Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Wielki głód 😉  

Strona 4 / 7 Wstecz Następny
  RSS

greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
22/04/2009 3:25 pm  

Czapla 666. Ja przez jakiś czas robiłam tak jak Ty, bo po prostu mi to odpowiadało. Jednak obawiam się, że 1000kcal to trochę za mało. Od jakiegoś czasu czuję się bowiem rano przemęczona po przebudzeniu (mimo, że sypiam po osiem godzin), mam mało siły, jestem strasznie głodna, choć żąłądek jest tak skurczony, że nie potrafię dużo zjeść. Z kolei kiedy ok 19-20 zrobię sobie kanapeczkę albo zjem grefpfruta, to tylko potęguje głód i zaczynam jeść, jeść, jeść, jeść. I tak to trwa do 22. Pogubiłam się już. Nie wiem jak zabić wielki nocny głód 🙁


OdpowiedzCytat
czapla_666
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 230
22/04/2009 9:42 pm  

Greene, tez tak eraz mam. Ale wbrew wszystkiemu- przez to, ze sie denerwuje!:/ Tez jem ogromne ilosci wieczorem... Duzo ponad 1000 kcal.. Trzeba sie uspokoic, i wrocic do nawykow przed 16;) A dzieki temu jestem wlasnie bardzie wypoczeta, mam wiecej energii bo nie czuje sie ciezka itp:) I teraz, kiedy jest lato, sa lody... A ich odmowic sobie nie umiem, wiec kalorie leca;) Raz w tygodniu obowaizkowo dodatkowe, lodowe kalorie:P Ale na nocny glod tez nie mam rady...

Usmiechaj sie, kiedy tylko mozesz. To najlepsze lekarstwo na wszystko:)


OdpowiedzCytat
greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
23/04/2009 12:36 am  

Lody!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! CZaplo 666, ja też nie mogę się oprzec lodom! Jestem strasznym lodożercom. Czasem bywa tak że kupuję litr lodów i zjadam połowę naraz. A w środek zawsze jeszcze wtykam sobie pół tabliczki czekolady, hihi :rotfl: Obżartuch na maksa! A powiedz mi jeszcze taką rzecz, czy ajk ostatni posiłek jadłaś przed 16, to potem rano nie czułaś się źle? Bo ja tak własnie miałam, gdy jadłam mało (ok 1000 kcal dziennie)bałam się, że mam za mało jakichś składników, więc teraz jem dużo więcej (choć dużo, nie zawsze oznacza zdrowo- patrz lody) 😛


OdpowiedzCytat
czapla_666
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 230
23/04/2009 12:41 am  

Nie, chodzi o to, ze mam stosunkowo maly zoladek wiec nie musze duzo jesc;) Czulam sie wrecz lepiej niz teraz, jak jem duzo i pozno;/ Trudno mi bedzie to zmienic, bo tak juz mam, ze jak przestane robic cos co jest zdrowe i dobre, to ciezko mi wrocic... Jesli chodzi o skladniki mineralne, to glownie nimi kieruje sie, jedzac, przygotowujac posilki. Glownie warzywa, owocow troche, kaszy i makaronow jeszcze mniej... I jest dobrze:)

Usmiechaj sie, kiedy tylko mozesz. To najlepsze lekarstwo na wszystko:)


OdpowiedzCytat
greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
23/04/2009 3:37 am  

Co prawda to prawda Czaplo 666, jak się któryś tydzień z rzędu je tak ciężkostrawnie i dużo, to trudno potem wrócić na "właściwą drogę". Doskonale wiem o czym mówisz i ciesze sie, że nie jestem sama. Razem zawsze łatwiej przeciwstawić się wielkiemu nocnemu obżarstwu. Te dodatkowe kilogramy są mocno motywujące, ja ostatnio przytyłam 3 kg! I choć należę do osób szczupłych to ciężko mi z typi paroma kg więcej, człowiek czuje się lżej kiedy je zdrowiej i nie objada się na noc. Na szczęście często mam na tyle motywacji, że gdy wstaję rano idę pobiegać na czczo, to skutecznie spala zgromadzony przez ostnie dni tłuszczyk, polecam, a i wtedy łatwiej też przejść na zdrowszą, lżejszą dietkę 🙂 Słyszałam też że głod może minimalizować łyżeczka siemienia lnianego. Może warto byłoby tego spróbować? 😮 😛


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
23/04/2009 3:46 am  

Ja też miałam nocne napady obżarstwa, ale ostatnio włączyłam hamulec... bo to już była przesada - i jeśli chodzi o wagę, i o ciągłe problemy z przewodem pokarmowym. Po prostu powiedziałam sobie stop, nie ma obżarstwa. No i nie ma ... miłe to nie jest, ale potrzebne.

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
23/04/2009 3:53 am  

Lily, aco konkretnie Ci w tym pomaga, masz jakis niezawodny sposob?? Co jest Twoja motywacją? Czy zastępujesz czymś słodkości, jakimiś lżejszymi przekąskami?


OdpowiedzCytat
xxl
 xxl
weteran forum
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 1730
23/04/2009 4:03 am  

Ja wieczorne głody staram się zapijać. Kawą zbożową albo wodą. Przede wszystkim trzymać się z dala od kuchni i mieć przy sobie zapas czegoś do picia, np. butelkę i sączyć powoli, najlepiej przez słomkę. Po jakimś czasie odechciewa się podjadać.

http://www.explosm.net/comics/random/


OdpowiedzCytat
Lily
 Lily
Famed Member
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 4163
23/04/2009 3:37 pm  

Ano właśnie, piję, a poza tym mówię sobie stanowcze nie. Kiedyś nie jadłam wieczorami, taki miałam nawyk, potem nabrałam nawyku jedzenia - wg mnie to wszystko kwestia przyzwyczajenia. Głód można znieść, po jakimś czasie przestaje dolegać.

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com


OdpowiedzCytat
czapla_666
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 230
24/04/2009 3:20 am  

Zanim wpadlam w nalog wieczrnego jedzenia, tez nie mailam pozreby pojscia do kuchni wieczorem. Zero potrzeby jedzenia. Wystarczyla kawa albo woda z cytryna... Trzeba do tego wrocic...;) i to jak najszybciej:)

Usmiechaj sie, kiedy tylko mozesz. To najlepsze lekarstwo na wszystko:)


OdpowiedzCytat
greene
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 337
24/04/2009 2:54 pm  

ok Czaplo 666, a wiec mocne ostanowienie poprawy 🙂 Jest dzis piekny, sloneczny dzien, ato dobra chwila na zmiane nawykow. wieczorem zamiast obzarstwa bedzie wycieczka rowerowa. z duzym zapasem... wody rzecz jasna 😀


OdpowiedzCytat
JAGA
 JAGA
forumowy expert
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 1385
25/04/2009 12:04 am  

jak to miło, że nie tylko ja podjadaniu wieczorami próbuję powiedzieć "nie". Od kilku dni nie jem kolacji (jeśli obiad był późno) albo wcinam jakies warzywka. Dzis np cukinię z pieczarkami-duszone na parze, z odrobiną oliwy. Na zabicie głoda lub też zwyczajnej ochoty w moim przypadku także sprawdza się woda niegazowana, czasami dorzucam cytrynę.
Najgorzej jest spróbować chociaż kęsa czegoś "zabronionego", trudno potem zapomnieć o tym pysznym smaku. A pijąc wodę- problem z głowy. Kubki smakowe są zneutralizowane 🙂


OdpowiedzCytat
xxl
 xxl
weteran forum
Dołączył: 17 lat  temu
Posty: 1730
01/11/2009 7:44 pm  

Mam problemy z jedzeniem i mam problemy ze sobą. Walczę ze swoim ciałem odkąd zaczęłam nabierać samoświadomości i dojrzewać, czyli jakieś 6 lat. To 1/3 mojego życia. Wszystko stoi pod znakiem kompleksów.

Moim problemem-źródłem jest to, że nie znoszę siebie, swojego ciała. Twarzy nie da się zmienić, dlatego z podwójną nienawiścią walczę z resztą. Chciałabym schudnąć, wysmukleć, poczuć się trochę pewniej, bardziej kobieco. Ale nie potrafię zmienić nawyków na dłużej niż kilka tygodni, skutkiem czego są ciągłe wahania wagi i obwodów, o humorach nie wspominając.

Udało mi się zrzucić ok. 4 kilo w wakacje. Sprzyjała pogoda na sport, uprawiany po 2h dziennie, dostatek świeżych warzyw i owoców. Do tego presja wewnętrzna, by "jakoś wyglądać" w letnich ubraniach, no i nie ukrywam, że jadłam bardzo mało, na granicy głodówki. Ale miałam wielką determinację, efekty były i byłam "szczęśliwsza".

Ale zaczęła się znowu szkoła... Najgorszy jest stres. Mam chory nawyk zażerania go. Klasa maturalna, kujońska szkoła, i paraliżujący strach przed maturą i studiami. Do tego brak czasu, ochoty i możliwości ruchu, bo za oknem ziąb, a nauki multum. Idealne warunki do tycia.

Wpadam często w takie błędne koło: widzę, że jestem tłusta, łapię doła i zaczynam jeść, no bo co za różnica, skoro i tak już jestem tłusta? a małe co nie co poprawi humor bardziej niż utuczy? Ale nie poprawia, jestem przez to jeszcze tłustsza, łapię większego doła i spirala się nakręca :/

Mama mi nie pomaga. Mówię jej co najmniej raz w tygodniu - nie kupuj mi tego słodzonego mleka sojowego, tych płatków, itd., bo wiesz, że mnie będą kusić. Ale i tak kupuje, "bo promocja, bo wiem, że lubisz, bo musisz coś jeść". I jem :/ Pożeram. Czasem się zastanawiam, czy ona robi to złośliwie, w myśl "skoro ja nie potrafię schudnąć, to ty też nie masz prawa". (moja mama ma sporą nadwagę, poza tym odczuwam wewnętrzny strach, że stanę się taka jak ona)

I jestem ciągle głodna, nie wiem, jak temu zaradzić. Tj, jestem głodna głównie wieczorami. Jem rano śniadania. Właściwie mogłabym się bez nich obyć, bo rano nie jestem głodna i mogę wytrzymać bez jedzenia nawet do wieczora. Ale jem, bo tak zdrowiej i żeby się nie głodzić i nie spowalniać metabolizmu. Obiady też mam czasem ochotę sobie odpuścić, ale jem, żeby się nie głodzić i nie zaniedbać zdrowia, bo witaminy itd. skądś trzeba brać... I po obiedzie zaczyna się problem, bo zaczyna się głód. Po posiłkach jestem jeszcze bardziej głodna niż przed. Po zjedzeniu nawet dużego obiadu kręcę się po kuchni szukając czegoś słodkiego. Zwykle sięgam po dżemy. Zmuszam się do wyjścia z kuchni, ale wracam tam po godzinie, bo ciągle jestem głodna i nie wiem, jak temu zaradzić :/ I tak podjadam jeszcze kilka razy, aż do późna.

Co robić, by przestać odczuwać głód? Nie mówcie tylko, żeby jeść to czy tamto, bo chodzi właśnie o to, żeby NIE jeść. Często czuję, że mam już pełny żołądek i zaczyna boleć, ale w głowie ciągle czuję głód i chce mi się czegoś słodkiego. Czuję się chora psychicznie. Czasem mam ochotę wymusić wymioty, ale szczątki rozumu i dbałość o zdrowie mnie powstrzymują. Rano zwykle żałuję, że jednak nie zwymiotowałam, kiedy ledwo dopinam guzik spodni na brzuchu wciąż pełnym wieczornego jedzenia lub burczących gazów.

Dziś pierwszy raz od 3 lat sięgnęłam po gumę do żucia. Chwilowo olałam lecytynę, aspartam, itd., po prostu żeby zająć czymś szczęki. Ale nie chcę i nie mogę wspomagać się gumą na stałe.

Mogłabym pisać godzinami o tym, jak wojuję z jedzeniem i sobą, jak wszystko przeliczam na kalorie, jakim koszmarem jest kupowanie ubrań, jak przebieram się rano po kilka razy przed lustrem... Ale liczę, że ktoś mnie zrozumie i pomoże i bez tego.

Marzą mi się trzy rzeczy: trwale schudnąć, żyć bez przejmowania się sylwetką i zaakceptować się. Wiem, że jeśli się nie zaakceptuję, to moje życie będzie koszmarne, i że jeśli ja siebie nie pokocham, to nie pokocham też nikogo innego ani mnie nikt nie pokocha...

Verufer miał rację, nadaję się tylko na terapię... Codziennie myślę sobie, że nie dożyję trzydziestki.

Koniec wywodu. Odzew, również na privie, mile widziany.

http://www.explosm.net/comics/random/


OdpowiedzCytat
Szczurunia
bywalec
Dołączył: 16 lat  temu
Posty: 386
01/11/2009 8:18 pm  

Coz doradzic... Na pewno wywal ta gume bo to wstretny zapychacz i wcale nie tak malo kaloryczny. Moge tylko napisac rady, ktore sprawdzilam.

Na pewno duze sniadania, wmuszane na sile, na chama, ale jedz. U mnie sniadanie to jogurt naturalny 300-400g plus kilka rodzajow platkow zbozowych i rodzynki, kanapka, sok pomaranczowy, jablko albo banan. Na drugie sniadanie tez sobie nie zaluj. Najwieksza porcje w obiedzie niech stanowi surowka. Kolacja jak nie mozesz bez niej zyc powinna byc symboliczna, a jak nie dasz rady to przynajmniej niskokaoryczna (np gotowana fasolka szparagowa, niczym nie polana).
Fajne rady jesli chodzi o zminiejszaniei kalorycznosci jedzenia sa w programie 'jedz i chudnij' (cook yourself thin czy jakos tak), nie jest on wege, ale naprawde czasem maja fajne pomysly.
Duzo pic i dbac aby codziennie dostarczyc wszystkie skladniki mineralne i witaminy, bo przez ich braki czesto odczuwa sie glod.

Dobre efekty przynosi tez pozbycie sie zupelnie z menu chleba, zmieniakow, makaronu i cukru.

No i wiadomo, nic nie zastapi regularnych cwiczen. Nie chodzi o to zeby byly bardzo forsujace, ale regularne do bolu.

Jesli od zawsze trudno ci schudnac to zaakceptuj to, ze nigdy nie bedziesz nosic rozmiaru 0, zapewne jak wielu ludzi, w tym ja. Chodzi przede wszystkim o to zeby byc zdrowym, a ze nie masz idealnych rozmiarow, hmm a czy w ogole istnieje cos takiego jak idealny rozmiar? Przede wszystkim liczy sie zdrowie, niewazne czy w rozmiarze 34 czy 44.

A jesli chodzi o walke z ubraniem... sklasyfikuj jaki masz typ figury i jakie kolory ci pasuja, to sie wydaje banalne ale serio pomaga! W dobrze dobranym ubraniu wyglada sie szczuplej i proporcjonalniej:) Po co walczyc z ubraniami, lepiej sie nimi bawic:)

[edytowane 1/11/2009 od Szczurunia]


OdpowiedzCytat
sublime86
bywalec
Dołączył: 15 lat  temu
Posty: 361
01/11/2009 8:35 pm  

xxl, doskonale wiem, co czujesz. Ja, jak chodziłam do liceum też miałam problemy z jedzeniem (do tego dochodziły stres, kompleksy, ciągłe diety itp.) Chodziłam nawet do psychologa, bo był taki czas (w II. LO), że wpadłam w depresję (kilkumiesięczną) i nie umiałam z nikim rozmawiać. Też zajadałam (najczęściej jabłkami- potrafiłam je wżerać kilogramami 😮 ).
Prawda jest taka, że czas liceum to bardzo trudny okres, więc jedyne, co przychodzi mi do głowy, żeby Ci doradzić, to zacisnąć zęby i cierpliwie przeczekać ten czas. Na studiach jest o wiele fajniej- ja się o tym przekonałam 😉
A co do jedzenia, to tak jak już wspominała Lily- wydaje mi się, że najważniejsze jest powiedzieć sobie "nie" i tego się trzymać.
Trzymam kciuki i wierzę, że dasz sobie radę!


OdpowiedzCytat
Strona 4 / 7 Wstecz Następny
  
Praca