2,8
Mam dom wymagający gruntownej termomodernizacji, na którą mnie jeszcze nie stać. Do pracy dojeżdżam busami.
Tak w ogóle w sieci dostępnych jest kilka kalkulatorów CO2, wyniki na pewno trochę będą się różnić, zależnie od tego, którego użyjemy.
http://ekoprzewodnik.pl/
2,7...
samoloty i węgiel zapewne podwyższyły aczkolwiek my w mieszkaniu kaloryferów nie odkręcamy.
samolotem faktycznie latam sporo, w tym roku 5 razy :crash:
symulacja wg mnie przeciętnej osoby jakiem znam- 4,6- jako mięsożer jeżdżący samochodem, komunikacją miejską, jedzacy sprowadzane/przetworzone produkty i używający papieru oraz energii bez ograniczeń i latający samolotami.
To podziwiam Twoich rodziców, ja nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć choc jednego auta w najblizszej rodzinie(tzn. wsrod osob z ktorymi sie mieszka). Fakt, to nieekologiczne. Ostatnio autobusy sie tak reklamuja, przynajmniej w Poznaniu. Maja napisane na szybach, ze jazda busami jest eko, bo przewozi wiecej osob, a traci tyle samo paliwa. Ale jednak auto jest dużo wygodniejsze, bo mozna podjechac w konkretne miejsce, szybciej, bo nie staje na przystankach, bez przesiadek i zawsze jak sie coś stanie itp. to nie trzeba czekać na busa, tylko sie wsiada w auto i jedzie, dlatego ja w przyszlosci raczej nie wyobrazam sobie zyc bez auta. Przynajmniej, zeby moj facet mial prawajazdy 😛
Ja się wychowałam bez auta, mam 34 lata i w ogóle nie jest mi ono do szczęścia potrzebne. Ojciec sobie kupił parę lat temu, bo nie miał czym do pracy dojeżdżać.
Wystarczy się nie przyzwyczajać, ale mało kto ma okazję 😛
Pocahontas, auto też ma minusy. Duże koszty, niedobór parkingów, korki. Nieraz się cieszę, że ja sobie idę, a frajerzy stoją w autach 😛
[edytowane 13/11/2010 przez Lily]
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Dokładnie. Dla mnie samochód to jest jakieś dobro drugorzędne. Może będę go kiedyś miała, może nie, jakoś szczególnie to tego nie dążę. Jeśli już to raczej w kategoriach, że może się kiedyś przydać do pomocy komuś, np. do zawiezienia go do lekarza. Bo do sklepu/pracy/szkoły mogę spokojnie iść albo pojechać mpkiem.
Czasem fura się przydaje, w nagłych wypadkach etc. Codzienne używanie "blachosmrodu" jest z każdym rokiem mniej opłacalne. To też zależy ile się jeździ. Polskie ceny paliwa - benzyny i diesla odstraszają. Gaz tańszy, ale instalacja też nie jest zbyt tania. Do szkoły najczęściej jeździłem autobusem, tramwajem rzadziej. Często na te środki komunikacji psioczyłem, ale jednak innego wyjścia nie miałem. Od dwóch lat mam prawko jazdy i tylko niecałe pół roku jeździłem. Nie uważam tego za wtopione pieniądze w błoto, bo nauczyłem się przepisów i nadal poradziłbym sobie z tym wszystkim. Już nie mam prawa do zniżki i unikam MPK jak mogę, bo słono się płaci. Jeżdżę wszędzie gdzie się da rowerem. Jak nie pojadę to pójdę piechotą i tyle. Bez samochodu da się żyć. Do sklepu po bułki można iść. Na większe zakupy autobusem albo rowerem co jakiś czas wpaść i zaopatrzyć się w niewielkich ilościach. To też ogranicza przed głupim wydawaniem kasy, bo nie wszystko da się zatargać jak w samochodzie ;). W najbliższej przyszłości nie przewiduje fury, bo mnie po prostu nie stać, a nie chce złomu kupować. Gdybym pracował na samochodzie to też dobrze, ale wolałbym nie mieć służbowego na użytek 24/7, bo to pewnie by mnie rozleniwiło ;).
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja