Już to gdzieś pisałem na forum ale jeszcze raz napiszę, że w wyborze pożywienia warto kierować się własną intuicją oraz chęcią na dany produkt. Jeśli pójdę do sklepu i widzę obok siebie pomarańcze i czekoladę i mam wiekszą ochotę na czekoladę (teraz kakao naturalne) to znaczy, że w organiźmie bardziej brakuje mi magnezu niż witaminy "C". Organizm jest świetnym urządzeniem sygnalizującym wyraźnie wszelkie niedobory. 🙂
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
Albo cukru, ale jak wiesz wegetarianie nie powinni przesadzać z cukrem bo jest dla nich zabójczy w nadmiarze. Jeśli masz ochotę na coś slodkiego to lepiej zjeść jakiś słodki owoc. Jeśli magnez to gorzka czekolada lub kakao bądź też orzechy.
Pozdrawiam. 😎
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
To ja jestem coś nie tego,bo zawszejak widzę czekoladę to mi slinka cieknie:)
Stanisławie,masz rację,ale trzeba uważać z tym naszym organizmem. Jest w naszym mózgu cos takiego jak hormon radości potocznie zwany. On uruchamia sie podczas na przykład stosunku seksualnego,podczas picia alkoholu,czy jedzenia na przykład czekolady. Wtedy własnie jesteśmy narażeni na uzależnienia. Organizm widząc dany produkt ma niepohamowaną chęć na niego i musi go mieć już teraz...
Dlatego ważne jest,aby się pilnować.
Ja podczas okresu,gdy tracę z krwią dużo żelaza i magnezu,zjadam nawet dwie trzy tabliczki czekolady w tygodniu...:) ale to nie uzależnienie,tylko właśnie to o czym piszesz;)
Pozdrawiam.
Grunt to mieć marzenie =)
Pozytywne szkolenie psów,zapraszam =)
natiimar@gmail.com
Jest w naszym mózgu cos takiego jak hormon radości potocznie zwany. On uruchamia sie podczas na przykład stosunku seksualnego,podczas picia alkoholu,czy jedzenia na przykład czekolady.
Natusiu a może wiesz jak uruchomić ten hormon szczęścia bez używania tych trzech rzeczy , które wymieniłaś ? 🙂
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
U mnie endorfiny wydzielają się w sporych ilościach, bo baaardzo dużo i dość szybko chodzę (teraz głównie w weekendy- wiadomo, w tygodniu po pracy nie mam na to siły ani czasu); kocham chodzenie!). A jeśli mam przy tym muzykę na uszach, to potrafię sobie zafundować 3-4 godzinny spacer gdzie nogi poniosą 🙂 🙂 🙂
Ponoć dużo endorfin jest w żółtym serze. Od jakiegoś czasu nie jadam, bo próbuję stopniowo przechodzić na weganizm, ale nie zauważyłam spadku nastroju (a słodyczy nie używam wcale), oprócz tego spowodowanego wydarzeniami z zewnątrz, na które nie mam wpływu)
Ojej Rubio, to gdzie Ty tak chodzisz ? Przez cztery godziny można przejśc ze 20 kilometrów. Nogi Cię później nie bolą ?
ps. Zobaczcie jak fajnie temat "Jadłospisy" zmienił się na "Endorfiny". 🙂
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
Stanio, każdy ma swoje "momenty endorfinowe", jestem pewna, że Ty też 🙂
Tak. Masz rację Loviiso tylko, że mój moment endorfinowy objawia się w nietypowy sposób. Nieraz słucham muzyki, która bardzo mi się podoba a po plecach zaczynają przebiegać dreszcze. Zaczynam sie wzruszać i do oczu napływają łzy. Ogarnia mnie fala tęsknoty za czymś nieokreślonym co powoduje głęboki smutek a mimo to czuję się w tym momencie szczęśliwy. Dziwne to szczęście . Jakieś takie smutne ale chcialbym w tym stanie trwać długo.
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
Ojej Rubio, to gdzie Ty tak chodzisz ? Przez cztery godziny można przejśc ze 20 kilometrów. Nogi Cię później nie bolą ?
:rotfl: :rotfl: Tak jak napisałam: gdzie nogi poniosą :). (Najlepiej w jakieś zielone okolice, ale niekoniecznie) Oczywiście nie w każdy dzień. W moim rodzinnym mieście też wysiadałam często z autobusu 3-4 przystanki przed miejscem przeznaczenia, żeby sobie trochę pochodzić. Jak już wspomniałam, najlepiej z muzyką na uszach. Nogi mnie nie bolą (bardziej bolą od stania), za to cała figura na tym bardzo zyskuje 😎 Polecam dziewczynom dbającym o linię 😉
P.S. Oczywiście w czasie tego spaceru robię sobie czasem krótkie przystanki, nie jestem przecież cyborgiem 😉
[edytowane 10/7/2008 przez rubia]
[edytowane 10/7/2008 przez rubia]
na dzisiaj:
sniadanie: koktajl banan-truskawka-sok pomaranczowy (mam mozliwosc kupienia takich naturalnych w sklepie tylko sie zastanawiam czy one naprawde sa 100% naturalne czy tylko sciema, mieszkam za granica. na butelce pisze sklad i procz sokow lub przecierow owocowych nic tam nie ma). potem mala bagietka posmarowana pesto wymieszanym z oliwa i wypelniona pomidorem, potem kawalek zoltego sera
2sniadanie: pestki dyni
obiad: salatka z salaty, tartej marchewki, kukurydzy, pomidora i mozzarelli
kolacja: papryka nadziewawana brazowym ryzem wymieszanuym nie wiem jeszcze czym - pewnie podsmazana cebulka, pieczarki, papryka, cukinia?
na jutro jeszcze nie wiem bo nie umiem planowac zreszta poki co jadam mieso niestety ale staram sie podstepem zaprowadzac w domu wegetarianizm
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja