W tamtym roku zaciągnięto mnie jako osobę towarzyszącą na wesele- po pochlaniu przez krwiożercze gzy opuchlizna trzymała się kilka tygodni :/
Nie wiem jak u Was ale w tym roku komarów plaga- stoję sobie ja w ostro słoneczne południe, w kolejce po lody, znikąd cienia bo robiąc nowy rynek powycinali drzewa, a tu komarzyska atakują :/ A wieczorami to chcą zechlać żywcem: pies nie potrafi zrozumieć czemu go tak poganiam kiedy wącha sobie coś w krzaczkach- ja po prostu ratuje swoja skóre 😮
Chodzenie boso mam wskazane w ramach rehabilitacji- ale jakoś leczniczo mi na psyche nie działa. Ja sie chyba muszę zmeczyć 😛
[edytowane 24/6/2013 przez Fatty]
Białowieska się Puszcza.
Odkryłam nowy sposób na relaks - jazda pociągiem. Naprawdę! Tak, naszym - polskim! 🙂
Szybko zauważyłam, że pociąg niesamowicie mnie relaksuje - bujanie, napływ świeżego powietrza z okna, piękne polskie wsie za oknem - pola, lasy, łąki z sarenkami, bocianami... do tego muzyka w uszach brzmi lepiej niż gdziekolwiek indziej, książki są dużo bardziej fascynujące... Naprawdę, jest super! A prawdziwe katharsis można przeżyć opierając łokcie na oknie, lekko wychylając głowę do słońca, a w uszach słuchawki i ulubione piosenki <3
jestem lewakiem.
Pociągi mnie przerażają. Ilekroć przechodzę obok torowiska po którym przejeżdża pociąg, mam ochotę wskoczyć na tory.
Ale rozumiem ten stan. Pociągi maja swój urok. Lubię patrzeć na stacje i rozjezdnie. Pociągi są świetne.
Ja terapeutyzuję się jazdą na rowerze. Też ma w sobie coś co ma jazda pociągiem.
Taka starodawność.
W tym roku znów jeżdżę na singlu. To dopiero jest starodawność. 😛
Kto wie, może w przyszłym roku przesiądę się na ostre? 😉
Odkryłam nowy sposób na relaks - jazda pociągiem. (...)
... i chyba nigdy nie jechałaś pociągiem z 8 współpasażerami w przejściu koło kibelka. Albo w korytarzu pijanymi góralami. Albo w wagonie, gdzie tworzył się lód i była ujemna temperatura. Albo pociągiem, który miał czterogodzinne opóźnienie. Albo...
Ty jeździsz pierwszą klasą, prawda? 😛
Ja terapeutyzuję się jazdą na rowerze. Też ma w sobie coś co ma jazda pociągiem.
Taka starodawność.
W tym roku znów jeżdżę na singlu. To dopiero jest starodawność. 😛
Kto wie, może w przyszłym roku przesiądę się na ostre? 😉
No właśnie, gdzie się da tam trzeba jeździć rowerem! Chociaż ja w tym roku kiepsko, z powodu egzaminów, przeprowadzek, szukania pracy itd. dużo nie pojeździłem. Ale obecnie zwiedzam okolice Krakowa. Super tu jest, tylko ciągle pod górę :/
[edytowane 24/7/2013 od eRZet]
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Ale mnie zlinczowali, no 🙂 Zazwyczaj po prostu jeżdżę jak jest mało osób 😉 Ale jechałam już w 8 pasażerów, z kibla śmierdziało, jechałam z panem, który groził nam plastikowym nożem i jechałam też z bliską mi osobą, która na moich oczach dawała mi nauczkę, przytulając się do mojej koleżanki. W głowie układałam tylko tekst zerwania ;] Ale zazwyczaj jadę z góra 1-2 osobami w przedziale, wykładam nóżki na drugi fotel i jest fajnie 🙂
jestem lewakiem.
też lubię jeździć pociagami :D. za kilka dni czeka mnie coroczna podróż pociagiem specjalnym na wood :D. czyli milard pijanych ludzi w wagonie, w zeszłym roku współtowarzysze podróży byli bardzo chętni do bicia się z kimkolwiek, znalazł się długi nóż kuchenny nawet i obowiązkowy długi postój na stacji, bo policję ktoś wezwał. ale i tak lubię pociągi 😀
poczatki 🙂
Na mnie relaksacyjnie działa gadanie do mojego psa i głaskanie go. Z resztą mówię do niego nawet, gdy wychodzę z nim na spacer i czasem ludzie patrzą na mnie jak na dziwaczkę, ale to nic. Poza tym w zależności od nastroju lubię słuchać muzyki bardzo głośno. Innym razem znów potrzebuję wyciszenia. Moim hobby jest rekreacyjne granie w koszykówkę i jazda na rowerze. Uwielbiam ruch. Ostatnio zaczęłam w domu ćwiczyć jogę i coraz bardziej mi się to podoba.
lighterfighter
Ja najlepiej odpoczywam, gdy podróżuję. Nie mogę tego nazwać hobby, ale uwielbiam zwiedzać różne miasta i miasteczka, chłonąc ich atmosferę...
W te wakacje skusiłam się na wycieczkę z biurem podróży do miasta Prypeć.
Ponieważ jest tam wciąż zagrożenie radioaktywne, nie mogliśmy przebywać zbyt długo na jego terenie. Ale i tak mi się podobało. Uwielbiam tego typu opuszczone miejsca. Prawie jak obraz po apokalipsie. Dopiero tam człowiek sobie uświadamia, do czego dąży nasz świat i nasza cywilizacja. I co po nas zostanie: niszczejące budynki i zwały plastikowych śmieci. Zardzewiałe pojazdy i zabawki na placu zabaw. Smutne. Ale też pouczające.
[edytowane 4/12/2014 przez Lily]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja