Uwielbiałam mięso 🙁 🙁 🙁 ale tłumacze się tym że byłam młoda i GłUPIA!!! wtedy nie zastanawiałam sie nad tym co jem( to nielogiczne) w pierwszy dzień niejedzenia mięsa mama zrobiła na obiad smażonego kurczaka ale wtedy cierpiałam 😮 myślałam że niewytrzymam. teraz wiem że to nie ja cierpiałam tylko to biedne zwierzę :(( :(( :((
Uwielbialam ryby,moglam je jadac na okrągło,wedzone, smażone, pieczone,konserwowe-po prostu pychotka.Innych mięs nie cierpialam,tak jak juz wczesniej bylo wspominane, obrzydzaly mnie żyły w kotletach i w innych mięsach.a teraz nie ma ryb ale są kotleciki sojowe 😉
http://www.youtube.com/watch?v=lHdLRrUocOA&feature=player_embedded
Ja często i gęsto jadłam wszelkiego rodzaju mięso. Teraz mnie nie kusi. Od liceum myślałam o przejściu na wegetarianizm ale dopiero na studiach definitywnie podjęłam tą decyzję.. 😀
[edytowane 16/6/2008 przez Andżela]
[edytowane 16/6/2008 przez Andżela]
Czasem trzeba skoczyć z mostu zanim rozwiną się skrzydła.
Zawsze byłam strasznie mięsożerna, i uwielbiałam każde mięsko, poza móżdżkiem. Może dlatego, że mam grupę krwi 0? Nie wiem, ale smak mięsa pamiętam do dziś i nie ukrywam, że nie jest mi wcale łatwo. Zwłaszcza, że o ileż jest prościej wrzucić do piekarnika dwa kurczaki, niż obierać i szatkować kilogramy warzyw, albo smażyć dziesiątki naleśników. A miałam w domu 3 ciężko pracujących facetów do wykarmienia. A gotowanie to nie jest moje ulubione zajęcie.
No, ale się trzymam i będę trzymać.
bardzo lubiłam mięso, od maleńkości połykałam "schabowe". Kiedyś zastanawiałam się dlaczego tak było i doszłam do wniosku, że to rodzice i dziadkowie wmówili mi, że mięso jest smaczne i trzeba je jeść. Do tej pory usiłują mnie przekonać, jaka ta/ten "szyneczka/kotlecik mielony jest pyszna/pyszny".
żyję wśród mięsożerców, którzy uważają, że jedynie jedzenie mięsa jest sposobem na zdrowie, ale i także na to, by zadowolić swoje podniebienie. Wegetarianie dla nich to jacyś dziwni ludzie, którzy z jakiś tajemniczych powodów odmawiają sobie "pyszności". cóż, bardzo płytkie podejście. Ale na szczęście mnie to nie dotyczy już 🙂
- Nosce te ipsum -
Ja mięsa nigdy nie lubłam, to już bardziej ryby, ale też się nie zażerałam 😉
Pamiętam że w przedszkolu nigdy nie chciałam jeśc i że musiałam za karę siedzieć dłużej przy stole, w końcu i tak się jednak przedszkolanki poddawały. A w domu to mnie zmuszali, a i tak udawało im się jedynie wcisnąć parówki i kotlety. W końcu i oni się poddali i mogłam spokojnie oddać się swojemu wegetarianizmowi 🙂
supergirl;)
Jako małe dziecko byłem bardzo wybredny co do mięsa, szczególnie nie lubiłem wątróbki, i wszystkiego z chrząstkami, żyłkami itp., a że rodzinka bardzo mięsożerna, to się z czasem przyzwyczaiłem i dużo tego jadłem, kiedyś nawet wsunołem na raz 1,2 kg golonki, (ból brzucha i niestrawność później - bezcenne ;] )
Obecnie do mięsa nie ciągnie mnie wogule, nie znoszę smrodu smażonego/gotowanego mięcha i nie wyobrażam sobie że mógłbym to jeszcze jeść, chociaż zdażyło się 2 razy, można powiedzieć że przez przypadek i co sie sam zdziwiłem salami które kiedyś mi b. smakowało teraz było bez smaku, a szynka miała okropny smak, bleee
Dawno mnie tu nie było. Trzeba znow zacząć budzić w Was duszę mięsożerców.
Ja mięsa nie lubiełem, nawet się zwegowałem na jakiś czas. Na szczęście partia oświeciła mnie i wróciłem na łono mięsożerców. Uwielbiam mięso (szczególnie krwistą polędwiczkę prosto z grila), zapach mięsa (tatarek + jajeczko = mniam), smak mięsa i w ogóle mięso.
Roślinki zresztą też. Pisząc to zagryzam sobie arbuzikiem 😀
"Jastrambij. Que babatum intus cruce, ornatum in campo celestino,et in galea accipitrem defert." - Jan Długosz, kronikarz i sekretarz biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego
Ja w dziecinstwie bylem raczej miesozerny, wraz z wiekiem moja miesozernosc malala, ale dobry kotlecik, watrobka smazona, golonka od czasu do czasu, jak przychodzila ochota to jadlem z duzym apetytem, potem przez okolo rok jadlem z mies tylko ryby. W pewnym momencie cos sie w moim "komputerku w głowie" się otworzylo, wiec nie odczuwam braku tych potraw, pomimo ze ryby uwielbiałem jeść. Straciłem pare doswiadczeń smakowych, ale przeciez zyskałem nowe:).
Poniewaz moj wybor tej diety wynika z pobudek etycznych to konsekwencje gdybym zaczał jesc mieso byłyby dla mnie, zwłaszcza dla mojej psychiki bardzo niekorzystne, wiem, ze zabiłbym ta decyzją jakaś część siebie którą bardzo lubię
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja