ja kupuje tylko ziołowe cuksy VERBENA nie ma nich nic nie-wege i chociaż to puste kalorie to raz na miesiąc sobie podjem 😉 teraz próbuje całkowicie wyeliminować cukier z diety ale to strasznie trudne, producenci dodają go do niemal wszystkiego np. do groszku który dałam do mojej sałatki z cykorii (2 kolby cykorii + 2 pomidory + pół puszki groszku + jabłko =pycha 🙂 ) :/ zamiast tego mam już słód orkiszowy i syrop klonowy, to 1000 razy lepsze od cukru 🙂 🙂
Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury. Albert Einstein
http://delicious.blog.pl/ - zapraszam na mojego bloga kulinarnego 😀 wiem że trochę mało ale założy
Frutaniva masz niestety rację:
Współczesne farmy z dużą ilością klonów (rzędu kilku tysiący drzew) są prawie w całości "zmechanizowane". Do wywierconych w drzewach otworów (o średnicy 11 mm i głębokości 7.5 cm ) podłączone są plastykowe rurki, którymi ścieka sok do jednego, centralnego zbiornika. By usprawnić jego cyrkulację, w systemie rurek instaluje się pompy próżniowe. Przyczynia się to do usprawnienia całego procesu i wyższej wydajności.
Dla mnie słodyczem wystarczającym póki co są desery sojowe Alpro i ciasta, które sama bez jajek próbuję piec. Wszelkim Wedlom itd. w ich zapewnienia nie wierzę, po prostu brak zaufania dla korporacji.
A ja niestety nie potrafię się obejść bez słodkich bułeczek. Dwa razy w tygodniu kupuję chałkę i jakieś ciasto drożdżowe. Jak mnie ktoś poczęstuje makowcem albo sernikiem to nie odmawiam bo bardzo lubię. 😛
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
Natomiast mój chłopak(wegetarianin) nie może jeść słodyczy, bo po większej ilości wracają z powrotem na światło dzienne - mam nadzieję, że po prostu tak ma, a nie że to jest jakaś groźna wada genetyczna 😮
A ja mam taką swoją teorię, która mówi, że im bardziej organizm ludzki jest oczyszczony i tym samym zdrowszy, tym szybciej i skuteczniej pozbywa się wszelkich chemicznych trucizn. No bo przecież cukier rafinowany wytworzony przez człowieka jest produktem sztucznym i bardzo zakwasza organizm człowieka.
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
Boże mój... przeczytałam z ciekawością cały wątek i jestem w lekkim szoku...
Ze lecytyna sojowa ma w sobie coś z pochodzenia zwierzecego.. przecież sama nazwa wskazuje..eh. Ja jestem początkującą wege... musiałabym postarac sie zastąpić czekolde suszonymi owocami 😀 albo chipsami bananowymi 😛 🙂
Madzik!
Ja też jestem poczatkująca i odkąd przeczytałam o lecytynie sojowej to jak kupuję cokolwiek to patrze na skład. Ostatnio nawet na cukrze i na ryżu składu szukałam haha, ale nie znalazłam ku mojemu zdziwieniu hahaha:D. bo ja to myślałam, iż nawet do ryżu i cukru dodają jakieś sztuczności, ale zostałam wyprowadzona z błędu.
Co do tej czekolady Wedel to ja myślę, że to tak specjalnie odpisali, żeby nie tracić klientów, a w rzeczywistości różnie być może.
Ja już się odzwyczajam od tych czekoladowych osttani raz jadłam w tamtym tygodniu chyba i już jeść nie mam zamiaru, chociaż przyznam, że jak jestem w sklepie to troszeczkę mnie kusi i też zdziwiłam się, bo nawet w krakersach jest lecytyna sojowa, a ja myslałam, ze dodaję się ją do czekolady.
Kupiłam suszone owoce, ale jakoś dziwnie m smakują, chyba po prostu muszę się przyzwyczaić:)
Cześć,
Jak dla mnie to jest jest to dość nieprecyzyjne pytanie. O jakie słodycze chodzi? O batony i czekoaldy? o dżemy? czy może o domową szarlotkę? osobiście nie jadam tych pierwszych bo prostu mnie to nie kręci, ogólnie jakoś nie lubię jesc czegos, czego składu nie umiem sobie wyobrazić na talerzu. stąd moje upodobanie do domowych słodkosci:) jedynym moim ukłonem w stronę sklepowych słodyczy jest upodobanie do brzoskwiniowej wody żródlanej nestle, no ale to w końcu woda, a woda zdrowia doda:)
pozdr.
K.
puknijcie sie w głowe 😀 sama nazwa lecytyna sojowa chyba mowi o tym ze jest wege, prawda? a soja to co? tłuszcz krowi? 😮
Saimaa-lake, nie chcę się czepiać, ale trochę dziwne mi się wydaje, że, mimo iz masz świadomość tego, że w jakiś produktach znajduje się podejrzany dla wegetarian lub po prostu niewegetariański składnik, nie przeszkadza Ci to. Nie chodzi mi o to, żeby zaglądać w Twój talerz, ale po prostu ciekawi mnie Twoje zachowanie. W temacie o gumie do żucia pisałaś, że wegetarianie mogą ją zjadać, bo zawiera śladowe ilości lecytyny. W temacie o słodyczach piszesz, że unikasz jedynie białek jajek. Jak to jest, co? Jeszcz również galaretki, mimo iż zawierają żelatynę? Sery z podpuszczką? Dla mnie taka konsekwencja we własnych poglądach jest conajmniej dziwna. Skoro chodzi o ilość, to może raz na rok możemy również zjeśc rybę? A może raz na 5 lat krowę? Po prostu, nie umiem tego zrozumieć. Nie chcę się czepiać, jedynie ciekawi mnie Twoje podejście do tej sprawy 😉
[edytowane 24/5/2008 przez Admin]
Gina
puknijcie sie w głowe 😀 sama nazwa lecytyna sojowa chyba mowi o tym ze jest wege, prawda? a soja to co? tłuszcz krowi? 😮
Srebrna pisała o tym wiele razy m.in na pierwszej stronie tego wątku: http://www.wegetarianie.pl/modules.php?op=modload&name=XForum&file=viewthread&tid=290#pid14253
ja tez nie jem slodyczy. KOMPLETNIE NIC. ludzie sie dziwia. Czemu sie tak dziwia!?
Kiedys powiedzialam mojej kolezance, ze nie jem miasa i slodyczy. Ona otwarła szeeeeroooko oczy i usta pytając: "To co ty jesz?"Maatko, jesli dla ludzi podstawowym skladnikiem menu jest padlina i cukier, to ja im na prawde szczerze wspolczuje. ich żoladki sa jak smietniki i groby. Nie no, okropnosc.
Slodycze nie sa nam do NICZEGO potrzebne. Ludzie sie nimi zajadaja i potem mamy same tłuste baby na ulicach. Czepiaja sie potem mnie, ze chuda jestem. Debile.
A ja moge bardzo dlugo nie jesc. Nie lubie miec jedzenia w zoładku.
Owoce i warzywa wystarcza.
zgodzi sie ktos ze mna?
ja sie calkowicie zgodze!! czepiaja sie,czepiaja.ze niby przytyc powinnam i "nic nie jem";/
a ja nie lubie jesc.i wcale nie mam niedowagi;/.a jak cos jem,to chociaz wiem,co,a nie jak wiekszosc spoleczenstwa-nie ma bladego pojecia co pakuje do ust.
Też nie lobię jeść, ani czuć jedzenia w żołądku, mogę bardzo długo wytrzymać bez jedzenia, ale wbrew temu co mówią wszyscy dookoła mnie nie jestem chuda, jem i nie mam żadnej anoreksji itp. Ale wszyscy sie mnie czepiają, że jestem tak chuda że niedługo zniknę... (czasem tylko zastanawiam sie czy sami patrzyli kiedyś w lustro) między innymi dlatego matka nie godzi sie na mów wegetarianizm 🙁
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja