Tym najbardziej krzyczącym weganom proponuję terapię szokową: tych małoletnich odciąć od pieniędzy rodziców - niech zobaczą ile ich weganizm kosztuje. Tym na własnym utrzymaniu dać 1200 zł na przeżycie całego miesiąca. Jeśli po zrobieniu wszystkich opłat zostanie 400 zł na jedzenie skończy się kozaczenie, zacznie liczenie.
No i koniecznie wyprowadzka na polską wieś lub do małego miasteczka gdzie nie ma miliona sojowych zamienników. Bo punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia.
Żal mi się robi jak słucham tych "wojowników" piszących swoje komentarze na tabletach składanych przez chińskich pracowników-niewolników 16 godzin na dobę, noszących ubrania z indyjskiej bawełny, na której zarabia Monsanto, w bluzeczce H&M którą uszyło mdlejące z przemęczenia tajwańskie dziecko, jedzących banany, które zbiera jakaś kobieta w Brazylii za pół dolara dziennie i pijących kakao, które zbiera afrykańskie dziecko za miskę prosa.
Ludzie zapominają, że nikt nie jest idealny, a zmienianie świata zaczyna się od siebie.
I mnie także zniechęca to do weganizmu (nie chcę być kojarzona z agresywnymi postawami). Poza tym ostatnio słyszałam, że dobrze, że nie jestem weganką "bo tych wariatów już się słuchać nie da".
Szkoda, że przez takich krzykaczy wszyscy weganie są kojarzeni z ekstremizmem
Prawda, moje miesięczne wydatki na żarcie nie przekraczają 200zł, wliczywszy nawet knajpowanie. Dało by radę mniej, ale lubię pojeść 😛
Przyznam jednak, że jako weganka nikomu się nie narzucająca i cicho siedząca, po lekturze tematu czuję się nieco spłoszona - nie dość, że przy mięsożercach trzeba uważać, to teraz jeszcze nawet przy innych wegetarianach...
http://www.explosm.net/comics/random/
Nie spinajcie się teraz na wegan. Są tacy i siacy. Wojny wegańsko-wegetariańskie do niczego nie prowadzą. Weganie powinni zachęcać wegetarian, bo to teoretycznie następni weganie. Ich raczej jest ławiej przekoać do weganizmu niż mięsożerców. Znajomemu, walecznemu weganinowi, tłumaczyłem kilka razy, żeby był bardziej wyrozumiały. Nie wszyscy mają dość wiedzy, samozaparcia, odwagi, żeby od razu wskoczyć na "najwyższy" stopień. Czasem trzeba zrobić dwa kroki. Sam jestem takim przykładem, bo wegetarianizm był tylko formą przejściową. Nie wiem czy to reguła, ale wydaje mi się, że częściej waleczni są weganie, ktorzy nie mieli wegetariańskiej przeszłości.
Nie rozumiem natomiast wegetarian, którzy mają długi staż i pomimo tego nigdy nie spróbowali weganizmu. Sprawa dotyczy uświadomionych wegetarian w kwestii cierpienia zwierząt. Spotkałem się z kilkoma przypadkami i często powodem jest wygodnictwo. Człowiek się przyzwyczaja i nie chce rezygnować z nabiału, jaj itd.
Wegan i organizacje wegańskie częściowo rozumiem, że starają się od razu przekonywać do weganizmu. Lepiej od razu zaprzestać wykorzystywania zwierząt niż stosować półśrodki. Tylko, żeby odbywało się to w atmosferze zrozumienia, przyjaźni a nie wrogości i oskarżania.
Nie chce nikogo urazić, ale wegetarianie pomimo tego jak wiele uczynili przechodząc na wegetarianizm nadal przyczyniają się do cierpienia zwierząt (czy też wykorzystywania zwierząt przez człowieka) spożywając jajka i nabiał. To są fakty. Wiele osób ma taką świadomość.
Ja tam sam nie jestem idealny. Nawet gdybym był to jestem wyrozumiały - od samego początku.
P.S. Czuje się wyższy - mam 1,9 m wzorstu. Kto przebije ;)?
[edytowane 16/1/2013 przez bułek]
Jeśli chodzi o wydatki - moje niestety na diecie wegetariańskiej wzrosły.
Poza tym mówiłam o weganach ( i tak naprawdę można wrzucić tutaj tez wegetarian) wojujących, z którymi ja się spotkałam, którzy niemało wydają na jedzenie, ciuszki, stołowanie się w modnych "eko-sreko-vegan" knajpkach i wszystkim wytykają ich straszne występki.
Gwoli jasności - nie mam nic do wegan jako takich, szanuję, sama bym kiedyś chciała.
Xxl, absolutnie nie czuj się spłoszona! Jeśli uraziłam Ciebie czy kogokolwiek innego swoim postem, przepraszam, nie taki był jego cel.
Bułek, wygodnictwo i owszem, często jest powodem pozostania przy wegetarianizmie. Nie wiem na ile ma ono wpływ na moje decyzje żywieniowe, ale chyba tak naprawdę chodzi o brak 100% przekonania co do względów zdrowotnych.
Jest jeszcze inny czynnik, który wpływa na wiele osób - weganizm jest u nas tak naprawdę sporą nowością, do wegetarianizmu już dużo ludzi (w tym lekarzy, co ważne) przywykło. Wydaje się weganizm być więc czymś przesadzonym, ekstremalnym. Jeśli do tego dodać agresywne wypowiedzi powstaje mieszanka wybuchowa. I kończy się to taką reklamą jaką np. robi wegetarianizmowi uzytkownik sławni.wegetarianie na wielu forach internetowych.
[b]xxl [/b] nie masz się co czuć spłoszona 😛 poruszając ten temat chciałam żebyśmy zwrócili uwagę, że nagle dla NIEKTÓRYCH BARDZO ORTODOKSYJNYCH wegan wegetarianie stali się wrogami nr 1, których atakuje się na każdym kroku nawet jak ktoś przejawia chęć zmiany diety na wegańską to wytyka mu się jakieś drobiazgi a nie pomaga.
Ja bardzo szanuję i popieram weganizm i wegan ale tylko tych wegan którzy szanują mnie. Nikt tutaj chyba nie odnosi się do wszystkich, prawda?
Nie spinamy się, konstruktywna dyskusja jest potrzebna ale nie takie obrzydliwe ataki jakie ostatnio mają miejsce. Czasami strach cokolwiek napisać. Wychodzi na to, że wegetarianie są najgorszymi na świecie hipokrytami których należy bezwzględnie tępić.
Lily napisała coś bardzo ważnego:
nikt nie lubi być ulepszany na siłę, oskarżany, że [b]coś zrobił, ale za mało[/b]
Pisząc nie chcę tworzyć nowych podziałów wewnętrznych tylko zwrócić uwagę na te które istnieją, na to, że nasze środowisko już nie jest tak spójne jak kiedyś. Nie kłóćmy się i nie atakujmy ale wspierajmy i dyskutujmy tak aby coś pozytywnego z tego wyszło.
[edytowane 17/1/2013 przez Bellis_perennis]
Szczurunia:
Bułek, wygodnictwo i owszem, często jest powodem pozostania przy wegetarianizmie. Nie wiem na ile ma ono wpływ na moje decyzje żywieniowe, ale chyba tak naprawdę chodzi o brak 100% przekonania co do względów zdrowotnych.
Szczuruniu, wydaje mi się, że nigdy nie będziesz miała 100% pewności czy dana dieta jest zdrowa. Amerykańskie Stwowarzyszenie Dietetyczne uznaje dietę wegetariańską i/lub wegańską (dobrze prowadzoną) za zdrową. Można wierzyć lub nie. Gdy zapytać o zdanie lekarzy pierwszego kontaktu w naszym kraju to gro odpowie, że nie polecają nawet wegetariańskiej, bo mięso w diecie być musi i basta itd. Jeszcze jest kwestia stosowania się do zaleceń żywieniowych. Można być na diecie w 100% zdrowej, wg lekarzy specjalistów, stowarzyszeń etc., a tak na prawdę olewać i żywić się tym na co się ma ochotę w danej chwili. I później zwalać winę na tę dietę.
Szczurunia:
Jest jeszcze inny czynnik, który wpływa na wiele osób - weganizm jest u nas tak naprawdę sporą nowością, do wegetarianizmu już dużo ludzi (w tym lekarzy, co ważne) przywykło. Wydaje się weganizm być więc czymś przesadzonym, ekstremalnym. Jeśli do tego dodać agresywne wypowiedzi powstaje mieszanka wybuchowa. I kończy się to taką reklamą jaką np. robi wegetarianizmowi uzytkownik sławni.wegetarianie na wielu forach internetowych.
Myślę, że nie ma sensu kierować się innymi ludźmi, trendami. Wielu uważa wegetarian za dziwaków, bo nie potrafią sobie wyobrazić że mięsa można nie jeść, więc weganie to odrobinę bardziej świrnięci wegetarianie, albo -tu wstaw dowolne wulgarne słowo- ;). Na "Sławnych wegetarian" nie ma mocnych, no ale co zrobisz. Ja po prostu się tym nie emocjonuje. Nie czytam komentarzy, sporadycznie, wybiórczo.
[edytowane 17/1/2013 przez bułek]
zaoffuję ale
Prawda, moje miesięczne wydatki na żarcie nie przekraczają 200zł, wliczywszy nawet knajpowanie. Dało by radę mniej, ale lubię pojeść
xxl jak Ty to robisz? :O
Ja zapisuję wydatki od jakiegoś czasu zeby widzieć na co mi ucieka, i widzę, że na żarcie po knajpach(3-4 razy w miesiacu) idzie mi ok stówy(przeważnie pizza 42cm bo mniejszą się nie najem + coś do picia), a na żarcie domowe średnio 500 zł- a żeby było smieszniej dodam, że mieszkam z rodzicami - podstawowe żarcie w domu jest.
Wyhaczyłam, że gubią mnie banany(zjadam ok 4 kg tygodniowo, razem z jabłkami, od początku roku wydałam nań ok 87 zł 😮 ) i codzienne eskapady przed pracą po bułkę i cos do bułki, ale akurat to wydatek którego nie potrafię ukrócić, bo jak poszczę to jestem wściekła, a banany to kocham miłościa szaloną.
Białowieska się Puszcza.
Jesli chodzi o temat tego wątku, to nie uważam że wegetarianie/weganie są lepsi od innych osób. Uważam, że są po prostu [u]normalni[/u]. Bo normą dla każdej inteligentnej istoty powinno być staranie się o lepszy świat i brak przemocy. Więc, tak, myślę że mięsożercy są pod tym względem gorsi, przez ich ignorancję i egoizm, ale my jesteśmy po prostu... normalni 🙂
"If you can, help others; if you cannot do that, at least do not harm them." - Dalai Lama
Też chciałam trochę zaofftopować tak jak Fatty, bo też jestem ciekawa jak ukrócić troszkę wydatki jedzeniowe.
Co do pewności o zdrowej diecie: to ja muszę być przekonana o jej skuteczności (tak jak mam pewność w przypadku wegetarianizmu) i wtedy idzie z górki.
Co do ludzi - jasne, że obcy ludzie mi osobiście koło ... latają. Ale kiedy już chodzi o moich bliskich czy lekarzy (z którymi niestety muszę mieć dość częsty kontakt) to już nie koniecznie takie hop-siup, chociaż oczywiście, sprawa jest do zweryfikowania.
Podobał mi się pomysł, żeby w domu gotować wyłącznie po wegańsku - myślę, że to byłby dobry początek.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja