Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

anoreksja  

Strona 3 / 4 Wstecz Następny
Lily
 Lily
Famed Member

Po pierwsze sukces w odchudzaniu zależy w większości od diety. A dieta nie polega na głodzeniu się, tylko na jedzeniu rozsądnie. Po drugie - a propos anoreksji - już samo sformułowanie "jadłowstręt psychiczny" wiele mówi. Przychodzi nieraz moment, gdy osoba chora nawet chciałaby zacząć jeść, a nie może. I na nic tu rady, co jeść, skoro o jedzeniu w ogóle nie ma mowy.

http://szydelkoikoraliki.blogspot.com

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 6:06 pm
pmk
 pmk
bywalec

Po pierwsze sukces w odchudzaniu zależy w większości od diety.

Nie zgadzam się uważam, że proporcje wynoszą gdzieś : 40% dieta i 60% wysiłek

Pozdrawiam

mn

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 6:13 pm
Loviisa-chan
stały bywalec

Pmk, może napiszę to dużymi literami, to w końcu zrozumiesz:
ANOREKSJA TO CHOROBA PSYCHICZNA I NIEJEDZENIE TO JEJ [b]SKUTEK[/b] A NIE PRZYCZYNA.
Moja babka z biologii w liceum zmyła mi głowę, kiedy powiedziałam na odwrót podczas odpowiedzi, więc sobie zapamiętałam. Anoreksja może się zacząć choćby od tego, że dziewczyna czuje się niekochana przez rodziców, chce zwrócić ich uwagę na siebie i DLATEGO zaczyna głodówkę a nie na odwrót!!

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 8:51 pm
pmk
 pmk
bywalec

kurcze ja też nie jestem kochany przez rodziców i teraz przez ciebie mi przykro ...

mn

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 9:02 pm
Loviisa-chan
stały bywalec

gosh.... -.-' a skąd ja niby miałam o tym wiedzieć?? Przepraszam.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 9:43 pm
pmk
 pmk
bywalec

Teraz to mi tu nie przepraszaj:mad:

Wystarczy, że przyznasz mi rację w tym temacie i będziemy kwita:P

Pozdrawiam

mn

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 9:58 pm
Loviisa-chan
stały bywalec

Teraz to mi tu nie przepraszaj

No ładna odpowiedź na przeprosiny, nie ma co ;/ A 'mi tu' to sobie możesz gdzieś wsadzić, koleżko.

Wystarczy, że przyznasz mi rację w tym temacie i będziemy kwita

Nikt Ci nie przyzna racji bo jej NIE MASZ w tym temacie.
EOT.

[edytowane 6/7/2009 od Loviisa-chan]

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 10:53 pm
pmk
 pmk
bywalec

To był żart ...

mn

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 10:58 pm
Loviisa-chan
stały bywalec

Nie mam poczucia humoru.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 11:16 pm
pmk
 pmk
bywalec

To przepraszam.

mn

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 06/07/2009 11:25 pm
Srebrna
stały bywalec

Uprzejmie proszę, by trzymać się tematu, bez względu na charakterki rozmówców 😉

Z wypowiedzi pmk a' propos sytuacji, w której jedzenie i odchudzanie zajmują zbyt wiele miejsca w życiu:

A dlaczego zajmują zbyt wiele miejsca, ano gdyż chcemy mieć szczupłą sylwetkę, dlaczego, ano chcemy się podobać, być trendy itd. itp.

Teraz przy moim początkowym założeniu iż ludzie są z natury leniwi, zamiast wypalić ciało ciężką pracą, zaczynamy mniej jeść.

Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia, jeśli chodzi o tę chorobę. Boli mnie jedynie to, iż nie byłam (i nadal nie jestem) w stanie pomóc pewnej osobie, która, jak mniemam, była o krok od anoreksji (co oznacza, że każde jej "nie" w odpowiedzi na poczęstunek zapala obecnie w mojej głowie lampkę ostrzegawczą). Wydaje mi się jednak, pmk, że Twoja samotność na stanowisku opozycyjnym wobec pozostałych rozmówców w tym temacie wynika z odmienności w definiowaniu anoreksji jako choroby psychicznej. Sądzę, że jedzenie i odchudzanie dominuje w życiu anorektyków, gdyż uzależniają oni swą wartość m.in. od idealnej wagi ciała (uogólnienie typu "bo chcą być trendy" może być naprawdę krzywdzące, uwierz mi). Wiesz, jak trudno przebiega rozmowa na temat odchudzania z osobą, która nie widzi nic złego w tym, by za swój życiowy cel stawiać "osiągnięcie wagi" np. 65 kg przy wzroście 185 cm? Wyobraź więc sobie faceta ze wzrostem 185 cm, który waży 67 kg, wygląda okropnie, ale swoje szczęście uzależnia od schudnięcia jeszcze 2 kg. I nie widzi w tym niczego złego. Nie sądzę, by okazał się zwyczajnym, jak to napisałeś, "leniem". Skoro ma się czuć wreszcie wartościowy, to niech to się stanie jak najszybciej, koszta są nieważne. Nie jeść, ćwiczyć - bez różnicy, z nadludzkim wysiłkiem, ale i tak osiągnie swój cel. Chyba ze w porę ktoś go jakmś cudem z tej drogi zawróci...

Dosyć więc już ze śmiesznymi sprzeczkami, nie one są tematem dyskusji.

[edytowane 6/7/2009 przez Srebrna]

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 07/07/2009 12:36 am
pmk
 pmk
bywalec

Może masz racje, że zbyt bardzo uogólniłem moją wypowiedź.

***

Problem w tym, że jak dana osoba wejdzie na ścieżkę choroby, to nikt inny nie może jej pomóc, jest ona zdana wyłącznie na siebie i jak sama z tego nie wyjdzie to nigdy tego nie zrobi. Nam pozostaje dopingować i patrzeć z boku ...

***

A dlaczego ten twój kolega chce akurat tyle ważyć?

[edytowane 6/7/2009 przez pmk]

mn

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 07/07/2009 1:01 am
Srebrna
stały bywalec

A dlaczego ten twój kolega chce akurat tyle ważyć?

Gdybym to wiedziała, to temat ten nie wzbudzałby we mnie tyle smutku. Mam nadzieję, że już nie chce. Nam (tzn.) przyjaciołom pozostało jedynie być blisko i nie pozwolić zapomnieć o naszej stałej obecności. Nic nie działało. Trochę się naczytałam o problemie anoreksji, bulimii etc., próbowałam cokolwiek dopasować, pomyśleć nad przyczyną. Przetrząsnęliśmy wszystko, wszelkie potencjalne powody, które mogły do tego doprowadzić. Nie pasowało nic z tych typowych aspektów (niedostatek uwagi, brak akceptacji czy trudne relacje rodzinne). Ukazuje to, jak bardzo złożona jest taka choroba. Nie ma modelowego anorektyka - niby oczywiste, a jednak łatwo o tym zapomnieć, jeśli się ten temat potraktuje pobieżnie. W tej chwili mogę się tylko domyślać. Poruszanie tego tematu jest obecnie możliwe chyba tylko w chwilach nielekkiego upojenia alkoholowego. Może nie tabu, ale temat dostatecznie drażliwy (a przy tym jedynym konstruktywnym wytłumaczeniem dotąd pozostało "nie wiem"... Najbardziej rozbrajająca z potencjalnych odpowiedzi, przyznaję szczerze). Zauważam jednakowoż poprawę. Podejrzewam, że w wypadku problemów mało znaczyć będzie dla mnie upór w ucieczce od trudnych tematów. Z drugiej strony, póki co, doszłam do wniosku, że przyjaciele nie powinni nawet być podejrzewani o grupę inwigilującą (ile dziś zjadłeś? Dlaczego nie chcesz jeść? Może o tym porozmawiamy?). Trzeba być i już. Jeśli to kiepski wniosek, proszę o wyprowadzenie mnie z błędu. Może ktoś ma doświadczenie w tej kwestii.

Problem w tym, że jak dana osoba wejdzie na ścieżkę choroby, to nikt inny nie może jej pomóc, jest ona zdana wyłącznie na siebie i jak sama z tego nie wyjdzie to nigdy tego nie zrobi. Nam pozostaje dopingować i patrzeć z boku ...

Stać z boku? Pokusiłabym się raczej o stwierdzenie, że anoreksja nie jest chorobą jednostki. Dla mnie to epidemia. Sama czułam się chora, podobnie jak moi przyjaciele, może rodzina. Najmniej zaś sam zainteresowany. Nie ma mowy o staniu z boku. Albo razem, albo wcale. Mogę się mylić, ale nie widzę innej formy pomocy.

[edytowane 6/7/2009 przez Srebrna]

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 07/07/2009 2:42 am
pmk
 pmk
bywalec

A próbowaliście go czymś nowym zainteresować? Z doświadczenia wiem, że jak ktoś przechodzi stany depresyjne, to w większości przypadkach z powodu braku celowości dalszej egzystencji. No nie wiem, religia, sport, nauka, dziewczyna zawsze coś nowego może się znaleźć, w której osoba chora ulokuje ponownie swoje nadzieje.

Nie ma modelowego anorektyka, ja powiem więcej nie ma modelowego człowieka, każdy jest inny, do każdego trzeba podejść inaczej.

Z drugiej strony, póki co, doszłam do wniosku, że przyjaciele nie powinni nawet być podejrzewani o grupę inwigilującą (ile dziś zjadłeś? Dlaczego nie chcesz jeść? Może o tym porozmawiamy?)

Słusznie, jeśli by zaczęli być podejrzewani, przestali by być przyjaciółmi, zresztą nikt chyba nie lubi być kontrolowany zdrowy czy w szczególności chory.

Stać z boku? Pokusiłabym się raczej o stwierdzenie, że anoreksja nie jest chorobą jednostki. Dla mnie to epidemia. Sama czułam się chora, podobnie jak moi przyjaciele, może rodzina. Najmniej zaś sam zainteresowany. Nie ma mowy o staniu z boku. Albo razem, albo wcale. Mogę się mylić, ale nie widzę innej formy pomocy.

Z tym się zgodzę w sensie jaki nadałaś, że najgorszym cierpieniem jest obserwowanie cierpienia i brak możliwości ruchu. Co do "Albo razem albo wcale", to to nie wchodzi w grę, bo chory może to zrozumieć - wyślecie mnie do psychiatryka albo wyrzucicie mnie z domu. Tu trzeba niewidocznej pomocy i trzeba pamiętać, że decyzja jest w jego ręku i nie można ani jej narzucać ani jej przyśpieszać.

mn

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 07/07/2009 3:19 am
Srebrna
stały bywalec

A próbowaliście go czymś nowym zainteresować? Z doświadczenia wiem, że jak ktoś przechodzi stany depresyjne, to w większości przypadkach z powodu braku celowości dalszej egzystencji. No nie wiem, religia, sport, nauka, dziewczyna zawsze coś nowego może się znaleźć, w której osoba chora ulokuje ponownie swoje nadzieje.

Całe szczęście, najgorsze minęło, ale próbowaliśmy chyba wszystkiego. A poza tym, niestety, czasem pojawiają się takie problemy, na które przyjaciele żadnego wpływu nie mają. W tym wypadku pomóc najtrudniej. Cieszy mnie, że to już chyba za nami; sądzę jednak, iż obawy przed powrotem podobnych sytuacji nie znikną tak szybko.

Co do "Albo razem albo wcale", to to nie wchodzi w grę, bo chory może to zrozumieć - wyślecie mnie do psychiatryka albo wyrzucicie mnie z domu. Tu trzeba niewidocznej pomocy i trzeba pamiętać, że decyzja jest w jego ręku i nie można ani jej narzucać ani jej przyśpieszać.

Źle mnie zrozumiałeś. Miałam raczej na myśli, że albo chce się pomóc drugiej osobie i wsiąka się w to - albo stoi się zupełnie z boku. Mogę się mylić, ale chłodny, racjonalny dystans w wypadku bliskich osób to dla mnie naprawdę trudne do wyobrażenia.

Z tym się zgodzę w sensie jaki nadałaś, że najgorszym cierpieniem jest obserwowanie cierpienia i brak możliwości ruchu.

Utrafiłeś w sedno, niestety.

OdpowiedzCytat
Opublikowany : 08/07/2009 4:59 pm
Strona 3 / 4 Wstecz Następny
  
Praca