Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Presja  

Strona 1 / 3 Następny
  RSS

kazamuko
stały bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 630
19/07/2006 6:57 pm  

Opowiem wam o presji, jaka na człowieka spada jak żyje w małym miasteczku, gdzie nikt nie jest anonimowy, gdzie wszyscy wiedzą o innych maksymalnie dużo spraw tych ważnych i błachych. Powiesiłam kiedyś w nocy nowe firanki, rano sąsiadka w bloku na przeciw już wiedziała, że je zmieniłam. koleżanka w prezencie ślubnym dostała pościel, przeprała i wywiesiła na balkonie. na drugi dzień dowiedziała się, że mają nową pościel. nie uszło to uwagi sąsiadów...
Najlepszy sposób to trzymać się z dala od wszelkich plotkarzy, żyć w pełnej nieświadomości. Ludzie bywają okrutni, jak umrze ci nowonarodzone dziecko lub oddasz je do adopcji to powiedzą, że sprzedałaś je na podroby. Jak masz dziecko przy sobie to będą mówić, że jest psychicznie upośledzone, choćby było zdrowe. Jak mieszkasz ze schorowaną ciocią, o zniekształconej w dodatku twarzy, nie wychodzącą na dwór, to powiedzą że więzisz staruszkę i okradasz z emerytury. Fakty są nieistotne. Jeśli czymś się odróżniasz jesteś na cenzurowanym, jesteś tematem nieustających plotek. mieszkam w takim miasteczku i idę własną drogę. Niektórzy to akceptują lub wręcz cenią, innych to drażni. W moim mieście są wegetariańskie matki, dwie które znam nie wytrzymały ogromu tej presji i karmią dzieci mięsem. Ludzie z wielkich miast nie bardzo to rozumieją, podobnie jak "mieszczuchy" zwykle nie rozumieją ludzi mieszkających na wsi.

http://www.wegestudio.pl/Na_krawedzi_marzen-98.html


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
19/07/2006 7:32 pm  

Moja ciotka ochrzciła swojego nastoletniego już chyba syna, choć sama jest ateistką. Po to, żeby poszedł do komunii i żeby go inni nie wytykali pacami.
Sama pochodzę z małej miejscowości i wiem jak to jest. trzeba mieć bardzo silną osobowość i być bardzo samowystarczalnym psychicznie, żeby się nie dać stłamisć. Bo można zostać dosłownie zaszczutym i zniszczonym.

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
Srebrna
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 569
19/07/2006 7:36 pm  

Mieszkam na wsi i najczęściej po prostu odcinam sie od plotek. Wiadomo, że ludzie czasem potrafią zranić, ja również nie jestem jakoś super odporna, ale można sobie z tym poradzić. Po prostu, nie interesuje mnie to, co inni o mnie mówią. Staram się nie wdawać w dyskusję na temat jakiejs tam rodziny, która to jest taka i owaka, lub po prostu w dyskusji zajmuje stanowisko nie krzywdzące nikogo (w stylu: spróbuj sie postawić na czyimś miejscu). Niełatwo żyje się w społeczności pełnej ludzi, przebywających w domu (zwłaszcza starszych), których jedyną rozrywką jest odwiedzenie kościoła i przesiadywanie w oknie lub przed domem w celu nałapania nowych neewsów. Wiadomo, na mnie też krzywo patrzą, kiedy sie nieopatrznie dowiedzą, że nie jem mięsa. I bywa, że jestem traktowana protekcjonalnie, wszyscy wiedzą lepiej. Tak naprawdę mentalności ludzi z małych miejscowości nie da się zmienić, zawsze będą ci wszystkowiedzący plotkarze. Najlepiej starać się podejść do tego z dystansem, zamiast mówić "nie dam sobie pluć w kaszę" 😉


OdpowiedzCytat
kazamuko
stały bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 630
19/07/2006 7:39 pm  

Wiem o czym piszesz, jestem nie ochrzczona, zawsze to czułam, że jestem inna, czasem wręcz sugerowano mi że gorsza, bo nie wierzę itd. Spytałam kiedyś znajomego dlaczego uważa się za lepszego. Odpowiedział mi, że dlatego, że on ma zasady w życiu, ponieważ go dobrze znałam spytałam czemu je łamie i wtedy usłyszałam, że zasady są po to by je łamać...Zastanawialam się czy nie ochrzcić córci, by miała lepiej, lżej niż ja, zwłaszcza, że czasy są gorsze, ja nie miałam religii w szkole, o przedszkolu nie wspominając, jednak to byłaby totalna hipokryzja, byłoby to wbrew mnie. Postanowiłam wychować ją najlepiej jak potrafię, na dobrą, mądrą, wrażliwą osobę i zostawić tą decyzję jej, jak skończy te przysłowiowe 18 lat. To jej życie.

http://www.wegestudio.pl/Na_krawedzi_marzen-98.html


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
19/07/2006 7:47 pm  

Ja też nie jestem religijna, byłam ochrzczona, ale na religię nigdy nie chodziłam i nieraz było z tego powodu nieprzyjemnie. Dopiero na studiach byli inni ludzie, tam prawie nikogo nie dziwiło, że nie chodzę do kościoła. A zasady mam, potrafie sama je sobie ustanowić i nie muszę się trzymac tych, które mi ktoś narzucił.

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
Weronika
bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 194
19/07/2006 9:33 pm  

Moja wieś też jest mała i wszyscy się tu znają i wiedzą kto jest "od kogo". Centrum informacji (a zarazem rozrywki, bo wieczorami zbierają się tu grupki młodzieży) stanowi sklep wiejski, gdzie to wszystkiego o wszystkich można się dowiedzieć. Kiedyś, jak zaczynałam z wege mama często kupowała mi wegetariańskie zupki w paczkach, no i poszła wieść swoim wiejskim torem. Chyba już taka natura polskich wsi, że nie mogą się obejść bez plotkarek przesiadujących na ławkach (a spróbuj się choć raz im nie ukłonić;)), paplających "sklepowych" i dewotek kontrolujących kto był, a kto nie w kościele i jak był ubrany:) Ja mam o tyle szczęście, że mieszkam z dala od ulicy i otaczają mnie same pola, więc problem wścibskich sąsiadów mnie nie dotyczy, ale ludzie we wsi wszystko wiedzą...swoją drogą jak oni to robią?

z dokładnością atomowej sekundy globalnej, wyruszyliśmy ratować świat, podejmując się niewykonalnej sprawy


OdpowiedzCytat
_iwona_
bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 236
20/07/2006 1:23 pm  

Wbrew pozorom skłonność do obgadywania, plotkowania to cecha ludzi nie tylko w małych miejscowościach. Ja mieszkam w całkiem sporym mieście. Fakt, sąsiadkę z naprzeciwka zaczęłam rozpoznawać (i kojarzyć z miejscem zamieszkania) dopiero po dwóch latach mieszkania w nowym miejscu i jakoś nigdy nie było okazji, żeby poznać się bliżej, ale to, co się dzieje w pracy... instytucji zatrudniającej kilkaset osób skądinąd... Długo stałam na uboczu tego wszystkiego i nie zdawałam sobie w ogóle sprawy z tego, co się o mnie za moimi plecami mówi. Jak się dowiedziałam, to mi się włos na głowie zjeżył (nieledwie 😉 ). Zastanawiające jest tylko kto i po co rozpuszcza różne kłamstwa o innych (istnieje przekonanie, że w każdej plotce tkwi ziarenko prawdy - przekonałam się, że tak nie jest). Na szczęście jakoś nigdy nie nauczyłam się przejmować "tym, co ludzie powiedzą" i mam nadzieję, że już się nie nauczę 🙂

Kazamuko, podziwiam Cię za konsekwencję w postępowaniu z córeczką, ale z drugiej strony żal mi jej trochę. Nie będzie miała łatwo. Dzieci są bardzo okrutne, w stosunku do "odmieńców" szczególnie... Zastanawiam się, czy nie wolałabym jednak być hipokrytką i ułatwić mojemu dziecku życie, a że dziecko jak dorasta to i tak i tak wybiera swoją drogę, jest oczywiste, tak samo jak to, że jak jest małe, to właśnie rodzice w głównych sprawach decydują za dziecko. Ty właściwie też zdecydowałaś za swoją córeczkę...


OdpowiedzCytat
quueeen
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 86
23/07/2006 5:51 pm  

...ja nie jestem ateistką, ale także chrześcijanką, muzułmanką i takie tam...mam tam swoj jakis pogląd, na świat...wiem co to życie na wsi, i dobrze radze sobie z moim vegetarianizmem, po prostu nie robie wielkich sensacji jaka to ze mnie wielka indywidualistka, żyje sobie normalnie, mam owoce w ogróku, gadam z sąsiadkami o wypiekach, w sklepie pożartuje, z rumieńcami na twarzy hehe wysłucham jakiejś śmiesznej ploteczki...w kościele nikt mnie nie widział tam od 15 lat pewnie...
a to co sie u mnie w domu dzieje to juz moja sprawa i nikt nawet sie tym nie interesuje, bo nie wyró.żniam sie na zewnątrz, nie mam takiej potrzeby...w środku jestem inna i wyrażam to inaczej niz podkreslanie jaka to ja nie ejstem INNA na każdym kroku...
a dziecko ochrzczę jak bede miała, bo nie chce by było wytykane, a samo dojrzeje do pewnych decyzji z czasem...
tak więc pewna forma asymilacji może pomóc...no chyba że ktoś nie lubi, ja uwielbiam ten plotkarski klimat, bo życie na wsi mimo że czasem okrutne jest o wiele bardziej dla mnie fascynujące niż miejskie (urodzona warszawianka jestem)


OdpowiedzCytat
EvilOne
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 829
25/07/2006 1:02 am  

ach niestety zycie w małym miasteczku dało mi w kosc:/:/:/
najczesciej slysze ze jestem w ciazy (notorycznie od 15 roku zycia), ale tez jestem satanistką (bo ubieram sie na czarno i słucham metalu), a gdy pojechałam do liceum do innego, wiekszego miasta zamiast zostac to jak przyjezdzałam na weekend do domu to "kolezanki" mnie pytały: "ej, to prawda ze Cie wyrzucili ze szkoly??". Bez żadnych podstaw, bez argumentów, po prostu.
Przykre??? niestety bardzo. Zawsze slysze zeby sie nie przejmowac, ze nie warto.... ale łatwo powiedziec. Najczesciej zaczynam plakac i nie mam ochoty na wychodzenie z domu przez tydzien.
Duzo mi jeszcze brakuje do nabrania dystansu chociaz jestem z roku na rok coraz starsza:)

hide and seek


OdpowiedzCytat
Katikot
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 57
28/07/2006 1:55 am  

Ja juz dawno przestałam się przejmować tym, co o mnie mówią, a że odstaję od tzw. normy, to pewnie trochę mówią;-) Szkoda nerwów na przejmowanie się bzdurami, mam wrażenie, ze na głupotę nie ma rady:/


OdpowiedzCytat
shiri
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 84
29/07/2006 10:53 pm  

"mieszczuchy"? a podoba Ci się określenie "wieśniaki"? sama mieszkam drugą połowę życia na wsi i nie uważam żeby ludzie na wsi różnili się pod względem plotkowania od "mieszczuchów" (jak to napisałaś). W mieście jest mnóstwo starszych pań które przesiadują na ławeczkach całymi dniami wiadomo co robiąc, albo sąsiadówi wyglądających przez judasze za każdym razem gdy wychodzisz z mieszkania.

W mieścei w którym mieszkałam (ok 100 000 mieszk.) cały blok dzięki sąsiadkom juz drugi rok jest przekonany ze studiuje weterynarie zamiast biologii i wszysty pytaja mnie ciągle kiedy będę panią doktor ://. Przestałam juz ich wyprowadzać z błędu.

Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury.


OdpowiedzCytat
shiri
rozmówca
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 84
29/07/2006 10:53 pm  

"mieszczuchy"? a podoba Ci się określenie "wieśniaki"? sama mieszkam drugą połowę życia na wsi i nie uważam żeby ludzie na wsi różnili się pod względem plotkowania od "mieszczuchów" (jak to napisałaś). W mieście jest mnóstwo starszych pań które przesiadują na ławeczkach całymi dniami wiadomo co robiąc, albo sąsiadówi wyglądających przez judasze za każdym razem gdy wychodzisz z mieszkania.

W mieścei w którym mieszkałam (ok 100 000 mieszk.) cały blok dzięki sąsiadkom juz drugi rok jest przekonany ze studiuje weterynarie zamiast biologii i wszysty pytaja mnie ciągle kiedy będę panią doktor ://. Przestałam juz ich wyprowadzać z błędu.

Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury.


OdpowiedzCytat
Reiha
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 593
07/08/2006 3:49 am  

MOja wieś to Łódź. Niby duże miasto, a mentalnośc ludzka jest taka sama jak wszędzie indziej. mam sąsiadkę, która nie domyka drzwi do siebie do mieszkania, żeby wszystko słyszeć. Powiedziała mi kiedyś, że słyszy po krokach kto jest u mnie w domu, kiedy mam gości i że rozpoznaje domowników po sposobie chodzenia. Wszystkim w wyobraźni pojawia się obraz 80 letniej starszej, samotnej pani. Tymczasem jest to kobieta po 40, z 2 dzieci, mężem i [chyba] pracą]. Można powiedzieć, że ma "swoje sprawy". Moi sąsiedzi potrafią stać zimą w kapciach na balkonie i patrzeć jakie zakupy wnosimy z samochodu do domu. Apogeum szoku przeżyłam wtedy, kiedy zobaczyłam jak sąsiadka przegląda wyrzucone przeze mnie chwilę temu śmieci. Kiedy zamieszkałam z narzeczonym, którego nie zameldowałam [prywatna kamienica] pani, która sprząta podwórko natychmiast złożyła na mnie donos. Zdarzyło się też, że kupiłam cięzarnej przyjaciółce ubranka dla dziecka. Uprałam je i wywiesiłam na balkon, żeby ona nie musiała już tego robić. W kilka dni póxniej sąsiadka pytała mnie czy jestem w ciąży. Nie chce mi się nawet wspominac o tym kiedy kątem oka widzę jak podgląda mnie zza firanki sąsiadka, kiedy wracam z psem ze spaceru albo wychodzę z domu. Mania prześladowcza? Niee....ludzka mentalność 😉

Don't let me detain you.


OdpowiedzCytat
heidi
bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 110
07/08/2006 2:13 pm  

Ja od pewnego czasu przestałam się tym zupełnie przejmować, bo inaczej straciłabym nerwy. W szkole zawsze byłam wyżutkiem społeczeństwa, mówie tutaj konkretnie o podstawówce. Jako jedyna w całej szkole ( ok.300 osób ) słuchałam metalu i zawsze na korytarzu byłam wytykana palcami. Niby miałam koleżanki ale gdy tylko się odwróciłam, byłam wyśmiana. Zawsze miałam swoje poglądy, od nikogo nic nie ' kopiowałam', potrafiłam poważnie rozmawiać z nauczycielami , byłam tą ' inną'. Przecież jestem normalną osobą, ale ludzie się do mnie zrażali, " bo słucham innej muzyki". Idiotyczne. Gdy kupiłam płyte jakiegoś zespołu na drugi dzień przyleciały dziewczyny z innych klas i pytały się, czy mogą pożyczyć o_O Plotkary...

Teraz gdy jestem w gimnazjum to wszystko się zmienilo, więcej jest takich osób jak ja i po prostu nikt nie zwraca na nas uwagi, chociaż zdarzają się wyjątki. W mojej klasie jest taka dziewczyna, która z plotkami jest nabierząco i gdy zaczyna jakąś romowe na temat dziewczyny, która właśnie zerwała z jakimś chłopakiem, odrazu kończe temat bo nie chce mi się wysłuchiwać takich bzdur. Nienawidze takiego czegoś ^^. Jak narazie żadnej plotki na mój temat nie usłyszałam i mam nadzieje, że nigdy nie usłysze ;- )


OdpowiedzCytat
JAGA
 JAGA
forumowy expert
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 1385
07/08/2006 2:58 pm  

Droga Heidi...

miałam podobny problem do Ciebie: w podstawówce nigdy nie mogłam poznać prawdziwych przyjaciół...w gimnazjum miałam 2 dobre koleżanki, ale nadal czułam się jak wyrzutek społeczeństwa. Nie byłam wtedy jeszcze wege, ale i bez tego traktowano mnie gorzej od innych...byłam gruba, nie znosiłam głupich dyskotek,picia dla szpanu itd, ponad to dobrze się uczyłam..wiec poszczeganao mnie jako grubego, nieatrakcyjnego kujona...prawie nikomu nie przyszło do głowy żeby poznac jaka jestem naprawdę...Oni mieli więc swój świat, a ja swój...

potem poszłam do liceum i tam wszystko się zmieniło-mogłam być wreszcie sobą-nikt tego nie wyśmiewał. 30 osób w klasie-każda inna, każda mająca swoje poglądy i pełna tolerancja,wzajemna akceptacja i stosunki niemal braterskie...te 3 lata był naprawdę cudowne...cudowni ludzie, cudowne rozmowy i chwile,które na zawsze zapadną mi w pamięci...

A co do starych znajomych:cieszę się, że presja jaką odczuwałam z ich strony:"jesłi chcesz byc lubiana musisz być taka jak my" nie zwyciężyła nigdy. Teraz gdy schudłam, dostałam się na studia, mam chłopaka(tak tak, nieśmiejcie się-co dla niektórych jest to kwestia bycia "cool":)) patrzą na mnie inaczej... a czy wiedzą o moim wege-nie wiem i naprawdę mało mnie to obchodzi:)

Nie wiem Heidi kiedy kończysz gimnazjum...ale życzę abyś w liceum spotkała tak cudnych ludiz jak ja.Pozdrawiam


OdpowiedzCytat
Strona 1 / 3 Następny
  
Praca