dopiero co ostatnio pisałam, ze nikt się nie czepia mojego sposobu odżywiania, a tu masz! ale pierwsze co mi przyszło na myśl odnośnie mojej diety, to to, że "jest ona zgodna z moją naturą" zadziałało. nikt przecież nie będzie mi udowadniał, że zna lepiej moją naturę, niz ja sama i, ze wie lepiej co jest dla mnie dobre 😀
Najlepsze Rzeczy W Życiu Są Za Darmo 🙂
No i przeczytałam cały wątek. Bardzo mi sie podoba stwierdzenie, że za mąż nie wyjde no śmiechu warte;) a moze nawróce jakiegoś miesożerce;) kto to wie w życiu róznie bywa.
Ostatnio moja mamcia wyczytała, że nie jedząc mięsa nie dostarczam sobie wit.B12 a ja jej na to, ze znajdę inne produkty pochodzenia roślinnego, które ją zawierają i po sprawie. Widać, ze kobieta się martwi ale przynajmniej nie jest tak ograniczona jak niektórzy moi znajomi . Dziękowac Bogu za mądrą i rozważną rodzicielkę:)
W sumie w mojej naturze lezy kochanie każdej istoty i nie czuje sie nikim lepszym,że nie jem mięsa. Bardziej staram sie innych przekonac do swoich racji ale nikogo zmuszac nie bede- ich decyzja.I naprawde bardzo mnie irytuje kiedy ktoś chce kogoś na siłe nawracac - wali tekstami typu " Ty morderco"itp. Takie zachowanie niektórych wege tworzy krzywdzące stereotypy.
Ooo matko ja juz nawet nie pamiętam ile tych rozmów było :exclam: powiem wam taką jedną beznadziejną ze normalnie można wymięknąć(juz to gdzieś pisałam na forum ale to jest takie głupie ze az przejmujące hihihi:))Moj dziadek do mnie :No Asia weź sobie kurczaka"a ja : Przecież nie jem zwierząt: a on:to przecież to tylko ptak" a ja: a ptak to nie zwierzę z którego robi sie mięso?? 😉 dziadek: Ptak to ptak nie zwierzę" a ja juz wtedy nie miałam siły mu dalej tłumaczyć uff to było beznadziejne byłam wtedy taka wkurzona ale teraz jak to pisze to śmiać mi sie chce:)aaa mam coś jeszcze...byłam ostatnio na wczasach z rodzinka no i mama powiedzieła w rozmowie z gospodynia u której wynajmowalismy pokój że jestem wege a ona tak z oburzeniem:co?? no jak nie mozna jeść miesa,przecież ludzie zawsze jedli mięso!!!no ja juz poprostu nie wdałam sie w dyskusja bo nie miałam siły i troche się opanowałam przy mojej mamie bo bym jej tak nawtykała że..by się nie podniosła z ziemi.To tylko jedne z takich głupich, beznadziejnych rozmów.Chociaż dziś mile się zaskoczyłam.Byłam z kumpelą na spacerku i tak idziemy sobie po porcie i widzimy tam takiego "portowego"psa ja oczywiście widząc jak sie do mnie cieszy podeszłam do niego i zaczęłam go głaskać i mówic do niego czule.A kumpela tak na mnie patrząc mówi: No Asia ty musisz przy kazdym piesku sie zatrzymać i wogóle przy wszystkich innych zwierzakach(kumpela mieszka na wsi koło mojego miasteczka i ma gospodarstwo:świnie ,krowy,kozy ,króliki i ja tam czuje się jak w raju do każdego zwierzaka coś zawsze zagadam, pogłaskam:)) ty masz za dobre serce"To było miłe:)No ale niestety tych miłych jest o wiele wiele mniej 🙁
"To co ty jesz?" - chipsy lol
"A czym będziesz karmić męża?" - a to męża trzeba karmić? nie umie sam jesc?
"Ryb też nie jesz?" - Ryba też zwierzę. "Nie, ryba to ryba" - I może jeszcze roślinka?
"Ale to tylko świnia" - "Udowodniono, że świnie są mądrzejsze od psów, zjadłbyś swojego psa?"
A ostatnio usłyszałam najlepszy tekt: "To mama cie wyprowadza na pastwisko żebyś sie najadła?"
To takie dialogi w żartach, ale czasem trafi się jakaś mądra główka z którą można sensownie podyskutować.
Zapraszam do obejrzenia mojego rękodzieła http://srebrnaagrafka.pl/sklep/cottage
Wg mnie wygrywaja osoby, które po tym jak dowiedza się ,że jestem wegetarianką pytają "a ryby jesz???"
No nieeeee.. wiecie, co...skąd oni wytrzaskują takie coś??
Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury.
ja miałam ostatnio niezłą akcje na obozie. mówie kucharce, że nie jem mięsa. on " żaden problem. mamy sery, wędliny to sobie pojesz" ja troche zgłupiałam co ona tak o tych wędlinach i mówie że serki bardzo chętnie ale wędlin to ja nie jem. o ona "nie jesz?? dziecko to czym ty żyjesz?" ręce mi opadają. tak samo jak wmawiają że ryby to nie zwierzęta. a co jak się uczymy o rybach na biologi to do rodziny okrytonasiennych się zaliczają tak?? 😮
Nie wiedziałam gdzie to napisać, więc pisze tutaj xD
Dzisiaj byłam na weselu kuzyna ( tak, tak, już przyjechałam 8) na własne życzenie ;P ).
Zjadłam 3 łyżki surówek, wychodze na dwór, rozmawiam z moją kuzynką, z którą dawno się nie widziałam. Mama do nas podchodzi i mówi, że musi mnie odwieźć, bo nic nie chce jeść ( ściema ;P ) i dodaje, że jestem wegetarianką. A moja kuzynka:
- Ooo, ale dobrze sobie wyglądasz, jeszcze nie obumarłaś 😯
Takiego komentarza się nie spodziewałam. Czy wegetarianie, dlatego, że są bladzi, zawsze muszą być postrzegani jako anemicy?
U mnie najgorsza jest ciotka! Jak jestem u niej na obiedzie to jest coś takiego:
-Nie zdziwiaj tylko jedz mięso!...
-ciociu, ja nie jem padliny tak jak Ty
-Dzieci w Afryce głodują a Ty zdziwiasz, jedz to bo nie dostaniesz nic
-Po pierwsze: jeżeli jestem wege no to nie przyczyniam się do głodu w Afryce a po drugie jak nie pozwolisz mi zjeść samej sałatki to pójde na pole i zerwe troszke trawy...I to mi zawsze pomaga, daje mi spokój na jakis czas... ;] 😛
U mnie jest to samo nie stety rodzinka mięsożerna 😛
DeMenTor
-ciociu, ja nie jem padliny tak jak Ty
Może własnie w tym tkwi problem, co? Nie raz słyszałam, jak mi mówiono: ale ty nie jesteś taką nawiedzoną wegetarianką, prawda? Przecież Twoja ciotka ma wybór. Mówiąc, że nie jesz padliny, tak jak ona, przejawiasz nietolerancję. Nie lepiej powiedzieć: "nie, dziękuję"? Przecież to wystarczy. Nie wiem, jak wygląda Twoje podejscie do ludzi, jedzących inaczej. Ja staram się nie dzielić społeczeństwa na dobrych wegetarian i złych mięsożerców. Może to jest kluczem do porozumienia w Twoim wypadku (choć nie mam pewności, nie znam na tyle Twojej rodziny).
Wiem o tym. Pewnie, że są. Np. moja pani profesor od biologii. Zakres materiału: liceum. Lekcja pierwsza: jedzcie schabowe, gdyż wasze organizmy się rozwijają.
Po prostu, chciałam zaznaczyć, że czasem możemy poprawić nasza sytuację. I rozumiem, że ciotce trudno zaakceptować taką odmiennośc, ale może po prostu diabeł tkwi w szczegółach i czasem warto poprowadzić taką krucjatę, będąc wobec wszystkich w porządku. To się opłaca. Wiem, bo moja mama zaakceptowała w pełni mój wybór. Mimo, że czasem zdarzy jej się dopowiedzieć niepotrzebnie: "przesadzasz"; rozumie moją decyzję i uważa, że sama mogę za siebie odpowiadać (tym bardziej, ze nie mam przez to problemów ze zdrowiem, a to chodzi większości rodzicom).
Podsumowując: bądźmy cierpliwi, najlepiej święci 😉 i nie dajmy się prowokować. Ja na miejscu atakującego bym się poddała, z czystej bezsilności.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja