najgorsze jest dla mnie jedzenie na wakacjach czy w podróży
w Warszawie czy innych wielkich miastach to zawsze jakoś tam jest
Ale nad morzem, gdzie widzi się same smażalnie ryb a jedyne dania bezmięsne to pierogi i naleśniki
i te piękne reakcje, żeby pierogów nie polewali skwarkami
OBŁĘD 😀
czy rzeczywiście jest to takie pracochłonne...
Może i nie jest pracochłonne i ale zrozum tych ludzi ktorzy są zapracowani, zalatani i po powrocie do domu po prostu padają na pysk. W Anglii pracująć przez całe życie przy łopacie możesz godnie żyć i masz konkretną emeryturę. Tutaj dorabiasz po godzinach lub na dwa etaty i nie zawsze masz ochotę stać póżniej przy garach. Masz ochotę na jakiś film,dobrą książkę,internet, chwilę relaxu. Po za tym jest spora grupa ludzi która nie umie gotować nawet tych najprostszych potraw.
największym bohaterem jest człowiek, który zamienia wroga w przyjaciela.
zgadzam się, ale nie w pełni
nie lubię powiedzenia "nie mam czasu" i myślę, że da się tak zaplanować te 24 godziny żeby na wszystko znaleźć czas ( jak przygotowywałam się do matury to gotowałam obiad i słuchałam słówek z angielskiego na mp3)
😛
co do talentu do gotowania no to bywa różnie, swoje umiejętności oceniam na średnie, raczej wybieram proste i mało pracochłonne dania, z resztą wiele potraw można przerabiać z pracochłonnych na mniej
Też tak kiedyś myślałam. Tzn. że określenie 'nie mam czasu' nie jest do końca prawdziwe, że dla chcącego nic trudnego. Moje myślenie zmieniło się gdy nadeszła sesja + praca + inna praca w pełnym wymiarze godzin. Kiedy już cudem miałam chwilę to spałam. A zamiast robienia jedzenia wolałam zjeść byle co i jak najszybciej się położyć. W ogóle zdarzało się że po nocnej zmianie którą kończę o 6 szłam prosto na wykład albo, o zgrozo, zaliczenie przedmiotu. Teraz wakacje, tylko w pracy wzięłam nadgodziny, ale ogarniam swój czas na tyle żeby ugotować coś fajnego bo sesja (czyt.kryzys) za mną 😀
ja wtedy robie żarcie na kilka dni :D. zwlaszcza to obiadowe, jakas zapiekanka z makaronu i pomidorow z warzywami albo kotlety sojowe z paczki z kasza :D. chwila roboty i zarcie na kilka dni gotowe, a czesto mam tez zamrożone różne pyszności, wiec czasy z 'brakiem czasu' mi nie straszne 😀
poczatki 🙂
Ja też przeżyłem czas praca-zajęcia-praca-nauka-praca-egzaminy i jakoś dałem radę z gotowaniem.
Są takie rzeczy, które robi się szybciej. Np pakorę: wystarczy wymieszać mąkę ryżową ze zwykłą i przyprawami z wodą, obtoczyć w tym brokuły i wrzucić na patelnię (nawet nie trzeba ich gotować, tylko te grube kawałki trochę poddusić). Kotlety ze strączkowych w sumie też są szybkie. Sos do makaronu to chwila. Primavika robi super pulpety (nie-sojowe!) w sosie pieczeniowym. Możliwości jest wiele. A z tych paczkowanych to kupuję jedynie czasami flaki sojowe i ewentualnie gulasz.
[edytowane 3/7/2012 od eRZet]
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja