Czasami tez tak mam , budze sie rano i jestem zmeczona na dzien dobry. najchetniej bym wyla jak kojot do ksiezyca. Po kilku godzinach albo pod wieczor juz jestem ok.
i tez jesteś rano wściekła na cały świat?Wszystko Cię denerwuje, śniadanie zamiast dodawać energii przymula itd...
pocieszę Was, że to czasem mija... Było mi źle przez kilkanaście dni, ciągle albo fruwałam z radości, po to aby po chwili wyć. Rano budziłąm sie wściekła, zasypiając myślałam "jutro znowu to samo". Gdzie w tym logika?-nie wiem. Ale ważne ,żeby się nie dać. Szukać pozytywów, zajęcia, robienie czegoś pożytecznego to dobre rozwiązanie...moze np jakiś placek w kuchni, można tez zabrać się za posadzenie rzodkiewki i innych warzywek w doniczce na balkonie.
Gdy pojechałam pomóc siostrze przed komunią, to po całym dniu przy sałatkach, pieczeniu, spacerach spędzonych na poważnych rozmowach o Bogu z moją 9letnią Julką i po 2 godzinach snu obudziłam się o 4 w nocy, wyszłam na balkon i wzruszył mnie niemal do łez śpiew ptaka przed wschodem słońca...niby taka mała bzdurna rzecz,a po całym przecharowanym dniu ta cisza i spokój wydały mi się czymś niesamowicie pięknym, nie byłam zła choć wiedziałam, że już nie zasnę a czeka mnie komunijna niedziela.
i po 2 godzinach snu obudziłam się o 4 w nocy, wyszłam na balkon i wzruszył mnie niemal do łez śpiew ptaka przed wschodem słońca...niby taka mała bzdurna rzecz,a po całym przecharowanym dniu ta cisza i spokój wydały mi się czymś niesamowicie pięknym,
To coś podobnego, co mi dzisiaj się zdarzyło, szłam do domu i słuchałam ślicznej piosenki o nastroju dość smutnym, zimny wiatr wiał w moje włosy, szumiały wtedy liście drzew i dzikie gołębie stadem poderwały się do lotu trzepocząc skrzydłami.... Niby nic, ale jakie niesamowite.... Podbudowało mnie to trochę, ale nie wiem czy na długo....
Musze sie z Wmi zintegrowac ;D
Ja generalnie jestem wesola, komunikatywna i otwarta dziewucha. Mam sporo znajomych, ale ostatnio popadam w paradoksy. Jestem wsrod najblizszych ludkow, smieje sie jest dobrze ale tak na prawde czuje sie strasznie samotna... Chce mi sie ryczec, uciec jak najdalej stad...
Dobrze radzicie zeby zajac sie czyms, przestac myslec. Ja poszlam do pracy, studiuje staram sie byc caly czas w ruchu zebysie nie zastanawiac...kiedy zaczynam jest zle. Najgorsze sa noce - sen nie chce przyjsc, a ja zaczynam myslec...;]
Chce jeszzcze powiedziec, ze faktycznie ja tez zaczynam zauwazac roznosci, ktore umykaja innym...zapach groszku, magie puszczonej w eter banki mydlanej. NAjgorsze jest to, ze nie potrafie opisac tego co czuje choc tak bardzo cche..;)
Tak sobie mysle moze brakuje Nam w zyciu spelnienia? Zabrzmi to strasznie trywialnie, ale moze to jest wlasnie to. Moze brakuje Nam milosci spelnionej? Czegos metafizycznego, bezpieczenstwa, jednosci dusz? 😉
miałam tak, i czasem też tak mam. Jestem ucieszone, usmiechnieta wszystko jest piękne a tu nagle z sekundy na sekunde aż chce mi sie umrzeć. Ale wydaje mi sie że poprostu trzeba to przetrzymać, albo starać się spowrotem wrócić do tego stanu w jakim było się wcześniej. Pozdrawiam
Czy wykonując wyrok na mordercy nie popadamy w błąd, jak dziecko, co bije krzesło, o które się uderzyło?
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja