Jakie macie przygody ze swoimi znajomymi:)??BO mnie ostatnio troszkę moja qmpele wkurzyły, choć oczywiście akurat tego po sobie nie pokazałam.Ostatni szły one na zapiekankę i pytały się czemu ja nie jem, że przecież nie ma tam mięsa, to ja na to, że jest ser, a Wam chyba tego tłumaczyć nie muszę:).No ale im zrobiłam króciutki wykład o podpuszczce, itp.później temat się rozwinął, a jedna z koleżanek skomentowała to:"Ja to chyba wolę nie wiedzieć co jem, jak to powstaje, tak jest łatwiej"...:/..Ale czy napewno, moz eto wszystko wynika z niewiedzy ludzi??"Gdyby ściany rzeźni były ze szkła, nikt nie jadłby mięsa" – Paul McCartney.Chyba jest naprawdę dużo racji wtym zdaniu...
Pozdrawiam:)!!
Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń...Jest po prostu inne..
Ja bym jadl, ale podejrzewam, ze ja nie podpadam pod Wszyscy 😀
Swoja droga gdyby ludzie wiedzieli czego sie uzywa przy hodowli roslin, to by zostali bretharianami 😀
"Jastrambij. Que babatum intus cruce, ornatum in campo celestino,et in galea accipitrem defert." - Jan Długosz, kronikarz i sekretarz biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego
podpuszczka jest stosowana chyba tylko w bardzo drogich serach albo oscypkach, a tak to jakas chemia tania w zastepstwie
hmm, nawozy do roslin sa chyba odzwierzece, trzeba by zyc jak mormoni cz amisze, zeby moc kontrolowac w wlasnym gospodarstwie rolnym cala produkcje i uczynic ja wegetariansko-ekologiczna 😮
zesraj sie a nie daj sie
moi znajomi podzielili sie na kilka grup:
-vege - ci sa najlepsi, przynajmniej sie rozumiemy w 100% C:
-nie-vege ale akceptuja moj wybor/uwazaja, ze to nie ich sprawa i sie nie wtracaja
-nie vege, dosyc pro-meat i zawsze musza o tym ze mna dyskutowac, czasem dochodzi do spiec, czasem jest ciekawie, ale generalnie w porzadku
-i ostatnia grupa - najbardziej kontrowersyjna - ci, ktorzy juz nie sa moimi znajomymi (doklana liczba: dwoje - jedna dziewczyna i jeden chlopak), poniewaz nie mogli zniesc takiego "upokorzenia" jak posiadanie znajomego vege, kogos, kto nie je miesa, ktore jest przeciez taaaaakie pyszne i taaaakie potrzebne :/.
do dzis nie moge zrozumiec dlaczego tak zareagowali. odbylo sie kilka rozmow, powaznych ale tez niemilych, pelnych braku tolerancji i zrozumienia z ich strony, szydzenia sobie ze mnie i z calej spolecznosci vege.
dziwi mnie fakt, ze ktos kogo uwazalam za dobrego znajomego, znalam kilka lat, okazal sie taki. wogole sie tego nie spodziewalam, ale moze to i dobrze, ze tak sie stalo, prawda wyszla na jaw, chociaz jeszcze troche zaluje, bo zawsze wydawali sie byc swietnymi ludzmi. ale to jak zareagowali zbilo mnie z nog... juz nie utrzymujemy kontaktow... moze ponizanie mnie z ich strony bylo proba zagluszenia nekajacego ich, gdzies tam w glebi, sumienia, bo pozeraja tony miesa, to fakt, ale mi by to nie przeszkadzalo na tyle aby zerwac kontakt, albo cos im wytykac (jak juz to porozmawiac, ale wiem, ze nie daloby to rezultatu, wiec pozniej odpuscic i unikac tego tematu).
nikomu nie zycze takiej sytuacji :/
pozdrawiam c:
animals are my friends and i don't eat my friends || GO VEGAN!
Czytajas Wasze posty zastanawia mnie wokol jakich ludzi zycjecie. Ja nigdy nie mialam takich problemow, zeby ktos ze mnie szydzil (oczywiscie z tych najblizszych znajomych), ktos mnie wysmiewal, krytykowal. Najwyrazniej ci, co krytykuja nigdy nie byli prawdziwymi znajomymi, albo poprostu maja cos nie tak z glowa :/
Takie jest moje zdanie, bo znajomy, przyjaciel nigdy nie wysmieje dla swiatopogladow!
I believe in angels
oj...wspolczuje:/
czasem mnie wkurzaja znajomi, ale ostatnio zdarza sie to coraz rzadziej 🙂 chyba wreszcie zrozumieli, ze nie jedzac miesa nie bede ich do tego non stop namawiac czy narzucac swoje poglady (chociaz nigdy tak nie bylo 😉 )
czasem sie smiejemy kiedy jestesmy gdzies razem, ja z kolezanka wege reszta nie, ktos czyms czestuje i slyszymy np "uwaga dziewczyny! to jest z miesem, nie jedzcie tego!!" na poczatku wkurzalo, ale teraz wiem, ze to tylko glupie przekomarzanie. nie traktuja nas jak wyrzutki spoleczenstwa, juz sie przyzwyczaili, sami nawet zamawiaja cos wege na imprezach jesli my jestesmy 🙂
U mnei tylko faceci zrobią sobie z tego używkę, ale ogólnie jest ok.Dziś na ang.mieliśmy po ang.o ulubionych potrwach mówić to ja oczywiscie o wege zaczęłam po ang.nawijać, a kol.(po ang.)do mnie, jak robię kotlety sojowe, bo ona chce być wege ale nie wie jak się do tego zabrać..i tak śmiesznie przy całej klasie i pani zaczęliśmy nawijać po ang.:D...sympatycznie było:)
Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń...Jest po prostu inne..
Ulubiony 'żART" jednego znajomego, który wie, że jestem wege i lubie konie: " właśnie jem kanapke z koniną", 'mam ochotę na salami", "ale bym sobie przekąsił taką świeżutką pieczeń z ...konia, hehehehe" i tak w kółko; nie reaguje więc troche przestał. Cżęsto padaja też rzucane w powietrze i niby nie do mnie uwagi w stylu" wszyscy nasi przodkowie jedli mięso", " różne sa zboczenia (choroby, wariactwa etc)", "nareszcie cioś normalnego (=kawal padliny wjeżdża na stół)"; stwierdzenia sugerujące ż ejestem nienormalna, bo nie jem mięsa (jak oni i psy). No i zatroskane babcie: dostaniesz anemi, jak ty dziecko urodzisz/ wykarmisz (to że nie chce dzieci do nich nie dociera), a nawet, z całą powagą, "UMRZESZ od tej diety"...
Znajomi częst stwierdzają "MUSZę jeść mięso, bez niego bym sie nie obył/a"; ostatnio jedna znajoma pytała mnie całkiem serio- jak w ogóle jest możliwe ugotowanie zupy bezmięsnej? Tłumaczyłam jej, ale nadal chyba uważa że to niemożliwe. Albo, dobra koleżanka, skąndindąt fajna; chciałam żebyśmy poszły do wege restauracji- "no co ty, ja nie mogłabym zjeść posiłku bez mięsa, no chyba że deser"...ręce opadają.
Ja mam większość znajomych wege i z nimi nie miałem problemów 🙂
Ale u mnie w pracy (teraz to już koleżanki) z kuchni nie mogły załapać, że jestem wege. Cały czas te głupie pytania w stylu "to co Ty jesz", aż zaczeło mnie to denerwować i teraz jak się pytają co jem to odpowiadam, że TRAWE!! I wszystko kończy się śmiechem. Ale weżcie teraz tłumaczcie zawodowym kucharką, że można jeść bez mięsa a co dopiero bez produktów zwierzęcych hehe 😀
Ale weżcie teraz tłumaczcie zawodowym kucharką, że można jeść bez mięsa a co dopiero bez produktów zwierzęcych hehe
nom...one to mają tyle pysznych i oczywiście zdrowych przepisów ...i najlepiej wiedzą co jest najlepsze dla zdrowia...są tak przekonane, że nawet nie próbuję z nimi się sprzeczać...
...ale wracając do znajomych... Uważam, że większość osób, z którymi decyduję się spędzać czas, dyskutować, przebywać...to osoby inteligentne i tolerancyjne...moi przyjaciele ( nie-wege) wiedzą już wsio o przyczynach mojego bezmięstwa i często o tym gadamy...NIGDY nie odczułam, że mogą uważać to za dziwactwo, głupotę...zawsze im mówię, że JESTEM DUMNA, ŻE JESTEM WEGE... i...nie chcę tu skłamać, ale wydaje mi się, że trochę mi zazdroszczą, że potrafię się obyć bez mięsa, (z czym one mają największy problem)...aha...i oczywiście chłopacy sobie często żartują, że mają dziś pieczeń, albo "kurczaka z ananasami-mniam!"...ale OK...tak samo ja się z nich nabijam...
Co innego z osobami, z którymi przebywać muszę i które są mi albo obojętne albo nieznajome...wtedy nie wygłaszam kazania na tamat wegetarianizmu, bo wiem, że i tak tego nie zrozumieją/ nie będą chcieli zrozumieć...opinia takich osób jest mi obojętna więc jak nawet, jak w przypadku Krusto spytają:
"to co Ty jesz",
...odpowiadam na 'odczep się', żeby niekoniecznie zniechęcić ich do wege ani nie namawiać za bardzo....
...a w klasie...w klasie jest looz, chyba wszyscy o moim wegetarianiźmie wiedzą i po roku już wydaje im się to normalne...
...dyskretnej troski trzeba mi...
U moich znajomych fakt, ze jestem wege wywołuje raczej podziw, niż niechęć. I pełna tolerancja 😉
Tylko mój przyjaciel (niebywały konformista) pyta sie mnie ostatnio czy ja dalej na głodzie (czyt. wegetarianiźmie). 😀
Tylko raz na obozie narciarskim miałem pare przypadków, że moi towarzysze przy stole okazywali sie anty-wege. Miałem nawet przypadek, że rodzice dzieci, które mieszkały z nami w schronisku zabraniali im rozmawiac ze mną, bo obawiali sie nadmiernego zainteresowania tych maluchów mną i tym co jem.
PS. moja dziewczyna jest w trakcie "przechodzenia" na wegetarianizm... czyli "mamo ja nie chce kotleta!" 😀
[edytowane 12/6/2006 od kadra]
a moi znajomi juz sie przywyczajaja. choc tez slysze "mam towja ulubiona kanapke... zeschabem" czasami to sa to tylko zarty. ludzie przestali sie z tego po chamsku smaic. tylko moj nienormalny starszy brat nie potrafi tego zaakceptowac. chce teraz w wakacje podszlifowac umiejetnosci kucharskie i zaproponowalem mamie ze bede obiady robil czasem, moj brat na to z oburzeniem ze on tego nie bedzie jadl i jemu mam robic z miesem ;/ debil...
je vise ma devise cherche la terre promise, ton tv en colour mais vie est grise
Heh, jak tak czytam wasze wypowiedzi to się cieszę, że nie mam aż takich problemów. NAjbliższe osoby już to zaakceptowały, tzn. mama juz sie uspokoila kupila nawet ksiazke z przepisami wege i w pracy tylko wypytuje swoja szefowa ( lekarz) czym mnie najlepiej karmic 🙂 tata tylko swoje "bialko zwierzece jest bardzo potrzebne :/ ty teraz dojrzewasz i sie bez niego obejsc nie mozesz:/" moje nallepsze kolezanki to zaakceptowaly tylko mowia jednio " ja bez misa to bym zglodu umarla" albo " co ty jesc bedziesz jak my do mojej babci wyjedziemy?" najgorsi sa kumple z klasy np. jedzac kanapke z iesem rzezc jasna" o zobacz to kiedys mialo oczki i nozki" lib " moj kotlet mial na imie maciek" ja raczej nikomu o tym nie mowie bo to moja sprawa co jem wiedza tylko najblizesze mi osoby 🙂
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja