jak to jednak jest z tym byciem wege?
nie jem miesa juz jakies 4 miesiace. staram sie zeby dieta byla urozmaicona. generalnie czuje sie swietnie i nie dostrzegam jakis niedoborow.
jednak boli mnie problem zelaza. dzienne zapotrzebowanie dla kobiety to jakies 14-18 mg dziennie. zelazo w roslinach, jak wiadomo, jest gorzej przyswajalne niz te miesne. stad wniosek: musialabym chyba zjesc pol tony szpinaku, lub jajek, lub pestek dyni zeby to zapotrzebowanie uzupelnic.
wiem, wiem. to tez glupota siedziec i wyliczac sobie ile czego musze zjesc. martwie sie jednak czy nie nabawie sie anemi. w domu "czestuja" mnie informacjami ze braki zelaza dopiero po roku "wychodza". ja tam obstawiam przy swojej diecie, ale z drugiej strony nie chce wyjsc na idiote, ktory cierpi na niedobory. uleglam naciskom ze strony rodziny i zaczelam stosowac suplementy. jutro ide zrobic badania krwi (ale to juz dla mojego "swietego" spokoju).
zastanawiam sie takze nad ciaza.. czytalam sporo na wegedzieciaku, oraz innych forach. pare osob stwierdzilo ze podczas ciazy podjadaly mieso bo baly sie o zdrowie dziecka. z kolei inne kobiety nie jadly miesa podczas ciazy i ich dzieci urodzily sie z roznymi "defektami" - autyzm, alergie na niemal wszystko. w moim rodzinnym miescie, rodzina lekarzy wegetarian ma dziecko z zespolem downa.
to nie jest tak, ze uwazam diete wegetarianska za zla. po prostu tak jak w temacie napisalam- mam watpliwosci... co wy o tym sadzicie?
Biara, ja na Twoim miejscu nie martwilabym sie ewentualnymi brakami tego składnika,mówie z doświadczenia gdyz nie jem miesa juz ok 6 lat a poziom zelaza mam wzorowy.Na Twoje argumenty typu wadliwa ciąza,płod,a w efekcie i dziecko powiem ze w moim otoczeniu kilka matek urodzilo niepelnosprawne dzieci,a zespół downa to sprawa genetyki,tak sie po prostu czasem dzieje,poszukaj na forum gdzie wypowiadaja sie matki takich dzieci,wiekszosc z nich napewno je mięso,a mają chore dzieci,to sprawa losowa,na jednego pada a na drugiego nie,tak jak z wieloma innymi chorobami.Co do odzywiania pamietaj żeby w Twojej diecie NIE zabrakło.ZIELONYCH WARZYW(brokuły szpinak i innych)WARZYW STRĄCZKOWYCH(groch fasola)SUSZONYCH OWOCÓW(figi,suszone śliwki,rodzynki,brzoskwinie)ORZECHY(nerkowce,włoskie)Jadaj też duze ilosci natki pietruszki ,żelazo które zawiera ( 5 mg w 100g świeżej masy) jest bardzo dobrze przyswajalne ze względu na wysoką zawartość wit. C .I pamietaj o prostej zasadzie,ze zelazo uwielbia towarzystwo witaminy C,staraj sie wiec dobierac tak produkty które jadasz aby wspólnie dostarczać te 2 składniki.Podobnie jak wapno lubi towarzystwo wit D,Magnez wit B.Wiec my wegetarianie musimy sie troszke potrudzić i pogłówkować-ale jeżeli bedziesz trzymala sie takich zasad napewno wyjdzie Ci to na zdrowie,czego serdecznie życzę 😉
http://www.youtube.com/watch?v=lHdLRrUocOA&feature=player_embedded
zrób te badania i dopiero wtedy się okaże czy jest jakiś problem.
jesli będzie to możesz zmodyfikowac odpowiednio dietę, zawsze można poszukać informacji, doradzić się.
jesli nie czujesz się dobrze z obecną dietą to jedz wg siebie - grunt żeby się dobrze czuc z tym co się robi, bo inaczej to nie ma sensu a wpływ na zdrowie ma też (czy przede wszystkim) to co jest w głowie. jak będą lęki to żadna dieta nie będzie zdrowa.
Też kiedyś ( kilka lat temu ) miałam wątpliwości czy aby na pewno dostarczę odpowiedniej ilości żelaza więc postanowiłam je sobie policzyć .
W ciągu jednego dnia wszystko co miałam zjeść najpierw ważyłam i zaopatrzona w kalkulator oraz tablice zawartości żelaza w poszczególnych produktach wyliczałam dokładnie zawartość żelaza.
Wyszło mi 10 mg za cały dzień i wcale specjalnie nie jadłam tego co zawiera go najwięcej , ot taki zwykły dzień.Wiadomo raz dostarczymy go więcej innym razem mniej , ważne by posiłki były pełnowartościowe i należy pamiętać by unikać zapychaczy jako głównego posiłku.
Zawartość żelaza we krwi przed rokiem miałam ponad normę a w tym roku ciut poniżej jej górnej granicy .
skąd te wątpliowości? skoro postanowiłaś przejść na wegetarianizm, to znaczy, że Ci na tym zależało. jeśli wiedziałaś, że będziesz się bać o niedobory, to po co to wszystko?
jestem wegetarianką od dobrych kilku lat i nigdy nie miałam niedoborów.
był okres, gdy wracałam zmęczona ze szkoły i moja mama podejrzewała, że mogę mieć anemię. poszłam na badania i wykazały, że mam wszystko w normie.!
co do ciąży - zgadzam się z przedmówcami. dzieci mięsożerców też nie raz rodzą się chore. to wcale nie ma znaczenia, czy jesz mięso czy nie. wszyscy ludzie są sobie równi!!
sky's the limit.
Jestem wege od wielu lat, z 18 może. Nigdy nie miałem żadnych niedoborów. Tak jak każdy normalny człowiek - nie wiem jak się uzupełnia żelazo i nigdy się tym szczególnie nie przejomowałem. Badania które wykazały, że skład krwi mam bardzo dobry robiłem tylko dlatego, że potrzebne były do pracy. Nie przejmuj się takimi bzdurami. Żeby być wegetarianką zamiast uczyć się składników w pożywieniu - naucz się jak się opierać psychicznemu terrorowi pod pięknym płaszczykiem martwienia się o Ciebie - bardziej się przyda.
tru:Żeby być wegetarianką zamiast uczyć się składników w pożywieniu - naucz się jak się opierać psychicznemu terrorowi pod pięknym płaszczykiem martwienia się o Ciebie - bardziej się przyda.
NO tru, strzeliłeś w 10taka. Ludzie martwią się o rzeczy mało istotne. Ale widzę, że wiesz co to życie i jakie prawa nimi rządzą.
I z rzadka martwią się o innych!
[edytowane 11/12/2009 przez Olla]
o ile sie je to nietrzeba sie tak przejmowac, ale trzeba miec troche wiedzy.. planuje na blogu zrobic mini szkolke prawidlowego zywienia wege jak chcesz to zerknij a zobaczysz ze nie jest to trudne
http://vegeswiat.blogspot.com/
http://vegeswiat.blogspot.com/
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja