zerknalem na pierwszy z tych linkow i juz widze slady paranoi. przeciez to oczywiste ze lecytyna jest w wiekszosci sojowa ew. otrzymywana z jajek (zoltek) . ta z zoltek nie jest stosowana szeroko z tego prostego powodu ze jest drozsza. wiec jak pisze "lecytyna" to mozna domniewyac ze w 100% sojowa a jeszcze jak pisze "lecytyna sojowa" to juz na 200% jest z soi.
skad te pomysly ze lecytyna to tluszcz zwierzecy, ze producenci robia lecytyne "zwierzeca" przeciez to jest czysty absurd! naprawd nie robmy sobie taka demagogia jaj, bo panstwo policyjne jarka kaczynskiego ze swoja podejrzliwoscia to pikus przy tym 🙂
Soja jest tania, bialko sojowe jest tanie, lecytyna sojowa jest tania i zaden producent nie ma powodu by tani produkt zastepowac drozszym!
Czego powszechnie uzywaja masarnie do napychanoia swoich kielbas i szynek w ktorych 50% stanowi mieso? SOI wlasnie. etykieta bialko roslinne lub bialko sojowe wlasciwie jest zamienna bo chodzi o sojowe bialko zawsze (przypadki ze pszeniczne).
Wiec dlaczego w zdrowycm i czystym produkcie jakim jest lecytyna dopatrywac sie spisku nie wiadomo kogo i jeszcze opierac to na podstawie takiej ze laduja tam
1) polprodukt drozszy (z jajek)
2) "zwierzecy" czy niewystepujacy w naturze - nie ma mozliwosci otrzymania lecytyny z miesa, krwi, odpadow, osocza i czego tam jeszcze.
Lecytyna jest zawsze sojowa i lepiej juz o tym nie dyskutowac produkujac takie zabobony:)
No tak, lepiej już o tym nie dyskutować i oprzeć wszystko na słowach jednej osoby.
Sprawa lecytyny polega na tym, że do jej PRODUKCJI mogą zostać użyte produkty odzwierzęce. Producenci jakoś nie kwapią się, by informować konsumentów o tym, jak to jest naprawdę; myślisz, że nie próbowałam się czegoś dowiedzieć?! No tak, lepiej już o tym nie rozmawiać, można przecież jeść też galaretki z żelatyną, czasem rybę, może raz w tygodniu mięso, jak wszyscy "normalni", bo nas nazwą nawiedzonymi. Mój wybór, chce mieć pewność, że lecytyna jest w stu procentach roślinna, a ty, niestety, nie jesteś w stanie dać mi tej pewności poprzez swoje zapewnienia 😉
no tak. tylko ja wiem co mowie bo w tym siedze zajmuje sie fitnessem, ukladam ludziom diety i programy cwiczen i wiem to na 100%. a widze ze Ty masz fobie i nie jestes w stanie przyjac ze z powodow ekonomicznych i kazdych innych to co gloscisz jest paranoja.
rozumiem ze kazda kasza, chleb zytni, liscie szczawiu, marchewka i salata sa jeszcze bardziej podejrzane bo na pewno gdzies ukradkiem ktos cos tam dolozyl, polal smalcem, napakowal fosforem i wirusami? Mozna i tak ale zycie nie polega na podchodzenia do wszystkiego z punktu widzenia mikroskopu, teorii spiskowej i sterylnosci sali operacyjnej.
Nie chodzi mi o przekonanie kogokolwiek do rzeczy oczywistej po prostu mowie to co jest wartosciowe wg mnie i co wiem na pewno.
Lecytyna to nie baton z lecytyna i nie chlebek ani dzem. Masowy produkt jakim jest soja z przyczyn czysto ekonomicznych nie jest wzbogacany czynkolwiek drozszym (zwierzecym) bo nikomu to sie nie oplaca. A ze jeszcze wkarju jak nasz mozna podawac ludziom lecytyne jako lek i suplement, sa to dodatkowe zyski dla producenta bo 100g kosztujace 11 zl pewno w produkcji jest warte 50 groszy.
no tak. tylko ja wiem co mowie bo w tym siedze zajmuje sie fitnessem, ukladam ludziom diety i programy cwiczen i wiem to na 100%
Ach, chyba, że zajmujesz się fitnessem i układasz ludziom diety. Zwracam honor, to wszystko wyjaśnia. Przepraszam, teraz będę wierzyć tylko słowom ekspertów 😉
dobra dobra 🙂 po prostu tak samo jak nikt nie produkuje bizuterii srebrnej z uzyciem zlota, tak samo jest w tym wypadku. Skoro wszyscy powszechnie (mam na mysli lobby miesne) stosuja i lecytyne i bialko sojowe jako "zapychacze" czy nawet emulgatory robia to takze ze wzgledow ekonomicznych. Jaki sens mialoby wkladanie soi czy bilaka sojowego do kielbasy, wiedzac ze ta sama lecytyna czy bialko z soi musi byc wyprodukowane z uzyciem produktow od-miesnych, nawet jesli to odpaki czy nie wiadomo co.
Przeciez maki, kaszy, ryzu nikt nie produkuje tak bo to nonsens. tak samo biopaliwa sa alternatywa bo sa tansze. Zawsze mieso jest znacznie drozsze w produkcji i to ze wkladaja tam bialko sojowe swiadczy o tym ze chca oszczedzic.
Twój punk widzenia jest dość ciekawy, ale podchodzisz do tego z ekonomicznego punktu widzenia. Ja nie mam pojęcia, co producentami kieruje, by robili to czy tamto. Mówisz, że to paranoja?! Co mogę poradzić, kiedy wszędzie dokoła różne punkty widzenia, różne teorie. Najlepiej będzie, kiedy zaufam sobie ;). Nie jestem może nieomylna, ale niczego wbrew sobie przynajmniej robić nie będę.
Bardzo zdziwiłam się, gdy na pierwszym piętrze baru "Vega" na rynku, gdzie to niby miały być podawane potrawy jedynie wegańskie, była sałatka z fetą...:> Jak dla mnie jest tam za drogo. Owszem, smaczenie, ale 4 złote za kotlecik z tofu o średnicy czterech centymetrów to jak dla mnie za dużo...
W środę moja klasa pojechała na wycieczkę do Wrocławia, do teatru. Czas wolny spędziłam z moim wege-kolegą, który zaprowadził mnie do Vegi. Niesamowite, takie miejsce w samym środku miasta! Poszliśmy do sali wegańskiej ze względu na mnie i zjedliśmy pyszny obiadek. Strasznie byliśmy ciekawi, czy lody z menu były wegańskie, ale kiedy zobaczyłam, że sprzedają kefir, to straciłam nadzieję i nawet nie pytałam.
W każdym razie to było coś :> Moja pierwsza taka wyprawa do wege-jadłodajni. Czułam się trochę tak jakbym osiągnęła wyższy stopień wtajemniczenia 😉
Poza tym Wrocław piękne miasto. Takie... europejskie. Naprawdę mi się podobało. Sztuka teatralna, niestety, już nieco mniej :p Trudna była.
Pozdro dla Wrocka. Na pewno kiedyś tam wrócę!
http://www.explosm.net/comics/random/
Co najchetniej kupowalibyscie w barze wegetarianskim ? Tak jak wyzej wypowiedz, nie kazdemu smakuje jedzonko jak w wedze. Ja akurat nie narzekam, zadko sie tam "stołuje", ale czasami cos zjem. Ja np. z checia jadlabym jakies dania makaronowe picce jakies tez by bylo spoko 😛 no i kuchnia indyjska a Wy ?
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja