Uwielbiam wschód i jakoś trudno byłoby mi inny kierunek na wakacje obrać
Miałem okazję "dotknąć" Azji wędrując po górach wschodniej Syberii na pograniczu Buriacji
i republiki Tuwy (okolice Irkucka). Ludzie tam naprawdę sympatyczni wliczając Rosjan napływowych. Tuwa to naprawdę dziki lud wciąż żyjący koczowniczo poruszający się na reniferach 😉
W te wakacje odwiedzę Azję Centralną wędrując po górach w Kirgistanie.
Reasumując naprawdę w Azji można by zamieszkać. Jest zróżnicowana, wciąż dzika i bardzo otwarta. Nie tak wyrafinowana i przewidywalna jak zachód. Często zamiast wygody można tam spotkać przygodę 🙂
Tylko Ci pozazrościć takich wędrówek i poznawania świata na własnych nogach.
Mógłbyś przywieźć z wyprawy zdjęcia i zamieścić na portalu to wszyscy byśmy poogladali jak żyją ludzie a Azji. Pozdrawiam. 😎
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
ja ostatnią zimę (3 miechy) spędziłem w Indiach, Nepalu i Bangladeszu. Podróż była oczywiście niesamowita, ale a propos smaków, to nie było tak różowo. Na początku strasznie się cieszyłem, że jadę do kraju wegetarian (Indie i Nepal), no że kulinarny raj i tak dalej. Przez pierwsze 3 tyg. było super i zaznaczam od razu, że uwielbiam ryż, ale im dalej w las... po powrocie po 3 miesiącach nie mogłem patrzeć na ryż. Do tej pory miewam dreszcze :). Ale na krócej polecam gorąco, bo żarcie jest rzeczywiście ciekawe.
Co do Bangladeszu, to niesamowity kraj, zdecydowanie wart odwiedzenia, bo jeszcze zupełnie niezepsuty przez "białasów" i zero turystów. Tylko, że tam prawie głodowałem, bo oni w większości muzułmanie, więc wszędzie prawie samo mięcho. Często jadłem tylko ryż polany wywarem z soczewicy. No, ale nie dla kuchni tam jechałem 🙂
z innych rzeczy to jeszcze ... ryż 😉
dla mnie największym "problemem" był brak polskiego chleba, w którym jestem od dziecka zakochany:). Choć muszę przyznać, że ich płaskie placki z mąki i z wody, tzw. chapati, bardzo są dobre, szczególnie, że podawane zawsze świeże i często gorące.
Podstawowym jedzeniem jest tzw. thali, co oznacza talerz i jest wielką tacą z kopą ryżu:), kilku gęstych sosów z warzywami i właśnie chapati. Sosy są zawsze przyprawiane na różne sposoby i ostre. Odwiedzałem miejsca mało turystyczne i tam, gdzie gotują dla miejscowych, a nie dla "białasów" ostrość przechodzi wszelkie granice.
Wszędzie można dostać pakorę, czyli różne warzywa lub tofu smażone na oleju w cieście. To jest pyszne. Uwielbiam też samosy, czyli chrupiące pierożki z warzywnym nadzieniem na ostro.
Na południu najśmieszniejszą potrawą jest dosa, czyli prawie metrowej długości, cieniutki i chrupiący naleśnik nadziewany ziemniakami, podawany z ostrymi dipiami.
Oczywiście można kupić wiele surowych warzyw i owoców i szaleć samemu w kuchni:) Takich ananasów, jak tam, chyba dotąd nie jadłem.
Ayna, nie ma co zazdrościć, tylko trzeba jechać. Bilety na przelot coraz tańsze, a na miejscu przeżyjesz za grosze, jak nie straszny Ci brud:). A stare Indie się powoli kończą i zaczynają się robić drogie. Za kilka lat trzeba będzie mieć już naprawdę sporo kasy na wyjazd tam.
Psubrat po twoich wypowiedziach odnoszę coraz to większą chęć zwiedzenia krajów azjatyckich,jakby przyjrzeć się kuchni polskiej to ja stwierdzam że to co opisałeś jest hmmm pycha,kuchnia polska - głównie tłusto,mięsnie itp....,jakbyś chciał/mógł to proszę opisz ile powiedzmy na tydzień wydałeś pieniędzy na przeżycie wliczając w to nocleg,wyżywienie itp.
... hmmm jest czego zazdrościć. 😀
pzdr. 🙂
lady vegan
Wielkie dzięki Psubrat 🙂 za odzew. Ale się rozmarzyłam. Tak czuję ,że to mi odpowiada.Ostre smaki , jak najbardziej.... sama często kroję na kanapkę papryczkę chili.
😀 Co do brudu.........nie jestem pedantką , nic mnie nie zaskoczy......nie ma problemu......
Gorzej , że moi bliscy nie podzielają mego entuzjazmu...... wschodem..... Poczekam...cierpliwie , muszę tam kiedyś pojechać . 🙂
Pozdrawiam
Agata18, Indie polecam, ale chyba nie na początek. Jeśli nie byłaś jeszcze nigdzie w Azji, to zacznij może od czegoś bliższego. Ja np. dojechałem lądem do Iranu i ten kierunek polecam zdecydowanie na początek. Można się tam bez problemów i naprawdę tanio dostać. Myślę, że moi znajomi wydają latem więcej nad polskim morzem niż ja tam w miesiąc:).
Co do Indii, to jeśli naprawdę nie straszny Ci syf, możesz najeść się do syta za 2 zł (ja często jadłem raz albo 2 razy dziennie, bo ani czasu ani ochoty na więcej nie było) a pokój dwuosobowy możesz bez problemu wynająć za 10 zł. Wszystko zależy od tego ile masz wdzięku, sprytu i determinacji w targowaniu się. Znajoma Chorwatka, którą poznałem w trakcie podróży, była mistrzynią i potrafiła zbić cenę nawet o 70-80%.
Transport publiczny jest też bardzo tani, ale żeby przeżyć 10-30 godzin w syfie z tubylcami, zalecałbym jednak odrobinę doświadczenia i wcześniejszego wytłuczenia się w bardziej cywilizowanych krainach.
Można naprawdę za grosze tam żyć, a dolecieć też już za coraz mniej. Ja kupowałem bilety w 10.07 i najtańsze widziałem za oko 1,5 tys. zł.
Ayna, tam brud i tony śmieci wszędzie są niewyobrażalne. Najtańsze knajpy i hotele po prostu trzeba zobaczyć :), ale uwierz, będzie szok:). Mi też syf nie przeszkadza.
Co do ostrego jedzenia to uwielbiam, ale w nieturystycznych miejscach dostajesz tak ostre, że pali dwukrotnie :). Poza tym niekoniecznie masz ochotę jeść w 40 stopniowym upale żarcie tak ostre, że jesteś mokra od potu :). Ale kuchnia bardzo ciekawa.
[edytowane 24/5/2008 przez Psubrat]
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja