Cudowni "Nieustraszeni zabójcy wampirów" Polańskiego. Dlaczego nikt dziś nie robi takich komedii!!! W kinie obejrzałam "Australię", na którą poszłam nie wiedząc o czym ten film tak naprawdę traktuje. Tymczasem bohaterowie przez pół filmu pędzili bydło przeznaczone na rzeź. Naiwne melodramatyczne wątki zdominował inny - magia, magia opowieści, w których Aborygeni wyrażali i zapamiętywali świat, a tu zniewalający wprost mały aborygeński chłopiec, będący narratorem filmu.
Za gorącą namową Loviisy z wątku o językach - węgierski "Kontroll". Świetny, pokręcony film; na mnie trochę ciężki, ale mimo to oglądało się bardzo fajnie. Bardzo wciąga. Rozczarowała muzyka - jest głównie bez wokalu, a jeśli śpiewana, to po angielsku 😉 A poza tym nawet mi się podobała i rzeczywiście świetnie pasuje do filmu. Ja dwanaście razy nie obejrzę, ale prawdopodobne, że kiedyś mi się jeszcze zdarzy :red: Przyłączam się do opinii Loviisy - warto zobaczyć :thumbsup:
Okazało się, że nawet sporo podstawowych węgierskich zwrotów pamiętam 😀
edit 11.01:
Siłą rozpędu po "Kontroll", obejrzałem w końcu "Control", za który długo nie mogłem się zabrać, wiedząc, że będzie smutno i przygnębiająco. Było, ale warto zobaczyć...
[img] [/img]
[edytowane 11/1/2009 przez pawel747]
Aaaaa!... Sam nie wiem...
Pierwsza, mało romantyczna myśl - dwie postacie, mające skłonić do przemyśleń, najlepiej innych u każdej osoby 😉
Bardziej osobiście - może zło, z którym każdy musi powalczyć; niektórym się udaje, a innym nie?
Rozumiem, że nie ma "ogólnie poważanej" wśród fanów teorii? :red: Ja nie jestem dobry w rozszyfrowywaniu, "co autor miał na myśli" 😉
Moja teoria jest taka, że to Bulscu był tym Kapturem i rozładowywał swoją frustrację, wpychając ludzi pod pociągi ale potem zwyciężyło w nim dobro 🙂 - bo niektórzy właśnie twierdzą, że to były dwie różne osoby, ale jak w takim razie wytłumaczysz tą scenkę, kiedy Trepek został zepchnięty, i Kaptur przechodził koło Bulcsu a za chwile nagle zniknął? Nie wspomnę o scenie z Misiem, racą i spacerem po torach, bo nie wiem sama, ale wydaje mi się, że to był jego sen...
"Księżna" z Keirą Knightley. Kolejny smutny film o nieszczęśliwej miłości - pisałam niedawno to samo o "Małej Moskwie"- inne czasy, inne realia, tak samo nieszczęśliwa miłość. Podobał mi się w sumie; długo potem o nim rozmawiałyśmy z moją współlokatorką, bo dość duże emocje wzbudził w nas mąż głównej bohaterki- nie mogłyśmy pojąć, jak ten drań mógł tak się zachowywać... Warte obejrzenia, choć nie jest to jakaś rewelacja.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja