma na tym obozie wegetariańskich opcji. Byłam już na czterech obozach językowych i zawsze jest wymagana przez przepisy gotowa alternatywa, wystarczy poprosić przy okienku.

Jeszcze raz - nie martw się, bo nie ma czym. Wszystko jest do rozwiązania 🙂

[edytowane 24/2/2008 przez xxl]

http://www.explosm.net/comics/random/


OdpowiedzCytat
.misiek
początkujący
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 6
24/02/2008 9:03 pm  

nie rozumiesz. gdyby o to chodziło,to w ogóle bym nie pisała.dwa tygodnie to już mogłabym przejchać nawet na samych ziemniakach i surówkach. 😀
nie ma szwedzkiego stołu/wegetariańskich potraw itp.
ale chodzi o to że jak powiem że NIE jem mięsa nie pojadę na obóz a jak powiem że JEM to pojadę,ale będzie mnie pilnować.;x
chyba że da się to rozwiązać jakoś inaczej,hmmm...
ps.to wyczynowa siatkówka,więc 'niejedzenie obiadu' nie wchodzi w grę.:D

'z dokładnością atomowej sekundy globalenej wyruszyliśmy ratować świat. podejmując się niewykonalnej sprawy porzuciliśmy rodzinny kraj.' coma.<3


OdpowiedzCytat
xxl
 xxl
weteran forum
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 1730
24/02/2008 9:34 pm  

Aha. Zmylił mnie fragment

kłucić się z trenerką nie ma sensu..
nie ma szans,żebym tak przyrz[ż?]ądzała sama jedzenie.
nie ma szans,żeby tam był ktoś ze mną i dla mnie gotował.
nie ma szans żeby kucharki gotowały dla mnie np. soję.

bo to wygląda tak, jakbyś jednak nie musiała jeść mięsa pod warunkiem, że masz inny obiad.

Nie mogę pojąć ograniczenia umysłowego tych ludzi. Jesteś wege 2 lata, a oni ciągle się plują i nie widzą, że wszystko jest ok. A gdybyś była Hinduską, też by ci wciskali wołowinę? A może Hindusi nie mogą w ogóle grać w siatkówkę :p Ślepi ludzie, ślepi, klapy na oczach jak stąd do jutra. Pozostaje albo rozmowa z organizatorem - teraz w końcu masz za sobą swoją mamę i ciocię - albo szukanie innego obozu. Zostaje jeszcze wersja hardkorowa, czyli jechanie i i niejedzenie mięsa.

A, i nigdy nie mówiłam o całkowitym niejedzeniu obiadu - jak nie na stołówce, to w pokoju, albo z własnym jedzeniem na stołówce, ale posiłek zawsze jest.

http://www.explosm.net/comics/random/


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
24/02/2008 10:53 pm  

Skoro oni tak pogrywają to chyba bym skłamała, że jem i jechała, a potem odmówiła, chyba Cię do domu nie wyrzucą?

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
Frutaniva
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 187
19/03/2008 7:54 pm  

to moze sprobuj tak : pokaz to mamie:
http://www.zyjdlugo.pl/archiwum/2001_4.html#WEGETARIANIZM%20A%20SPORT
http://www.wegesport.pl
potem sprawdz inne kluby czy moze by cie gdzies nie przyjeli,nastepnie pogadaj z trenerka i pokaz jej wydruki z tych stron swiadczace o tym ze bycie wege ci nie przeszkadza jak to nie poskutkuje zaproponuje bardziej drastyczna opcje :P:P powodzenia i 3mam kciuki

[edytowane 19/3/2008 przez Frutaniva]


OdpowiedzCytat
leslie
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 415
29/06/2008 3:47 pm  

hmm a moze by tak pojsc do psychologa i go poprosic aby wyjasnil zarowno mamie jak i trenerce lub jakiegos dietetyka od spraw wege?


OdpowiedzCytat
Strona 2 / 2 Wstecz
  
Praca