Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Problem zdrowotny  

Strona 2 / 2 Wstecz
  RSS

hussair73
początkujący
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 17
27/09/2009 7:08 am  

Swoją drogą jesień swoje dokłada. Natomiast czytałem na tym forum głosy ludzi narzekających na brak energii, czy sił, ale ich menu do mnie nie przemawia. Po pierwsze: jedzą za mało. W aktywne ciało (a ciało zdrowe musi być aktywne, czyli siłą rzeczy spalające) trzeba pompować. Co to za dieta, na śniadanie dwie kanapki z pomidorem i szczypiorkiem, potem mały ciepły obiad, a na kolację jabłko? Trochę więzienne te racje, moi drodzy... Po drugie, śniadanie jest najważniejsze. U mnie jest to zielony szejk, w którym trzymam się zasady 3-4 zielone zmieszane z 3 owocami. Razowe kanapki z serem, czy pomidorem+orzechy lub nasiona, to u mnie dopiero drugie śniadanie. Obiad różnie - raz ciepły, raz surowy. Potem, przed snem 1-2 posiłki plus podjadanie np. nasion i soki z sokowirówki. Generalnie przyznaję rację witarianom i uważam, że główna przyczyna, dla której liczni wege tak słabują, tracą na urodzie i dynamice, to właśnie stawianie ciężaru na posiłki gotowane, czy smażone. Co gorsza, tracą przez to wiarygodność u rześkich, energicznych mięsożerców i m.in. dlatego ubywa ich tak diabelnie powoli. Temperatura, jak udowodniono, masakruje minerały i witaminy, dlatego stawiam na surowe. Trenuję kulturystykę i kung-fu, siły mnie nie opuszczają.
Poza tym sądzę, że wielu kładzie zbyt kurczliwy nacisk na bilansowanie i wzbogacanie diety. Mięso nie zawiera aż tylu cudów, by po odstawieniu go ze zwyczaju konsumpcji 5 warzyw robić nagle nerwowe ceregiele, by jeść ich tysiące gatunków, bo co, "jeśli nie dostarczę sobie jakiejś witaminy". Osobiście wyznaję pogląd, że nacisk leży nie w tym, by jeść wszystko, co możliwe dla zdrowia, ale w tym, by jak najmniej niepożądanych pokarmów trafiło do organizmu. A ten jest silny i nie próżnuje, walcząc po naszej stronie. Po prostu kłód mu nie rzucajmy.

[edytowane 27/9/2009 przez hussair73]


OdpowiedzCytat
Nela89
bywalec
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 374
27/09/2009 3:35 pm  

Ja się rozchorowałam, pierwszy raz od roku. Ale to chyba wynik 2-miesięcznego zabiegania, problemów i brania na siebie więcej, niż można udźwignąć. Za to teraz oddaję się błogiemu lenistwu. Rok temu miałam problem, od mniej więcej grudnia do kwietnia w ogóle nie mogłam zapuścić paznokci, bo urosły milimetr i się kruszyły. W kwietniu zaczęłam się zajadać kilogramami surowych owoców i warzyw i paznokcie wróciły do formy. Surowizna dużo daje. Moje ulubione śniadanie, które daje mi siłę na połowę dnia, to talerz różnych owoców (banany, śliwki, jabłka, truskawki, winogrona, pomarańcze, maliny, jagody, gruszki itd.) oraz jogurt. 😉 Życzę Wam dużo Słońca i witamin podczas tej jesieni! 😉

Pochwała jest pożyteczniejsza od kary. Plaut


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
27/09/2009 8:06 pm  

[b] hussair73[/b] , a ja uważam wręcz przeciwnie, jesienią nie powinno się jeść surowizn, zwłaszcza gdy ktoś marznie i ma mało energii; medycyna chińska zdaje się to potwierdzać 😉

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
cir7777777
początkujący
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 7
28/09/2009 2:54 am  

hussair73
Możesz napisać swój szczegółowy jadłospis?

Robiłeś jakieś badania? Wszystko ok?


OdpowiedzCytat
Jędruś
stały bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 849
28/09/2009 3:03 am  

[quote Lily] [b] hussair73[/b] , a ja uważam wręcz przeciwnie, jesienią nie powinno się jeść surowizn, zwłaszcza gdy ktoś marznie i ma mało energii; medycyna chińska zdaje się to potwierdzać 😉

Lily Hussair ćwiczy kulturystykę, takiej osobie nie będzie zimno.
Ponad to surowiznę można podgrzać do 40 stopni C,
Zobacz: http://www.surawka.republika.pl/PL5.htm

Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty
:yltype:


OdpowiedzCytat
Roach
bywalec
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 106
28/09/2009 3:21 am  

Wytłumaczy mi ktoś skąd weganie biorą "dobry" cholesterol?


OdpowiedzCytat
hussair73
początkujący
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 17
28/09/2009 5:16 am  

Najpierw chciałem ciepło przywitać Was wszystkich, bo jestem tu nowy. Cieszę się, że tu trafiłem, bo bije od Was ciepło i zrównoważenie. Dziękuję też za wszystkie uwagi, szczególnie Jędrusiowi; od dawna sobie czytam to i owo:) .
Co do surowizny zimowej, to nie słyszałem, by witarianie czynili tu sobie jakieś odstępstwa, najpewniej działa kilka czynników, m.in. nastawienie oraz siły dostosowawcze organizmu, które ja wiemy, są niezmierzone. U mnie sprawa jest prostsza o tyle, że chwilowo żyję w Irlandii, toteż zima jest po prostu czymś w rodzaju zimniejszej jesieni. Nie wpłynęłoby to natomiast na moją tendencję intensyfikowania potraw surowych, bo taki mam Plan i jest on etapowo realizowany 😉 . Mój Plan to wielka rewolucja dietetyczna, którą zwieńczy weganizm lub witarianizm w zależności od reakcji organizmu. Teraz jestem gdzieś w środku... Wegetarianinem jestem raptem od kilku m-cy, niedługo, ale cieszy. To był pierwszy, bardzo trudny krok, bo moglibyście nazwać mnie fanatycznym parówkożercą. Wytrwałem, bo oprócz względów zdrowia wsparł mnie drugi powód - ważniejszy zresztą - los zwierząt. Bezpośrednim kopem była trylogia "K-PAX". Kolejne 2 kroki w moim Planie były nie mniej trudne, bo od lat kilkunastu pochłaniałem pół wiadra słodyczy dziennie i nie ma tu wiele przesady. Odciąłem cukier miesiąc temu. Dalej - 2 tygodnie temu odstawiłem kawę. A piłem ją mocną pierońsko.
Kolejne kroki to dobieranie pokarmów, by się bezkolizyjnie wchłaniały i niejedzenie przed snem, co jeszcze mi się zdarza - gdyż miło podjeść do filmu 😉 .
Kwestia weganizmu i witarianizmu opiera się o kilka spraw, m. in. witaminę B12. Jestem z zasady niechętny pigułkom, wierzę jednak, że uda się pozyskać optymalny skład witamin i minerałów bez wsparcia ze strony koncernów. Ale nie zarzekam się:).
Jeszcze jedno, Lily - kwestie marznięcia i braku energii istotnie ocierają się o sport. Ciało to żywa struktura, która lubi i potrzebuje gimnastyki. Joga ponad wszystko, ale badania dowiodły, że taka "niesalonowa" kulturystyka regeneruje i odmładza komórki.
Jest coś jeszcze - prawie codziennie sobie medytuję - wolne, głębokie oddychanie i pozytywne afirmacje oraz wizualizacje również muszą mieć znaczący wpływ na kondycję komórek i organizmu.
cir7777777 - nie robiłem badań, lekarzy jako posłańców korporacji unikam jak ognia piekielnego:). Natomiast obserwuję wszelkie sygnały organizmu bardzo pilnie. Muszę powiedzieć, że to pierwsza od lat jesień, w której nie rzuciłem sportu w kąt i nie odczuwam znużenia, apatii, czy snu niedźwiedziego 😉 . Nie zakładam, by w takim listopadzie miałoby być inaczej. Natomiast jasnym jest, że taką chwilą prawdy będzie przyszłe lato, bo znam swoją formę i możliwości wiosenno-letnie. Ale,cir7777777, siły, energia i spokój ducha u mnie rosną!
Jeszcze coś: Edgar Cayce i wielu innych podkreślali, że by wzmocnić ciało, należy też wzmacniać ducha - medytacje dobra rzecz. Ponadto warto dostarczać energii do ciała nie tylko poprzez jedzenie (czy medytacje), ale np. chodzenie boso po trawie, czy obejmowanie drzew. A propos zmęczenia, moi drodzy - czasem to nie kwestia diety, ale wpływ komputera, spania z włączoną komórką przy ciele (fatalne!),bliskość i natężenie gniazd elektrycznych, stres itp. Znakomicie zrzuca te elektro-komputerowe naleciałości chodzenie boso po trawie (ziemi), co polecam.
Co do diety, to w tym momencie wygląda tak:
I Śniadanie: szejk, zmiksowane 3 zielone warzywa (plus garść pietruszki) z 3 owocami, np. szpinak, garść fasoli, brokuły, banan, garść jagód, plaster ananasa.
II Śniadanie: talerz 5-7 kanapek razowych z pomidorem i szczypiorkiem (lub cebulą i od czasu o czasu z serem).
Obiad: ziemniaki (lub kasza) plus surówka, czasem sama surówka. Tu zaznaczę, że po surowym obiedzie wstaję rześki od stołu, a po ciepłym ciągnie mnie osobliwa siła ku kanapie.
I Kolacja (między 18.00, a 20.00): talerz wspomnianych kanapek.
II Kolacja: szejk.
Podjadanie międzyposiłkowe: owoce, warzywa, wszelkie orzechy, zwłaszcza nerkowce, pistacje, laskowe, brazylijskie. Słonecznik! On jest magicznym źródłem.
Plus zasada antyrakowa Edgara Cayce: 3 migdały dziennie.
Wszelkie kiełki kupowane naprzemiennie, wedle intuicji, zainteresowania składem lub fanaberią...
Soki z sokowirówki.
Zielona herbata plus inne ziołowe. Okresowo herbata z jaskółczego ziela.
Jem bardzo niewiele nabiału, ale z mięśniami ok
😎
Dieta nie jest jakaś wyszukana, ale jak już napisałem wcześniej, nie sądzę, że trzeba ją bilansować z jakimś nerwowym fanatyzmem. I warto słuchać intuicji...

[edytowane 27/9/2009 przez hussair73]


OdpowiedzCytat
hipiska
weteran forum
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 1596
29/09/2009 12:12 am  

Surówka na obiad....Nie dla mnie....Zaraz straciłabym na wadze i byłyby problemy, a poza tym , kiedy jestem naprawdę głodna - muszę zjeść coś ciepłego. I nie zauważyłam żeby mnie to szczególnie rozleniwiało 😉 No, a tym bardziej jesienią czy zimą nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania. Ale to już sprawa inwidualna.
Śniadanie - rzecz święta, ale mnie do świętości chyba daleko - do południa często zwyczajnie nie mam czasu żeby zjeść. Kolacje jem dość późno ( zazwyczaj 21.30 ), bo też zazwyczaj późno jem obiad i podwieczorek ( najczęściej sałatka owocowa, czasami z bitą śmietaną własnej roboty, czasami budyń eko, czasami galaretka agarowa...).
I orzechy,ziarna,len. Staram się je jeść do każdego posiłku.

Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze


OdpowiedzCytat
sublime86
bywalec
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 361
23/10/2009 5:08 pm  

Ja też zauważyłam ostatnio u siebie oznaki przemęczenia. Pewnie organizm powoli przestawia się na tryb "zimowy"...
Mój problem wiąże się jednak z tym, że cokolwiek bym nie jadła i tak wciąż odczuwam głód 🙁 Staram się "posilkować" w miarę regularnie, ale wiadomo, że jak większość czasu spędza się poza domem, to nie zawsze to wychodzi. Jadam też dużo błonnika (warzywa, kasze), ale i tak nie pomaga- wciąż coś podjadam i podjadam (orzechy, pestki). A najlepsze jest to, że jakoś w ogóle nie czuję, żeby to gdzieś "szło"- wręcz przeciwnie- tak jakby wszystko na mnie ostatnio wisiało 😮 Powinnam się cieszyć, ale...jakoś mnie ten fakt niepokoi. Czy wy też tak macie? Może to na tle nerwowym 😮


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
23/10/2009 5:12 pm  

Ja mam odwrotnie, żrę i już przytyłam, co mnie martwi, bo w okresie wiosenno-letnim wreszcie udało mi się schudnąć ponad 7 kg :/

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
sublime86
bywalec
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 361
27/10/2009 10:19 pm  

Ja mam odwrotnie

Lily, a czy Ty też jesz ze stresu albo zdenerwowania? 🙁


OdpowiedzCytat
Sima
 Sima
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 566
01/12/2009 1:55 pm  

Ja jem na tle nerwowym,wiem po sobie ze cos takiego istnieje.Walcze z tym,ale czasem sie nie udaje i chodze przejedzona,na szczescie coraz rzadziej mam takie napady,duzo cwicze na rowerku stacjonarnym,chodze na basen i stres troche sie rozładował;)Poza tym jak juz widze ze wpadl jakis nadprogramowy kilogram,to musze go zrzucic bo wtedy fatalnie sie czuje i psychicznie i fizycznie.
Kochani nie przejmujcie sie tym sezonowym zmeczeniem,przeciez jak nie ma słonca,dni sa krotkie,szare,deszczowe to czlowiek jest bez zycia i energii.Ja osobiscie bym spala 24h na dobę,ale obowiazki nie pozwalaja,bardzo lubie spac odkąd pamietam,jak jadlam mieso bylo tak samo. 😉

http://www.youtube.com/watch?v=lHdLRrUocOA&feature=player_embedded


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
01/12/2009 1:59 pm  

Jem ze stresu, tak jakby jedzenie miało mi dodać poczucia bezpieczeństwa... zresztą jak człowiek jest przejedzony to mu się chce spać, więc się mniej stresuje :/

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
Strona 2 / 2 Wstecz
  
Praca