Adminie: ja wcale nie zamierzałam rozliczać nikogo z przestrzegania ideologii wegetariańskiej, zwłaszcza, że jestem ostatnią osobą, która ma do tego prawo.
Freta napisała, że nie może się przemóc przed przełknięciem żelatyny. Podałam powody, dla których obecność kapsułki jest konieczna. Może nie miałam racji pisząc, że spożywanie żelatyny w lekach nie uchybia wegetarianizmowi, ale wynika to z nieznajomości tematu, o czym napisałam na początku zdania.
Podałam również namiar na kapsułki wegetariańskie, myślałam, że jeśli problem leży w spożywaniu żelatyny, to jest to jakieś rozwiązanie, ale też się okazało, że to na nic, bo zło juz zostało wyrządzone.
(coraz bardziej się gubię w tym wegetarianiźmie...)
No i znowy wyszłam na tą złą i niedobrą, która się czepia.
Ja napisałem "zło" a nie zło, żeby było jasne 😉
Uważam, że jest to "uchybienie", ale tutaj chyba stoimy przed pytaniem: czy ważniejszy jest człowiek czy zwierzę. Dla mnie odpowiedź jest jasna, choć niektórzy tego nie widzą.
W przypadku produktów spożywczych, gdy producent doda jakiś odzwierzęcy składnik możemy po prostu kupić coś innego. Z lekami jest inaczej, bo jeśli jest żelatynowa otoczka i nikt nie robi inaczej (a przecież można) to nie mamy wyjścia. Pozbywanie się tej otoczki i zawijanie w ser uważam za głupie, niebezpieczne i bezcelowe.
Skupić się trzeba na znalezieniu jakiegoś zamiennika, ale jeśli takowy nie istnieje to można jedynie przekląć producenta, zacisnąć zęby i brać lek, jak przykazano.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Ja nie mówię, że zamierzasz rozliczać 🙂 Moja uwaga była jedynie podyktowana osobistą obawą, że temat mógłby zamienić się w kolejne dywagacje, kto jest prawdziwym wege a kto nie - takich rozmów w stylu "czy to wegetarianizm?" mamy na forum niestety zbyt dużo, moim zdaniem powodują zamieszanie i rodzą przeróżne kwiatki, gdzie odchodzimy od oczywistości i przeinaczamy jasne definicje 😉
No i znowy wyszłam na tą złą i niedobrą, która się czepia.
E tam, zapewniam, że dla mnie nie jawisz się jako ta zła czy ta niedobra (choć to to samo :P)
cienkun dzięki za podanie sposobu (jak dla pieska 🙂 ) ale i tak może się skuszę 😉 Do pozostałych: jestem vege od 16 lat i tu z jednej strony macie rację, że ta osłonka i tak została wyprodukowana, więc jakieś zwierzęta ucierpiały. Jednak nie zgodzę się z tym, że skoro tak się stało, to można łykać, bo mojego organizmu (mojej świątyni) nie chcę skażać żadnym "mięchem".
Ten lek jest produkowany niestety (z tego co mi wiadomo) tylko w takiej formie i skoro lek trzeba brać, to trzeba. A więc tylko cienkun podsunął mi odpowiedź na moje pytania. Jeśli ktoś jeszcze ma pomysł,to poproszę 🙂 Wesołych Świąt 🙂
Aha, jeszcze był pomysł z przesypywaniem do kapsułek wegańskich- super! Mam jakiś lek osłonowy właśnie też w kapsułkach nie z żelatyny i próbowałam do nich przesypać, ale były mniejsze i nie mieściły leku 🙁 Ale te to chyba kupię 🙂
[edytowane 21/12/2011 przez Freta666]
Freta666
A teraz się jednak będę trochę czepiać.
Freta: doskonale rozumiem Twoją niechęć do "skażenia" się produktem miesnym pod żadną postacią.
Ale nieprawidłowe przyjmowanie antybiotyku powoduje, że bakterie namnażają się w organiźmie (Twojej świątyni), dodatkowo uodparniasz się na antybiotyk i taka kuracja przynosi więcej szkody niż pożytku.
Dodatkowo weź pod uwagę efekt całościowy. Jeżeli otoczenie wie o Twoim wegetarianiźmie, to chcąc nie chcąc jesteś ze wszystkiego rozliczana jako wegetarianka. A teksty :" Znam jedną wegetariankę, mieliśmy tą samą chorobę i ja wyleczyłem się po tygodniu a ona po miesiącu więc bez mięsa się nie da żyć" są częstym argumentem ze strony osób jedzących mięso.
Mogę zapytać Cię na co bierzesz ten antybiotyk? Bo może nie jest to konieczne...
Na problemy z cerą- męczę się z trądzikiem chociaż mam 24 lata i już naprawdę mam tego dość. Dermatolog kazała to brać. Więc myślę, że te wege otoczki do przesypywania są tu złotym środkiem na moje bolączki 😉 Dlatego zapytałam- bo podejrzewałam, że ten antybiotyk może się źle wchłaniać łykany bez osłonki.
Freta666
A teraz się jednak będę [b]trochę[/b] czepiać.
:rotfl: 😛
Ale z twoim twoim rozumowaniem się zgadzam.
A może wystarczy znaleźć inny lek?
Lepsze to niż przyjmowanie tego nie tak jak trzeba.
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
ta osłonka i tak została wyprodukowana, więc jakieś zwierzęta ucierpiały. Jednak nie zgodzę się z tym, że skoro tak się stało, to można łykać, bo mojego organizmu (mojej świątyni) nie chcę skażać żadnym "mięchem".
Idąc tym tokiem myślenia to cały wegetarianizm nie miałby sensu bo te zwierzęta już nie żyją. Ale tutaj nikt nie odnosił się do kwestii wyprodukowania leku ale do tego, że go już kupiłaś.
Nie no, myślałem że jesteś chora!
Nie tylko Ty 😛
[edytowane 21/12/2011 przez Bellis_perennis]
ja akurat się zgadzam w tej kwestii, że mimo że się kupi produkt niewegetariański, to zjedzenie go ma znaczenie. Dla ciała które, jak koleżanka zauważyła, jest świątynią. Ale też nie zanieczyszczał bym tejże świątyni antybiotykami z powodu trądziku :exclam:
Trądzik się często pojawia gdy organizm wydala przez skórę toksyny. A przyjmowanie chemii to wprowadzanie nowych toksyn do organizmu...
Bellis: ale umówmy się, trądzik to nie choroba (wbrew temu co wmawia nam przemysł farmaceutyczny) i do gronkowca mu daleko. cienkun ma rację, jak można traktować swoje ciało jak świątynię i jednocześnie zasyfiać je antybiotykami? Antybiotyki to potężna broń obosieczna i powinno się je zażywać tylko wtedy kiedy absolutnie nie ma innej możliwości.
A co w tym momencie myślę o lekarzach wypisujących antybiotyki na prawo i lewo, to nie napiszę..
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja