Cóż... może to głupie pytanie, ale nasuwa mi się od jakiegoś czasu. Jakie kryteria zadecydowały o tym, że dana roślina została zaliczona do warzyw lub owoców? Jakie cechy różnią te dwie grupy?? Jaka jest definicja warzyw, a jaka owoców? Czy ktoś wie coś na ten temat?
Odpowiem tobie tak jak to czuję. Owocem jest to co zawiera w sobie nasionka, a więc jabłko, pomidor ale i truskawka. Według kalendarza księżycowego mają swoje dobre dni i jak posieje się pomidorka lub cukinię w czas spod znaku owocu, to dobrze i obficie owocuje. Jak robi się dźem lub wino w owoc to potrzeba ok 20 procent cukru mniej, dlatego, że w ten dzięń owoce są słodsze i smaczniejsze, poza tym przetwory robione w owoc w zasadzie się nie psują. w owoc kisi sie też np, ogórki.
http://www.wegestudio.pl/Na_krawedzi_marzen-98.html
a wiecie, że według norm unii lmarchewka jest owocem? żeby portugalczycy mogli sprzedawać na wspólnym rynku dźem z marchewek 🙂
No słyszałam cos takiego. Że niby wg. norm Unii UE dżemy można robić tylko z owoców... Głupi jakiś ten przepis, mogliby ci politycy zająć się ważnymi dla świata sprawami, a nie określać z czego robić dzemy czy inne rzeczy! Takie moim zdaniem głupie przepisy, na których tworzenie i egzekwowanie szkoda czasu. 😉
"Nieprawda! Nie zakazywano sprzedaży krzywych bananów. Opracowano jednak sposoby ich klasyfikacji wg jakości i wielkości. Ułatwia to międzynarodowy handel bananami."
(źródło: http://www.ueonline.host.sk)
Ja napisałam, że próbowali to definiować i że ten temat jest mi dalej obcy, w rzeczywistości definicja pojęcia czekolady ani czegokolwiek innego nie ma znaczenia liczy się tylko dochód, czyli przemysł sam w sobie. To jest przykre, bo to co dla nas jest ważne, czyli istnienie innych gatunków, to dla innych to tylko kwestia finansów.
Ja napisałam, że próbowali to definiować i że ten temat jest mi dalej obcy,
właśnie dlatego że temat jest ci obcy, to wyjaśniam.
To jest przykre, bo to co dla nas jest ważne, czyli istnienie innych gatunków, to dla innych to tylko kwestia finansów.
co prawda nie wiem, dla jakich "nas" istnienie innych gatunków jest takie znowu ważne, ale wiem, że systematyzacji gatunków dokonują biologowie na podstawie badań. eurokraci przygotowują tylko umowne definicje na potrzeby regulacji prawnych...
w rzeczywistości definicja pojęcia czekolady ani czegokolwiek innego nie ma znaczenia liczy się tylko dochód, czyli przemysł sam w sobie.
jeśli chodzi o warzywa i owoce to przemysł nie ma za wiele do powiedzenia, ponieważ to są nieprzetworzone produkty. zgodzę się natomist, że chodzi o pieniądze, a konkretnie o wspólny rynek i o wspólną politykę rolną, dzięki której w ogóle mamy w europie jeszcze jaieś rolnictwo i nie wyparły go tańsze produkty afrykańskie.
nie wiem jak wy, ale ja uważam, że to dobrze.
Widzę, żę dyskusja przerodziła się nam w dyskusję o przepisach obowiązujących w UE. 😛 Ale może jednak ktoś zna odpowiedź na pytanie zawarte w temacie? Bo ostatnio mam dosyć wszystkiego co ma związek z UE, chciałabym "odpocząć" od tej organizacji, bo mi się nie powiodło na konkursie z geografii (który dotyczył właśnie UE), choć tak długo się uczyłam... 🙁 Ale nie ma się co przejmować, nigdy nie żywiłam wielkiej sympatii do tej organizacji i nie ineresowałam się nią wcześniej, a moja [ulubiona ze wszystkich] nuczycielka od geografii i tak nie postawi mi jedynki z mojego ukochanego przedmiotu [geografii]. 😀
Ja mam własną definicję : owoce są słodkie, a warzywa nie 😛 No i można też powiedzieć, że w większośc warzywa rosną w ziemi (marchewki - uznajmy ja za warzywo, ziemniaki, rzodkiewki....), a owoce na drzewach i krzakach (wszelkie cytrusy, ale i pomidory i ogórki, bo są one niby uznawane za owoce....) no i też prawdziwa jest definicja z pestkami. Aczkolwiek gdyby sprawdzić encyklopedyczną definicję warzywa i owocu, i porównać je ze sobą nie wiem czy byłaby to kolosalna różnica.... a że jest już późne nie będę rodziców budzić szukaniem encyklopedii w pokoju obok 😛
"Nie jem niczego, co miało rodziców"
Nie wiedziałam za bardzo w jakim temacie napisać, więc postanowiłam tutaj.
Chciałam zapytać co myślicie o nowalijkach? Chodzi mi głównie o pomidory, które można już teraz kupić, właśnie dzisiaj jadłam, w smaku raczej ok, ale zastanawiam się czy nie są zbyt naszpikowane nawozem. Z drugiej strony, te kupowane latem również w zdecydowanej większości są szklarniowe, tylko cena przystępniejsza, wiadomo. Myślę, że z ilością też nie będę póki co szaleć, bo drogie jednak- około 12 zł za kg, ale dzisiaj się skusiłam, ponieważ pachniał prawdziwie pomidorowo ;). Co do smaku to wiadomo, że polne lepsze, ale to jeszcze daleko.
Kupować czy nie warto, jak myślicie?
Ilekroć zwalczałem pokusę było to piękne, ale kiedy pokusie ulegałem, było po stokroć piękniejsze
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja