Spróbuj może to bardziej zrozumiale sformułować, bo nie bardzo rozumiem: "że jeżeli nie bd ewentualnie polowegetarianika".
Jak również szantażu z ojcem pijakiem - rozumiem, że mieszkasz z mamą, tak? I ona woli, żebyś mieszkała z ojcem pijakiem niż była wegetarianką?
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Zdziwisz sie może, ale nie jest tak łatwo przerzucić dziecko od jednego rodzica do drugiego. Te sprawy reguluje sąd rodzinny, skoro mieszkasz z mamą to pewnie taki jest wyrok sądu i myslę, że matka po prostu Cię "straszy".
Nie wierzę że wolałaby żebyś mieszkała z ojcem alkoholikiem niż była wegetarianką. To tylko forma nacisku.
Chodzi o to, że rodzina postawiła dziewczynie ultimatum: albo je mięso (może być tylko drób i ryby bo rodzina myśli, że jest coś takiego jak pollowegetarianizm) albo zostaje wyeksmitowana do ojca alkoholika.
Nie do końca wiem o co chodzi w pytaniu "co robić?". Może to być wachanie czy upierać się przy wegetarianiźmie pełnym i zaryzykować tym zesłanie do "ojczyzny" w sensie dosłownym. Czy też może pójść na kompromis w kwestii tych nieszczęsnych ryb i kurczaków i przeczekać te cztery lata do pełnoletności (cóż to jest wobec reszty życia).
Może to być również prośba o sposoby przyrządzenia kurczaka na sposób wegetariański. Ale nie sądzę.
Nastolatki teraz niestety manikalnie oszczędzają klawiatury więc czasem ciężko zrozumieć co mają na myśli.
Przepraszam wytłumaczę jeszcze raz . Oznajmiłam mamie ( i reszcie rodziny na urodzinach ) , ze przechodzę na wege. Oni wpadli w szał ... i nagle powiedzieli mi , ze wyszukali w necie odmiane wegetarianizmu czyli Pollowegetarianizm. I albo bd pollowege , albo wypad do ojca ( nie jest ustalone przez są ) dali taki szantarz - i uwierzcie jest zdolna do tego. I napewno od 18 roku zycia bd wege ! To pytanie ? przemeczyc sie te 4 lata ? czy co .. ? Nie chce do Ojcaa !
No tak, ale skoro nawet głupia wiki podaje, że:
[i] Pollowegetarianizm (pollo - z łac. kurczak) - dieta będąca odmianą semiwegetarianizmu [b] niesłusznie uznawanego za odmianę wegetarianizmu [/b][podkreślenie moje - RZ). Polega na wyłączeniu z diety mięsa czerwonego, a pozostawiająca drób (czasami też ryby). [/i]
to po co to robić?
Odpuść sobie, ewentualnie staraj się ograniczyć mięcho, ale "po cichu".
Podobnie zresztą nie za bardzo widzę sens w oficjalnym deklarowaniu wegetarianizmu przed rodziną (tym bardziej jeśli jest to rodzina - excuse mon vocabulaire - trudna).
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
1. Prawo.
Prawo rodzinne mówi, że jeśli skończyłaś 13 lat to masz prawo decydować z którym z rodziców chcesz mieszkać. I nie ma takiej siły, która zmusiła by Cię do zamieszkania z ojcem.
Teoretycznie można sobie wyobrazić sytuację w której matka "nie chce" żebyś mieszkała u niej a Ty nie chcesz mieszkać u ojca. Wtedy matka (bądź kurator sądowy) wnioskuje o umieszczenie Ciebie w rodzinie zastępczej. Ale jestem na 100% pewna że do takiej sytuacji nie dojdzie.
2. Wegetarianizm.
Uważam, że niepotrzebnie się "ujawniłaś" tak wszem i wobec. Takie deklaracje na łonie rodziny rzadko powodują coś innego niż zmasowany atak. Osobiście jestem zwolenniczką metody małych kroków.
W tej konkretnej sytuacji poszłabym na kompromis.
Ok, zgadzam się na jedzenie ryb i drobiu. Jednocześnie wyrzuciłabym z jadłospisu wszystkie mięsnopodobne produkty typu wędliny, pasztety, parówki, kiełbasy etc. Wytłumacz mamie i babci, że w tego typu produktach są przeważnie pomielone kurze łapki, skórki i inne odpady.
Czyli śniadanie i kolacja w pełni wegetariańskie, a jak się postarasz to nawet wegańskie mogą być.
Na kurczaka i rybę zgadzam się np na dwa razy w tygodniu kurczaka i raz w tygodniu ryba (może być tradycyjnie w piątek). W pozostałe dni tylko wege. Taka ilość mięsa wystarczy żeby uspokoić rodzinę, a kto wie może uda się wynegocjować tylko jednego kurczaka w tygodniu?
W tym czasie zbierałabym wiedzę na temat wartości odżywczych itd, coraz bardziej dążyłabym do tego żeby samej sobie przygotowywać (porządne) posiłki. I zero rozmów na ten temat.
Jak wszystko pójdzie dobrze to za pół roku wszyscy zapomną pilnować Ci talerza, posiłki będziesz przygotowywać sobie jakie chcesz.
Jak pójdzie źle to przez następne cztery lata będziesz trzy razy w tygodniu cierpieć przy obiedzie, za to w dorosłe życie wejdziesz zdeterminowana na amen.
Podkreślam jeszcze raz, to są luźne dywagacje co [u] ja[/u] zrobiłabym (być moze) w analogicznej sytuacji.Ty mozesz poczekać na więcej porad i zdecydujesz sama.
A i jeszcze jedna mała rada. Jeśli juz koniecznie musisz wdawać się w dyskusję nt wegetarianizmu to przytaczaj również zdrowotne aspekty niejedzenia mięsa. Powiedz o hormonach, którymi to mieso jest za życia karmione, jesli mamie zależy na Twoim zdrowiu (a zależy na pewno) to odniesie to wiekszy skutek niż argumenty etyczne.
[edytowane 3/11/2011 przez annadagmara]
W tej konkretnej sytuacji poszłabym na kompromis.
Ok, zgadzam się na jedzenie ryb i drobiu. Jednocześnie wyrzuciłabym z jadłospisu wszystkie mięsnopodobne produkty typu wędliny, pasztety, parówki, kiełbasy etc. Wytłumacz mamie i babci, że w tego typu produktach są przeważnie pomielone kurze łapki, skórki i inne odpady.
Ta część tłumaczenia może nie zadziałać. Osobiście znam starsze osoby które lubują się w pysznościach typu kurze łapki, świnskie skórki, cielęcy móżdżek itp. Babcia Magdy słysząc uzasadnienie "Nie będę jeść pasztetu bo tam jest pomielona skóra" może nie rozumieć, co to komu przeszkadza - tym bardziej że, jak pisze autorka tematu, jej babcia jest gorliwą zwolenniczką mięsa.
Trawożerca
Dokładnie ! Jest nawet czelna zadzwonić do reszty roidzny i zrobic mi wstyd mówiać , że krzycząc o wege , gram z jej zdrowiem itp. Nie mówiąc o innych rzeczach moze sie domyślicie moze nie . 10000 razy babcia jest gorsza . Mama jest czestwo w pracy nawet 3 dni na noc. Wiec jestem z babcia . i to ona mnie straszny tatą + reszta rodziny. Mama tak nie . Mama z babcia nie rozmawiaja ..
Ej, no to twoja sytuacja jest w zasadzie nie najgorsza.
Musisz dyplomatycznie to rozgrywać.
A babcia to w ogóle nie powinna wiedzieć, co jesz, co robisz, w ogóle nic.
Twoje problemy wzięły się z zaniedbania - z babcią trzeba ostro, a trzymać z mamą.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
No fakt, sama mam babcię, która z lubowała się w tego typu "przysmakach"
To niech dziewczyna powie o papierze toaletowym, nie wierzę że ktos to świadomie je.
Jakby się zagłębić w sklad parówek to wiele innych odstraszajacych rzeczy można znaleźć.
A tak z drugiej strony to bardzo współczuję...matce.
Magdo, ta cała sytuacja jest dla niej cięższa niż myślisz.
[edytowane 3/11/2011 przez annadagmara]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja