Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

  

Strona 4 / 4 Wstecz
  RSS

xwegax
bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 156
25/09/2006 10:50 pm  

Najgorsze jest to, że pomoc ludzi ogranicza się do dokarmiania. Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby (jeśli nie mamy zamiaru/czasu/pieniędzy, by dzikie zwierzaki sterylizować) pozostawić dzikie koty środowisku, zamiast przyczyniać się do zwiększania populacji. A potem nagle wszędzie dokoła pomieszczenia, w których dzikusy się gnieździły, zamienione zostają na murowane garaże i te zwierzaki nie mają nawet gdzie się schować. Zaczynam się zastanawiać, czy samo dokarmianie kotów wolnożyjących jest jakąkolwiek formą pomocy...

Jeżeli nie mamy warunków bądź środków, aby dzikie koty kastrować, [b] nie dokarmiajmy. [/b]Dokarmianie w takiej sytuacji bardziej szkodzi niż pomaga.

btw. mogę Ci pomóc zorganizować kastrację matki tych kociąt, jeśli masz jak ją złapać- zapraszam 🙂

ja jestem zdecydowanie za kastracja i, niestety, za usypianiem mlodych dopoki sa slepe...

i tu się zgadzamy 🙂

[edytowane 25/9/2006 od xwegax]

jeśli nie widzisz nic złego w rozmnażaniu psów i kotów- zajrzyj http://www.brightlion.com/InHope_pl.aspx i przekonaj się sam(a), czy nie warto zmienić poglądu.


OdpowiedzCytat
Srebrna
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 569
26/09/2006 12:53 am  

btw. mogę Ci pomóc zorganizować kastrację matki tych kociąt, jeśli masz jak ją złapać- zapraszam

Problem w tym, że to mogłoby się na psychice kotów odbić. Mieszkam w miejscowości oddalonej od miasta o niecałe 20 km, nie posiadam transporterów, nie wiem, jak się powinno kotem zajmować. Nie jestem pewna, czy kotka dałaby radę wytrzymać ze mną tą podróż. Nie posiadam też "na zawołanie" samochodu. Nie wiem, czy można kota przewozić autobusami, tramwajami. Poza tym, to kropla w morzu potrzeb. To jedna kotka, jej miot. A popiskiwanie miotów słyszę tu na każdym kroku. I kocury, którzy czują się panami śmietnika. Wiem, że to trochę hipokryzja - widzę problem i niczego nie robię. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale czuję się tu trochę bezsilna. Ludzie i tak pozostawiają w miskach jedzenie pod śmietnikami, zostawiają otwarte pokrywy, by miały gdzie nocować. Nie umiem z takimi ludźmi rozmawiać - robią to Ci, którym rzekomo zależy na dobru zwierząt. Może to, co powiem, jest brutalne, ale uważam, ze w takich wypadkach powinna działać selekcja naturalna - już za bardzo mieszamy w natuze, udomawiając zwierzęta, a potem pozostawiając je na bruku, dokarmiając od czasu do czasu. Sama wmieszałam się w sprawy natury, przeniosłam tego kota, mimo, że mógł go zagryźc pies czy przejechać samochód 😮


OdpowiedzCytat
alamakota
forumowicz
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 22
29/09/2006 5:57 pm  

ja mam kota. mieszkam na parterze.
1. ja swoją kicię wykastrowałam - płkałam jak widziałam jak się męczy, ale trzeba było to zrobić. to był wybór mniesjzego zła...
bo rana się nie goiła za dobrze. najpierw jej pomagaliśmy - choć w sumie to ona się bardzo tą pomoca to nie cieszyła. zresztąi efemty były marne. jak sobie przypomnę jak ona płakała to od razu mi też się źle robi... w końcu przestaliśmy jej to przemywać i ona sama sobie to wyleczyła. szkoda że wcześniej tak nie zrobiliśmy. to by oszczędziło jej wiele bólu.
2. mieszkam na parterze. nie chciałam żeby moja Kari latała po podwórku, żeby ją jakieś dzeici męczyły, dopadały wielkie psy i dlatego obudpwałam sobie balkon siatką. myślę, że kari się nie meczy za bardzo tym, że nie wychodzi bo nigdy tego nie robiła. a i ja mam spokojniejszą głowę.
3. kuweta - aero problemów 🙂 sama się wszytkiego nauczyła. w sumie to ona miała kilka dobrych tygodni jak ją adoptowałam wiec doskonale wiedziła co to za pudełko ze żwirkiem.
3. żadnych innych problemów nie miałam 😀

teraz moja śliczna koteczka ma już rok (16 naszych lat :)) taki z niej fajny podlotek, mówię wam. robi obchody całego domu, każdy kąt sprawdza i czasem jak się zdaży jakiś paskudny karaluch (jedyne owady których nie lubię) to też upoluje 😉 tak więc jest z niej pożytek 🙂

nie ma głupich pytań, są tylko głupi ludzie.


OdpowiedzCytat
xwegax
bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 156
30/09/2006 12:54 am  

btw. mogę Ci pomóc zorganizować kastrację matki tych kociąt, jeśli masz jak ją złapać- zapraszam

Problem w tym, że to mogłoby się na psychice kotów odbić. Mieszkam w miejscowości oddalonej od miasta o niecałe 20 km, nie posiadam transporterów, nie wiem, jak się powinno kotem zajmować. Nie jestem pewna, czy kotka dałaby radę wytrzymać ze mną tą podróż. Nie posiadam też "na zawołanie" samochodu. Nie wiem, czy można kota przewozić autobusami, tramwajami.

Dlaczego nie? U mnie w rodzinie nie ma samochodu i Ozyrys jeździ autobusem 🙂 O opieke nad kotką możesz sptytać weterynarza przeprowadzającego zabieg albo zarejestrować się na forum miau.pl i popytać. To nic trudnego, a zrobiłabyś tym tej kotce i ogółowi kotów wieeeelką przysługę 🙂

Poza tym, to kropla w morzu potrzeb. To jedna kotka, jej miot. A popiskiwanie miotów słyszę tu na każdym kroku.

Jedna kotka, która może jeszcze dać w życiu wiele miotów, a jej potomstwo dalej się rozmnażać... Nie lepiej tego przerwać?

I kocury, którzy czują się panami śmietnika. Wiem, że to trochę hipokryzja - widzę problem i niczego nie robię. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale czuję się tu trochę bezsilna. Ludzie i tak pozostawiają w miskach jedzenie pod śmietnikami, zostawiają otwarte pokrywy, by miały gdzie nocować. Nie umiem z takimi ludźmi rozmawiać - robią to Ci, którym rzekomo zależy na dobru zwierząt.

Możesz domieszywać kotom do jedzenia środki antykoncepcyjne- tak rozwiązujemy ten problem u nas na podwórku. Działa 🙂

Może to, co powiem, jest brutalne, ale uważam, ze w takich wypadkach powinna działać selekcja naturalna - już za bardzo mieszamy w natuze, udomawiając zwierzęta, a potem pozostawiając je na bruku, dokarmiając od czasu do czasu. Sama wmieszałam się w sprawy natury, przeniosłam tego kota, mimo, że mógł go zagryźc pies czy przejechać samochód 😮

Powtórzę jeszcze raz: jeśli koty są dokarmiane, powinny byc tez kastrowane albo przynajmniej "traktowane" proverą. Inaczej ciągle będzie ich przybywać.

jeśli nie widzisz nic złego w rozmnażaniu psów i kotów- zajrzyj http://www.brightlion.com/InHope_pl.aspx i przekonaj się sam(a), czy nie warto zmienić poglądu.


OdpowiedzCytat
Strona 4 / 4 Wstecz
  
Praca