Jestem ciekawa jakie wiadomości, odczucia, wydarzenia, jacy ludzie skłonili Was do przejścia na wegetarianizm. :red:
Czy było to stopniowe, czy nagłe?
U mnie to był raczej proces, niż nagłe olśnienie. Najpierw były wiadomości dotyczące transportu zwierząt do rzeźni lub ich eksport na rzeź oraz doniesienia nieprawidłowości z rzeźni. Dopiero potem zainteresowałam się jak żyją te zwierzęta zanim umrą. I to zrobiło na mnie chyba większe wrażenie niż jak umierają. I to słownictwo: producenci mięsa, żywiec wieprzowy, żywiec wołowy - tak boleśnie obnażają przedmiotowe traktowanie zwierząt.
Jednym ze sposobów zdania sobie sprawy czym jest na prawdę hodowla zwierząt na mięso, w szczególności hodowla przemysłowa, jest dla mnie zamiana w wyobraźni świń, kurczaków czy krów na psy, koty, papugi. De facto nie trzeba sobie tego wyobrażać, można to zobaczyć na zdjęciach z krajów takich wschodniej Azji, gdzie te właśnie zwierzęta hoduje się na mięso lub futro.
Jak było u was?
Czy przekonujecie ludzi wokól Was? czy uważacie, że nie należy tego w żaden sposób narzucać?
U mnie to był impuls. Poszedłem w ślady swojej przyjaciólki - osoby, która nie tyka mięsa już chyba 15 lat. Pewnie też dlatego, że jestem osobą, która dział pod wpływem chwili i łatwo ulega racjom innych, jeżeli są przekonujące.
Procesem mógłbym nazwać moją drogę dochodzenia do prawdy i poznawania skali okrucieństwa i wyzysku zwierząt przez człowieka. W pewnym momencie dociera do nas, że żyjemy w świecie skonstruowanym na tym nieustannym wyzysku i właściwie całe nasze życie jest okupione tym cierpieniem.
To smutne i nie daje mi spokoju, nawet jeżeli sam poprzez swoje życie nie przykładam sie do tego bezpośrednio. Ale jesteśmy kropelką w olbrzymim oceanie - i to przeraża 🙁
Ale nie zrozumcie mnie źle - jestem daleki od zwątpienia. Uważam, że w sprawach ważnych nawet walka z wiatrakami ma sens.
Czy przekonujecie ludzi wokól Was? czy uważacie, że nie należy tego w żaden sposób narzucać?
Narzucać niekoniecznie, ale warto mieć w zanadrzu konkretne argumenty i umieć je wykorzystać w konfrontacji 😉 O ile nie zmienimy mentalności całego społeczeństwa i jego kultury - nawet przez całe pokolenia, to napewno możemy skutecznie "otworzyć oczy" poszczególnym jednostkom. Ludzie nad pewnymi rzeczami się nie zastanawiają, o pewnych rzeczach nie myślą, uważając je za "normalne". Po prostu trwają rzuceni od małego w pewne ramy kulturowe i płynące z tego przyzwyczajenia. Z pewnych rzeczy też zwyczajnie nie zdają sobie sprawy.
To akurat można zmienić.
Słowem - naprzód do boju młodzi rycerze!
Proszę o wpisy 🙂 Myślę, że przypomnienie sobie, co na nas samych zadzialalo, może być przydatne w rozmowach z innymi.
Mnie osobiście bardziej odpowiada metoda na "uwrażliwienie, poszerzenie świadomości" niż na obrzucanie wiadrem z krwią, nazywanie kogoś padlinożercą, rzucanie hasel "mięso to morderstwo". Nawet jeśli jest to w formie hasel czy artykulów, to startowanie z pozycji "jacy to wy jesteście "fe" i zaprzestańcie natychmiast waszych praktyk" może odrzucać bardziej niż przyciągać.
ja zawsze, gdy jadłam mięso miałam wyrzuty sumienia, tak było od dziecka....
można powiedzieć, że rosło mi w gardle......
ale sposób wychowania i przekonywanie, że bez mięska bedziesz chora, rosołek, kurka, bla bla bla
w pewnym momencie po prostu powiedziałam nie, nie chce krzywdzic, a tym bardziej zabijac, ani przyczyniac sie do tego....
mozna powiedziec, ze mam mega emaptie dla zwierzakow, placze patrzac na meczone psy, kury, swinki, itp
przejscie na wegetarianizm uwazam za jedna z najmadrzejszych decyzji w moim zyciu:)
teraz powoli przechodze na weganizm..
mysle, ze decydujacy był rozwój świadomosci, z reszta tak chyba jest u kazdego, kto decyduje sie na zmiane diety na wegetarianska...
przede wszystkim wiary czyniącej czary mary
A u mnie to wyniknęło bardziej z palącej potrzeby zmiany czegoś, chciałam poczuć, że robię coś co naprawdę ma sens. No i udało się 🙂 Wcześniej nie zastanawiałam się za bardzo nad tym co jem, chociaż nigdy nie byłam szczególna fanką mięsa.
A gdy postanowiłam zostać wegetarianką to od razu na całego i dlatego jestem weganką. Mam skłonność do skrajności 😉
A co do innych to nikogo nie przekonuje specjalnie. Ewentualnie opowiadam, ale uważam, że do takiej decyzji trzeba po prostu dojrzeć i na siłę nie ma sensu.
[url= http://gotowanie.net.pl]przepisy[/url] :: Konsultantka Oriflame - Szczecin::
Zaczęło się od muzyki dredów i jointów, przeszedłem mniej wiecej w tym czasie co moja rodzina tylko ze troche wczesniej, powód? Zdrowie zaczelo mi siadać później chyba dzięki temu zwiekszyla sie moja wrazliwosc na cierpienie zwierząt. Mój Ojciec miał zawał który teraz uważa za błogosławieństwo które go olśniło w kwesti odżywiania, a czy przekonuje ludzi OCZYWISCIE i uwazam ze to koniecznosc by to robić, zasiewam ziarnko niepewnosci co do kwesti zdrowia, cierpienia, odżywiania i musze powiedzieć ze kilka osob sie przestawilo. Jedna osoba wiecej o jedną osobe lepszy świat 🙂
APoŚródKwIaToWychPólWyGrAniWyGnAńcY
Ja mam zawsze dylemat. Nie za bardzo wiem, jak poruszać ten temat z osobami, których nie interesuje wegetarianizm, a które robią wielkie oczy, kiedy dowiadują się, że ja jestem wegetarianką. Nie chcę nikogo pouczać ani ganić, nie chcę zniechęcić - tak jak Świadkowie Jehowy potrafią zniechęcić swoją nachalnością,
a równocześnie bardzo bym chciala coś zdzialać w tej materii. Szczególny gniew/smutek wzbiera we mnie po ogladnieciu materialow np. na PETA. Chce mi się krzyczeć: Ludzie otwórzcie oczy!!!!
Cała historia z moim wegetarianizmem zaczęła się w szkole podstawowej.Było to w piątej klasie.Nikt mnie nie namawiał do tego,ponieważ wśród moich znajomych nie ma żadnych wegetarian.Denerwujący był zawsze fakt, jak wyjeżdzałam do swojej rodziny..."już ci przeszło z tym niejedzeniem mięsa?"...jeny, co kogo to interesuje...ja wybrałam taki styl życia, nie sądze bym coś zmieniała, jest mi tak dobrze i nic komu do tego...
[edytowane 15/4/2006 od Ania]
ja tez coś koło szóstej pozdtawówki zaczęłam sobie zdawać sprawę, że na moim talerzu lezy zwierzątko i tak stopniowo eliminowałam mięcho ze swojego życia. 2 lata temu przestałam jeść kurczaki i tak oto jestem roślinożerna 😉 Ale ostatnio usłyszałam fajny tekst od kolegi: "Dalej wcinasz tylko warzywka?", ale takie pytania mnie juz raczej bawią niż złoszczą
Zapraszam do obejrzenia mojego rękodzieła http://srebrnaagrafka.pl/sklep/cottage
U mnie też to był impuls. W sylwestra powiedziałam sobie, że nie będe jadła mięsa i tak już zostało :P. Ogólnie to nigdy nie przepadałam za mięsem więc jakoś dobrze się trzymam. Oczywiście też miałam wyżuty sumienia jedząc mięso i nie chicałam więcej brać udziału w zabijaniu zwierząt.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja