Nie wiem tylko czemu wszyscy doszukują się tej biedaczki u mnie.
Może to przez te moje wypadające włosy? Omdlenia? Kruszące się zęby? Strasznie łamliwe paznokcie? Zaawansowaną osteoporozę? Widać je u mnie jak na dłoni x)
Haha... Tak trzymać :red: Cokolwiek by się nie działo, z wegetarianizmu też nigdy nie zrezygnuję.
W szkole średniej pół mojej klasy przeszło na "wegetarianizm", a ja z ta połową z ciekawości. Już w dzieciństwie odmawiałam jedzenia mięsa i miałam długie okresy czynnego oporu wobec spożywania go, ponieważ go nie lubiłam. Liceum opuściły dwie wegetarianki z mojej klasy - ja i koleżanka 🙁 Reszta wróciła do mięsa, w tym ci którzy wcześniej wzniośle, patetycznie i zażarcie wysuwali argumenty przeciw jedzeniu zwierząt. To co u nich było młodzieńczym zapałem mnie przekonało. Tyle, że to były sprawy dotyczące zdrowotnych aspektów wegetarianizmu - świadomość krzywdy innych stworzeń do mnie nie docierała.
I ja powróciłam na chwilę dosłownie do mięsa, kiedy zachorowałam (nie fizycznie). Tak jakby ono miało być lekiem na całe zło :oo: - typowy idiotyzm. Nie odczułam żadnych dobrych skutków jedzenia mięsa. Nie trawiłam go, miałam wrażenie, że jem kawałki drewna. Czułam się źle, jak w nie swojej skórze, nie wiedziałam co się dzieje, nie rozumiałam swojego organizmu. Zaniechałam tej komedii i wróciłam na jedyną dobrą dla mnie wege drogę.
I tak właśnie myślałam - że to dobre dla mnie, nie pamiętałam o zwierzętach. Nie nosiłam rzeczy ze zwierząt, itp. dla zasady.
Myślę, że wiele osób z taką świadomością może z łatwością powrócić do mięsa, jeśli zniosą jego smak. Mimo, że liczę swój wegetariański staż w latach, to dopiero przed paroma miesiącami świadomość zła, potworności, która się dzieje względem zwierząt uderzyła mnie z taką mocą, że Wiem na pewno - Nigdy nie tknę tego, co jest naznaczone ich cierpieniem i taką pychą oprawcy. Nie ma żadnego: może, nie wiem... ale...
W życiu nie miałam problemów zdrowotnych, które mogłabym powiązać z wegetarianizmem. Nie potępiam ludzi, którzy wracają na "ciemną stronę". Wiem, że pełna i silna świadomość tego, iż tak nie można rodzi się "czasem z czasem". Tak jak u mnie.
[edytowane 5/11/2008 przez Linek]
[edytowane 5/11/2008 przez Linek]
Postaram się już was nie opuszczać:)
Oczywiście potrawy wegetariańskie,zwłaszcza te,które tutaj znalazłam,nadal będę spożywać. Ale drób i ryby po prostu mi smakują,więc włączyłam je do swojej stałej diety.
Mam nadzieję,że Wy jestescie silniejsi i wytrwacie w postanowieniu,bo być wege to coś wspaniałego. Jeszcze raz życzę powodzenia!
Pozdrawiam.
Grunt to mieć marzenie =)
Pozytywne szkolenie psów,zapraszam =)
natiimar@gmail.com
bo być wege to coś wspaniałego
... ale nie dla mnie - należałoby dodać 😉
Tak się zastanawiam... Z jednej strony wydaje mi się, że dobrze zbilansowana dieta wegetariańska jest odpowiednia dla każdego, z drugiej... często spotyka się ludzi, którzy mówią "byłem wegetarianinem, ale..." I pół bidy jak szczerze i otwarcie powiedzą "lubię mięso, za bardzo mi smakuje, nie byłem w stanie sobie odmówić, wytrwać w postanowieniu", ale w większości przypadków swoją decyzję powrotu do "tradycyjnego" odżywiania tłumaczą względami zdrowotnymi, mówią, że wegetarianizm im szkodził, że źle się czuli, pogorszył się stan zdrowia... i różne takie...
To może jednak wcale nie jest tak, że wegetarianizm jest dla wszystkich? Może faktycznie są ludzie, którzy muszą jeść mięso, żeby być zdrowym? A może to tylko psychiczne nastawienie...
(...)ale w większości przypadków swoją decyzję powrotu do "tradycyjnego" odżywiania tłumaczą względami zdrowotnymi, mówią, że wegetarianizm im szkodził, że źle się czuli, pogorszył się stan zdrowia... i różne takie...
To może jednak wcale nie jest tak, że wegetarianizm jest dla wszystkich?
Owszem, absolutnie nie zgadzam się, by wegetarianinem został ktoś, kto je białe pieczywko, nie lubi warzyw, ale ostatecznie to zje marchewkę i pietruszkę w zupie, nie smakują mu orzechy i właściwie, to strączkowe też, nie cierpi suszonych owoców etc., etc.
Wegeterianizm NIE JEST dla ludzi, którzy z własnej woli chcą się wpędzić w chorobę i robić problemy innym, bo mnie strrrrrasznie wkurza jak ktoś (dopiero) po usłyszeniu informacji o moim rodzaju diety stara się doszukiwać u mnie objawów rychłej śmierci.
W momencie podjęcia decyzji o wege, w drugiej gimnazjalnej, pierwsza rzecz, o jakiej pomyślałam, to to, że będę musiała nauczyć się jeść bardzo wiele rzeczy.
[u] po edycji:[/u]
Owszem, raz na jakiś czas zdarza się jakiś problem, ale nie wszystko da się zwalić na wegetarianizm. Ja np. nigdy nie piłam czystej niegazowanej wody i to jest właśnie moment, kiedy trzeba z własnych błędów wyciągnąć wnioski i je naprawić.
[edytowane 5/11/2008 przez Ktosiek]
zgadzam sie z Ktosiek. Moja siorka byla z pol roku wgeetarianka, i zrezygnowala bo jej dieta opierala sie glownie wlasnie na bialym pieczywie, zoltym serze i serkach wiekjskich.
mnie juz rychlej smierci nie przepowiadaja, bo z rodziny probuja moje dania wszyscy i wiedza ze nie umre 😀
poza tym znajomym rzadko mowie ze jestem wegetarianka, chyba, ze komuś zaufam;) nie sa mi potrzebne klotnie 😡
Tak. ja sama kiedyś w wieku nastu lat po roku bycia wege zrezygnowałam. W sumie to szkoda, bo nie miałabym teraz tych prblemów co mam teraz.
Niemniej pociąga mnie kuchnia raw food. Tak mi się podoba, że jestem w niej zakochana. To radośc dla podniebienia, żołądka, oka i nosa. generalnie dla całego ciałka 😀
Znó na tak długo się zmyłam z forum,temat ucichł i wszystko się zmieniło...:)
Ale już w miarę uporządkowałam swoje życie i mam nadzieję,że nie będę musiała na tak długo znów odchodzić:)
Tak jak miało to miejsce po wypadku,mięso jem. Nadal tylko drobiowe i rybie,ale jednak jem...i fakycznie,wegetarianizm nie jest dla każdego.
Co u Was,przyjaciele? 🙂
Grunt to mieć marzenie =)
Pozytywne szkolenie psów,zapraszam =)
natiimar@gmail.com
Tak jak miało to miejsce po wypadku,mięso jem. Nadal tylko drobiowe i rybie,ale jednak jem...i fakycznie,wegetarianizm nie jest dla każdego
Czemu musisz jeść mięso? Pytam z czystej ciekawości.
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Hipisko,trafiłam w ubiegłym roku do szpitala z rozległym poparzeniem drugiego stopnia obu nóg.
Miałam bardzo niskie białko,bo przy oparzeniach tak niestety jest,że ono się "traci" z organizmu.
Lekarz przy wypisie (a wyszłam na własne rządanie kilka dni wczesniej) zalecił dietę wysokobiałkową. Mogłam oczywiście tak zbilansować dietę wegetariańską,żeby wrócić do normalnego poziomu białka,ale trwałoby to około sześć miesięcy dłużej,a ja zwyczajnie musiałam iśc do pracy i normalnie żyć. Z małym poziomem białka trzeba bardzo uważać na siebie,a ja nie mogłam sobie pozwolić na to,żeby mnie traktowano jak jajko.
Zastosowałam diete zalecona przez lekarza,ale od razu mu zaznaczyłam,że nie skusze sie na mięso wołowe i wieprzowe. Po prostu nie lubię. I tak do dziś zostałam przy rybach i kurczakach,któe wprost uwielbiam i nie mogę przestać...może i jestem okropna,ale przynajmniej szczera 🙂
Nogi juz się zagoiły,do zdrowia wróciłam po miesiącu i od razu podjełam pracę fizyczną. Jedyne co pozostało to zakaz opalania się przez trzy lata i lęk przed gorąca kawą...
Pozdrawiam.
Grunt to mieć marzenie =)
Pozytywne szkolenie psów,zapraszam =)
natiimar@gmail.com
I tak do dziś zostałam przy rybach i kurczakach,któe wprost uwielbiam i nie mogę przestać...
Natusiu, rozumiem cię, twoja decyzja jak się odżywiasz. Mam tylko jedno pytanie - czy kiedy byłaś wege to z pobudek moralnych czy zdrowotnych? Pytam , bo ja np. zrobiłabym wszystko żeby wrócić do diety wege po chorobie. Kiedy musiałam jeść ryby robiłam wszystko, aby je odrzucić i wbrew wszystkim, a także lekarzom zrobiłam to. Nie wiem czy dobrze zrobiłam patrząc na to ze strony medycznej, ale nie potrafiłam dłużej oszukiwać się, że ryba rośnie na drzewie 😉
Nie odbieraj tego Natusiu jako ataku, po prostu jestem ciekawa i tyle 😎
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja