ostatnio usłyszałam okropną rzecz i mam pytanie czy ktoś się z tym spotkał a mianowicie:
że w piekarniach używa się tzw. ulepszaczy, spulchniaczy czy polepszaczy (nie wiem jak to nawet nazwać) do produkcji chleba (żeby tak się nie kruszył) ze sproszkowanej sierści świni !!!
nie wiem ile w tym prawdy i czy do tych razowych też coś dodają???
wie ktoś coś na ten temat?
Akurat wczoraj na Onecie przy okazji artykułu o chlorowanych kurczakach przewinął się wątek produkcji pieczywa. Mianowicie ten:
[url] http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,42782577,116300947,4767848,0,forum.html[/url]
Oczywiście jakieś super źródło informacji to nie jest, ale taka tylko ciekawostka :p
[edytowane 17/4/2008 przez xxl]
http://www.explosm.net/comics/random/
Dodają różnych ulepszaczy do pieczywa .Gdzieś czytałam że nawet sproszkowane ludzkie włosy.
O rany!!! Jak to dobrze, że nie jem pieczywa. Mam nadzieję, że do chałki i bułek drożdżowych nie dodają włosów. :oo:
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
Dodają różnych ulepszaczy do pieczywa .Gdzieś czytałam że nawet sproszkowane ludzkie włosy.
O rany!!! Jak to dobrze, że nie jem pieczywa. Mam nadzieję, że do chałki i bułek drożdżowych nie dodają włosów. :oo:
Zmartwię Cię Stanisław: w chałkach przeważnie występuje margaryna albo tłuszcze wszelkiego rodzaju tzn, że zwierzęce tez mogą być...poza tym często jest coś co się ładnie nazywa "dodatek piekarski" albo "mix chlebowy"- hmm...czyli może tam być dosłownie wszystko 😮
Co do chleba: polecam piec własny- wtedy macie pewność co dajecie do środka. Od 2-3 miesięcy kupowany chleb jem tylko u Mamy, a na co dzień przez nas pieczony 😛
[edytowane 19/4/2008 przez JAGA]
Zmartwię Cię Stanisław: w chałkach przeważnie występuje margaryna albo tłuszcze wszelkiego rodzaju tzn, że zwierzęce tez mogą być...poza tym często jest coś co się ładnie nazywa "dodatek piekarski" albo "mix chlebowy"- hmm...czyli może tam być dosłownie wszystko 😮
A niech to! 🙁 Ale te chałeczki tak ładnie pachną, że nie potrafię sobie odmówić przyjemności zjedzenia od czasu do czasu. Niestety, nieraz mam po nich zgagę.
Raz kupiłem u handlarza pieczywem bułkę drożdżową , która miała rybi zapach. Ciekawe co oni tam wpakowali do tej bułki. Już nie kupuję od tego handlarza.
Masz Jaga szczęście, że możesz sobie upiec własny chleb. 😎
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
Zmartwię Cię Stanisław: w chałkach przeważnie występuje margaryna albo tłuszcze wszelkiego rodzaju tzn, że zwierzęce tez mogą być...poza tym często jest coś co się ładnie nazywa "dodatek piekarski" albo "mix chlebowy"- hmm...czyli może tam być dosłownie wszystko
potwierdzam chalka jest robiona na poczatku z przetartej z cukrem margaryny. GDy ciasto jest uformowane na gorze chalki smaruje sie ja jajkiem, by miala zlocisty wyglad i by blyszczal na ladzie wiem bo robilam pare tygodni w piekarniach 🙂 Drozdzowka jest robiona na podobej zasadzie co chalki z margaryna. Mielismy praktyki w szkole i wypieki z ciast drozdzowych wtedy niczego nie tknelam w szkole dawalam kolezance i niby bralam. Kolezanka sie cieszyla ze ma wiecej
[edytowane 19/4/2008 przez Wege-Aneta]
W kwestii pieczenia własnego chleba, muszę przyznać, że nie jest to takie trudne... Wcześniej Jadzia będąc u siebie w domu piekła chlebki w piekarniku, teraz będąc na studiach korzystamy z nieco wygodniejszej formy...
Kupiliśmy jedną z maszyn do wypiekania chlebków, po sprawdzeniu cen w sklepach doszliśmy do wniosku, że najtańszym będzie zakup na allegro. W linku niżej cała gama automatów:
http://allegro.pl/14156_automaty_do_chleba.html?id=14156&view=gtext&order=p&change_view=1
oraz ten, który my sobie kupiliśmy:
http://allegro.pl/item346322641_automat_do_chleba_nowy_2_lata_gwarancji_.html
Zgadzam się z JankeSem - pieczenie chleba nie jest trudne. Mam 16 lat i tydzień temu sama upiekłam swój pierwszy chleb 😀 Dziś chyba upiekę kolejny, bo był pyszny i wystarczył mi na cały tydzień, zachowując świeżość. Maszyna do chleba musi być wygodnym gadżetem, ale nie jest niezbędna. Polecam przepisy na chleby z PUSZKI, ja użyłam tego:
[url] http://www.puszka.pl/przepis/3491-chleb-najprostszy_przepis-bez_wyrabiania_.html[/url]
http://www.explosm.net/comics/random/
Xxl to jest przepis według, którego pierwszy raz piekłam chleb 🙂 a słowo "ufyflunić się" jest rozbrajające:rotfl:
teraz stawiam na chlebki, które mają mniej niż więcej białej mąki w sobie.
Ale w piekarniku tez ładnie wychodzą chleby pszenno-żytnie na drożdżach, jak chcesz mogę Ci podrzucić przepis na priv 😉
A tez dorzuce swoje 5 groszy do tematu chlebowego.
Zgadza sie z tymi ulepszaczami. Moj kuzyn kiedys pracowal w piekarni, jego zona tez (tak sie poznali btw) i coz za opowiesci sie nasluchalem od nich. Jak sobie to przypomne to az mnie skreca 😮 I wtedy to, te kilka lat temu moj organizm zmusil mnie do nie jedzenia moich ulubionych Bajaderek....pycha-ale tylko na zewnatrz i zapachowo. A sklad-wszystko co znajdowalo sie na stole, yuck..... i tak samo oczywiscie z "przepysznymi" bialymi chlebkami i "dmuchanymi" buleczkami :/
Jesli chodzi o sam chlebek to od dlugiego czasu, jeszcze zanim "operation vege" weszla w zycie jem tylko i wylacznie ciemne pieczywo 🙂 Ale jakos teraz mnie skusiliscie jeszcze na wlasny wyrob, hmm, zawsze uwielbialem zapach pieczonego chlebka za czasow pobytu u babci 😛
Dzieki za linki JankeS-do automatow, xxl-za superasty przepis i tak Jaga, "ufyflunic" powala z nog, az parsknalem kawa zbozowa na laptopa 😛
[edytowane 19/4/2008 przez Adi2012]
JAGA, wrzucaj, co masz 🙂 Pewnie, że też wolałabym chleb z mąki razowej, ale boję się, żeby ciasto nie było zbyt ciężkie. Nie cierpię wyrzucać do kosza jedzenia, szczególnie wyników nieudanych eksperymentów.
A chlebek właśnie wstawiony do piekarnika 🙂
http://www.explosm.net/comics/random/
Hej znow,
anowi, ano wlasnie, COS w tym jest, niestety :/ Loviisa, to bylo ladnych "kope" lat temu, i szczegolow nie pamietam juz ale najbardziej utkwilo mi w pamieci to jak KAZALI im przelozeni, szczegolnie jak czas naglil nie "babrac" sie tylko zagarnac wszystko co na stole do mieszalnika. I wroce jeszcze do tych bajaderek, a mianowicie to pamietam jeszcze z czasow szkoly jak znajomy mial praktyke w piekarni uchodzacej za najlepsza w miescie i tam wlasnie robili cos w stylu-zmiotka w reke i wszysciutko co na stole a czesto i nawet to co spadlo na podloge zmiatane bylo na szufelke i do mieszalnika. Co sie znajdowalo w ciescie? Nietrudno sie domyslec, zapalki, wlosy i nieraz nawet.............lagodnie powiem-robaczki 😮
Aha, wlasnie, co do wlosow/szczeciny to FAKT, wlasnie przypomnialo mi sie ze nie dosc ze ten kuzyn ex-piekarz o tym mowil to nadzialem sie kiedys na niezbyt przemielony dodatek w postaci peku klakow, bleeeeeeeeee
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja