Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Wyjazd a posiłki ?   

Strona 3 / 3 Wstecz
  RSS

Princess_Leia
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 143
17/01/2010 11:32 pm  

jejkuu ile ja już przeżyłam wyjazdów niewegetariańskich, gdzie nigdy nie serwowali mi takiego jedzenia o jakie prosiłam. a nie, raz się zdarzyło, ale to jak byłam z mamą w Hiszpanii na objazdówce. Zgłosiłam to i kiedy inni jedli swoje, mi podawali co innego. Raz nawet dostałam pizzę i jakiś koleś walnął : chyba przejdę na wegetarianizm. 😀 ale miałam ubaw, gdy oni jedli jakieś niedobre ziemniaki z kotletem. ;D a ja zajadałam się nie taką złą pizzą. 😉
a tak generalnie to na jakichś koloniach nigdy niczego dla mnie nie przygotowali. musiałam zadowolić się suchymi ziemniakami i ewetualną surówką ( nie zawsze były jadalne). ;d ale przeżyłam i nie zamierzam rezygnować z takich wyjazdów. a ludzie niech się głupio gapią. to ich problem ;D
więc mam nadzieję, że jeśli nic nie uda Ci się załatwić, zadowolisz się tym, co dostaniesz. 🙂 to nie takie trudne :D:D

sky's the limit.


OdpowiedzCytat
mathilda
bywalec
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 115
18/01/2010 3:31 am  

Myślę, że można to jakoś obejść 🙂

W hotelach te wszystkie szwedzkie stoły są bardzo fajne, można na nich znaleźć mnóstwo niemięsnego jedzenia. Wprawdzie wegetarianką jestem od dzisiaj (wiem jak to głupio brzmi, ale w sumie każdy kiedyś zaczynał...), ale wcześniej nigdy nie miałam problemu z dostaniem wegetariańskiego posiłku na wyjazdach (pisałam w poście powitalnym, że mięsa spożywam śladowe ilości, latem nie jadałam go praktycznie w ogóle). Wiadomo, że nikt specjalnie dla mnie nie robił oddzielnego menu, ale kiedy mówiłam, że jestem wegetarianką (tak było prościej niż tłumaczyć, że mam awersję do sosów i mięs przygotowanych nie przez siebie, a po drugie jest lato, więc lepiej wcinać warzywa) dostawałam tyle surówek i warzyw ile chciałam a często kotleta z sosem dało się zamienić na gotowane brokuły 🙂 Wierzę, że wszystko jest kwestią dogadania i uśmiechu do obsługi. Jak się w Tunezji uśmiechnęłam do kelnera, przyniósł mi z pół kilo soczystych pomidorów plus ze trzy rodzaje innych warzyw oliwę, jogurt i przyprawy oddzielnie.

[b]@assasello987:[/b] Chyba nie ma sensu brać jedzenia na 10 dni, ciągać te wszystkie słoiki. Nawet jeśli to będzie przysłowiowa dziura zabita dechami, to chyba jakiś warzywniak tam mają? Na Węgrzech jedzą mnóstwo kasz, więc z tym też nie powinno być problemu 🙂

Powodzenia!

Jestem. Tworzę. Czasem długo siedzę w nocy. Czasem noc długo siedzi we mnie.


OdpowiedzCytat
JAGA
 JAGA
forumowy expert
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 1385
21/01/2010 4:04 pm  

Kurcze węgierska kuchnia jest bardzo mięsna, a w małych hotelikach idą na łatwiznę i daję często papkowo-mięsne żarcie.
10 dniowego wyjazdu wegan/wege nie miałam, ale kilkudniowe owszem. Warto zabrać ze sobą musli (można je zalać sokiem/wodą/mlekiem sojowym), pumpernikiel (zajmuje mało miejsca i jest sycący), pasztety sojowe, barszczyk w butelce lub proszku (szybki posiłek), kuskus (zalewasz wrzątkiem i gotowe), puszki warzywne- tylko, że są ciężkie.
Na takich wyjazdach zawsze najgorzej znoszę niedostateczną ilość jedzonych warzyw. Po powrocie mam ciągle ochotę na gotowane warzywa.
Trzymam kciuki za bezgłodowy wyjazd 😉


OdpowiedzCytat
hipiska
weteran forum
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 1596
05/07/2010 2:32 am  

Niedługo jadę nad morze - do Darłowa. Czuję, że codziennie będę jadła pieczone ziemniaki z surówkami 😛 A może ktoś tam był i wie jak ma się tam wegetariańska gastronomia? 😉

Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze


OdpowiedzCytat
marta030978
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 308
15/07/2010 2:21 pm  

Właśnie wróciłam z moich wakacji. Byłam w sumie dwa tygodnie- 5 dni nad morzem w Międzywodziu, a resztę dni byłam w Niemczech. Muszę powiedzieć,że ciężkie życie mają wege na wyjazdach. Niby XXI wiek a wegetarianizm to ciągle temat nieznany. W Międzywodziu generalnie serwowali same golonki, kiełbasy, szaszłyki, kurczaki i inne tego typu. Gdy poszłam do baru i poprosiłam o same ziemniaki bez tłuszczu z 3 surówkami , to Pani oniemiała i ze zdziwienia zapytała: jak to same ziemniaki? bez kotleta? W końcu podała, no i okazało się,ze w ziemniakach gdzieniegdzie mam skwarki, więc poszłam z reklamacją? a Pani na to,ze dlaczego robię aferę,ze trzeba było sobe powyjmować te skwarki i tyle i ze więcej takiego zamówienia nie przyjmie. W Niemczech wcale nie było lepiej. W restauracjach generalnie same mięsne potrawy, oni też za bardzo nie znaja pojęcia wegetarianizm. Raz w knajpie zamówiłam sałatkę warzywną, była w pozycji dla wege i okazało się,ze jest tam szynka i tuńczyk, cięzko było z wymianą na inną, bo Pani również nie widziałą problemu i kazała mi po prostu powyciagać szynkę, a gdy usilnie prosiłam o wymianę , podobnie jak Pani w Międzywodziu sama powyciągała kawałki szynki, jak tamta skwarki.


OdpowiedzCytat
marta030978
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 308
15/07/2010 2:25 pm  

Niedługo jadę nad morze - do Darłowa. Czuję, że codziennie będę jadła pieczone ziemniaki z surówkami 😛 A może ktoś tam był i wie jak ma się tam wegetariańska gastronomia? 😉

Hipisko, z moich doświadczeń nadmorskich muszę Ci powiedzieć,ze o wege jedzeniu nad morzem możesz zapomnieć- same ryby, mięsa. Zresztą napisałam o tym w poście wyżej.


OdpowiedzCytat
Karen
forumowicz
Dołączył: 14 lat  temu
Posty: 46
15/07/2010 2:52 pm  

Z nadmorskich miast dobrze się prezentuje Sopot. 3 bary wege (2 Greenway'e i Biosfera) do tego lodziarnia wegańska. Ale to spore miasto. W trasie dużo trudniej znaleźć jakiś bar, który podaje coś wege. Przekonałam się, że nawet znalezienie surówki (w Austrii) może być trudne 😮 Mieli frytki, mięso i jakieś ryby. A wiadomo, że szkoda czasu na szukanie miasta i jakiejś restauracji.
Nie ma co narzekać, zawsze da się przeżyć. Nie można sobie zepsuć wyjazdu myśleniem o jedzeniu.


OdpowiedzCytat
sublime86
bywalec
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 361
15/07/2010 11:37 pm  

Odkąd jestem wege też mam na swoim koncie co najwyżej kilkudniowe wyjazdy...Ale od września szykuje mi się wyjazd na stypendium na 3 miesiące (przyjazd do domu na święta i najprawdopodobniej powrót na kolejne 3 miesiące) i mam pewne obawy, bo żywność w dużych miastach jest droga (warzywa i owoce zwłaszcza- w miesiącach zimowych) a ja będę bardzo ograniczona finansowo- przynajmniej dopóki nie znajdę pracy 🙁 No cóż- z jednej strony radość, z drugiej- hmm...niepewność 😮


OdpowiedzCytat
hipiska
weteran forum
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 1596
27/07/2010 9:26 pm  

Jestem w Darłowie i dzięki temu, że przy pokoju mam aneks kuchenny - posiłkami nie muszę się martwić - przygotowuję sobie szybkie jedzonko na ciepło i jest ok 😉 Wczoraj zjadłam na mieście, ale jest to zupełnie nieopłacalne - za kaszę z pieczarkami i surówkami zapłaciłam 25 zł. Do tego coś do picia i 30 zł ot tak zniknęło 😉 Myślę, że aneks kuchenny przy pokoju dla wegetarian to super sprawa.

Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze


OdpowiedzCytat
wegadzia
początkujący
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 12
31/12/2011 5:51 pm  

tak wege maja ciezko na wyjazdach,ja jezdze rok w rok do swinoujscia tam sa sklepy z pasztecikami,jest eko wyspa i sa produkty wege,a jak cos nie dostane,to mam Albeck i w netto sa kotlety kielbaski wege,

wegadzia


OdpowiedzCytat
Strona 3 / 3 Wstecz
  
Praca