W piątek przyszedłem do pracy bez drugiego śniadania. Poprosiłem kolegów żeby mi coś dali bo umarłbym z głodu... Przy okazji musiałem się jednemu z nich "ujawnić" żeby nie dawał mi z mięsem - jak nie musze to nie mówie ze jestem wegetarianinem bo denerwuje mnie reakcja "niekumających" ludzi. Za pierwszym razem poczęstowano mnie dwoma kanapkami z serem. Później otrzymałem jedną - nie sprawdzałem z czym. Na szczęście ugryzłem kawałek i nie ciachnąłem szynki... smutne było to że kolega przyznał się później ze dał mi ją specjalnie... Byłem tym strasznie zażenowany... i powiedziałem mu co myśle ale bez bluzgów.
Ostatnio kolega robill sandwiche. dla mnie z samym serem, dla siebie jeszcze z krewetkami. no i niby przypadkiem dal mi zlego. po pierwszym gryzie skapnęlam się :casstet: fuuuuj!!! to bylo obrzydliwe!!! krewetki i tak same w sobie sa obrzydliwe. jak takie robaki :casstet:
Ostatnio w KFC jadłem sałatkę wegetarianska i znalazłem tak brrr kawałek miesa.
Natomiast ostatnio był u mnie pacjent któremu trochę pomogłem w zdrowiu, pojechał w swoje rodzinne strony w Bieszczady i specjalnie dla mnie w dowód podziękowania przywiózł mi jeszcze nawet do konca nie oskubaną kaczkę !! Pomimo prób odmowy (nie muszę tłumaczyć jakie uczucia budził we mnie ten prezent), Pacjent się uparł, odmowa z mojej strony dla niego była nie do zaakceptowania i nie zrozumiała mimo moich usilnych prób. Naszczęscie zaraz się jej pozbyłem dając koleżance z pracy. A najgorsze, ze obiecał mi królika 🙁 ;(. mam nadzieję, że wybiłem mu to z głowy.
[edytowane 3/12/2008 przez adamrozew]
Kiedys, na przyjęciu rodzinnymu u babci zjadłam sałatkę z kurczakiem. Moja babcia bardzo ją zachwalała i wręcz wciskała mi ją, że zrobiła ją specjalnie dla mnie itd itp (to była sałatka ziemniaczana, zabrałam sie na nią bez oporów, byłam juz wtedy wege ale jadlam jeszcze majonez). Po dłuzszej konsumcji wyczułam w niej cos dziwnego, spojrzałam na babcię i zobaczyłam na jej twarzy wyraz triumfu! ha! dobre prawda? bo z kurczakiem! czekałam kiedy wyczujesz!!!!
😡 😡
Padłam ofiarą takiego beznadziejnego żartu. Właściwie na imprezie zorganizowanej dla mnie. Mój kumpel zamówił pizzę, miał świadomość, że jestem wege.
Przynieśli pizzę, otworzyliśmy ją i zaczęliśmy jeść. Nagle zauważyłam, że na moim kawałku, pod farszem znajdował się wielki kawałek kurczaka.
Zrobiło mi się bardzo niedobrze i poszłam do łazienki. Może nie powinnam tak drastycznie zareagować, ale naprawdę miałam ochotę zwrócić to co zjadłam. Nie wiem dlaczego. Od tego czasu jakoś nie uśmiecha mi się spotykać z tym kolegą.
mi sie nie zdarzylo zjesc przypadkowo miesa bo pilnuje tego coo jem. z bezczelnoscia stwierdze ze jem produkty z E zwierzecym bo przy mom budżecie ni wyrobila bym finansowo.
i moi zdaniem wpadanie w zalobe i czarna rozpacz bo ugryzlo sienp pieroga z miesem omylkowo to lekka przesada. ludzie! i tak w porownaniu z tymi co wcinaja miecho 3 razy na dzien 7 dni w tyg robicie cos dobrego! to jakie oni powinni miec wyrzuty ale nie maja! nie popadajmy w przesade
w zesżłym tygodniu byłam na pewnym szkoleniu, oczywiscie wczesniej zaznaczyłam, iż jestem veganką. dopiero drugiego dnia dostałam cos 'czysto wege' do jedzenia, były to brokuły i kalafior gotowane okraszone obficie żółtym serem...feeee. Rano Pani kelnerka zaproponowała mi rozlazłą jajecznicę, nei wiadomo na czym....dodam, iż prosba o przyniesienie jakichkolwiek warzyw na osobnym talerzu- skonczyła sie na prosbie. Apogeum jednak stanowiły zapewnienia, iż ryż z pieczrkami i ketchupem jest wege... Na szczescie wrodzona nieufnosc nakazała mi pogrzebac tprche widelcem....i wygrzebałam kawalki zwierzat...Dodam, iz oprócz mnie byly tam jeszcze 2 wegetarianki....ehhh, i ajk tu jesc poza domem....ehh
podarujUśmiechSwójTymKtórychNapotkaszNaSwejDrodze
Mi nie jest ciężko wyczuć czy coś jest z mięsem czy nie. Na początku mojej przygody z wegetriazmem zemdlałam w szkole i pielęgniarka powiedziała żebym chociaż zjadła kawałek ryby żeby się wzmocnić, spojrzałam na nią z pogardą, ale następnego dnia w tramwaju znowu zemdlałam, gdy wróciłam do domu poprosiłam mamę żeby mi dała trochę ryby... no niestety mój orgaznizm już wtedy nie przyjął tego typu potrawy, teraz odruchy wymiotne mam już na sam widok mięsa. No i do początkujących wegetarian dobra rada: nie liczcie na to, że można od tak odstawić mięso i niczym go nie zastępować, poczytajcie trochę, mięsne potrawy koniecznie trzeba zastępować innymi.
z pogardą, gdyż poinformowałam ją o tym, że jestem wegetarianką(mogłeś/aś wywnioskować z tego, ze zaproponowała mi rybe, a nie jakieś mięcho;]), a ona zaproponowała mi rybę. Oprócz tego nie trzeba być wege żeby wiedzieć, że można obejść się bez mięsa tymbardziej podkreślam pielęgniarka raczej powinna się orientować, nie sądzisz?
W ubiegłym roku byłam na obozie sportowym. Od razu zgłosiłam fakt bycia wege paniom kucharkom. Nie wspominając już o tym że żarcie i tak było podłe, nawet mięsne (i do tego porcje jak dla niemowlaka). W każdym bądź razie nie zawsze pamiętano o mnie, a raczej o nas bo byłyśmy tam dwie wege. Dlatego często z całego obiadu zjadliwe były tylko ziemniaki i surówka. Nie zapomnę jednak numeru z bigosem, gdy panie kucharki z duma podały nam "wegetariańki bigos" odłożony specjalnie dla nas!!!!
Tak się cieszyłyśmy! 😀 . od razu wyczułam że coś nie tak i ... okazało się że bigos w wersji wege to bigos w wygrzebaną z niego kiełbasą... 😉
Iwcie, to w myśl zasady: no przecież ta zupa nie ma mięsa bo je z niej wyjęłam (słowa mojej babci, a że zupa gotowana była na męsie to huk...)
Iwcie, to w myśl zasady: no przecież ta zupa nie ma mięsa bo je z niej wyjęłam (słowa mojej babci, a że zupa gotowana była na męsie to huk...)
u mnie jak jestem w domu to hitler ma dokladnie tak samo. albo lepiej bo dla niej : kurczak, wszelkiego rodzaju pasztety, konserwy i parowki to nie mieso.
nigdy sie nie pogodzi ze jestem wege
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja