Ja uważam że spokojnie mogłabym się zmieścić w 400 zł miesięcznie, ale że lubię jeść, zwłaszcza wszystko co może przynieść mi jakieś korzyści zdrowotne to... nie oszczędzam:) poza tym mieszkam jeszcze z rodzicami więc kupuję głównie wymysły typu soczewica, siemie lniane, bakalie, różnorakie warzywa owoce, przyprawy BIO (mam łatwy dostęp) tofu i często napój sojowy, musli i tysiące innych rzeczy (dla mojej mamy to wydziwianie;p) i wychodzi mi to ok 200-300 zł miesięcznie, często zawarte są w tym jakieś lepsze, popisowe dania dla mnie i chłopaka, choć on częściej coś nam kupuje niż ja sama, na takie wspólne kolacje
słodyczy nie jem, bo nie lubię,wolę odłożyć na winko jakieś 😉
[edytowane 3/9/2011 od Nu91]
Przyszła kosmetolog i wielbicielka zioł:)
Kocham i dostaję miłość:) W końcu ona jest najważniejsza
Ja mam to szczeście że większość warzyw mam ze swojego ogródka. Są na pewno zdrowsze niż kupowane w sklepach bo bez nawozów i oprysków a przy tym darmowe. Najwięcej wydaje na orzechy, migdały, kasze i produkty sojowe ale myśle że to i tak niewiele.
myśle ze spokojnie zmieszcze się w 200 zł na miesiąc. W sezonie nawet mniej 🙂
[edytowane 5/9/2011 przez Admin]
[url] http://media.wp.pl/kat,1022947,wid,13840519,wiadomosc.html[/url]
😀
Choć z drugiej strony... nie jestem pewien, czy to aż taka dobra wiadomość - znowu uderzy w najbiedniejszych.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Artykuł, ciekawy, aczkolwiek nie sądzę, żeby ktoś zastąpił chociaż jeden posiłek mięsny posiłkiem wegetariańskim ze względu na cenę. Raczej rozwinie się pomysłowość w zwiększaniu masy różnych przetworów mięsnych. Ludzie chcą taniego pasztetu i dostaną.
Czekam jak rozwinie się dyskusja pod artkułem.
call me Amber
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja