Fatty, w takim razie potrzebna Ci mobilizacja! Może ktoś z Twojego otoczenia może Ci pomoże w ogarnięciu tego? 😉 No bo chyba zawalić nie chcesz. xDD
„Te no naka ni wa ai subeki hito sae mo, Hanabanashiku chitte. Te no naki ni wa ikita imi kizande mo, Munashiki hana to shiru...”
Jazz, współczuję, też znam takie patologiczne przypadki odsunięcia się od dawnych przyjaciół z powodu zakochania, ale jeśli przyjaciółka już się do Ciebie nawet na ulicy nie przyznaje, to lepiej machnij na nią ręką. Wiem, że to boli, sama przeżyłam coś podobnego z "przyjaciółką", po ponad 11 latach (choć tu akurat powodem nie był facet, tylko zwykła nielojalność połączona z wazeliniarstwem i cwaniactwem), ale nie żałuję, że nasze drogi się rozeszły. Może kiedyś umówię się z nią na kawę i pogaduchy o pupie Maryni, ale nic więcej. Czasem po latach z ludzi wychodzą brzydkie rzeczy, osobiście uważam, że nie warto ciągnąć takich związków. PS Ja też przyjaciołom (płci obojga) nieraz mówię, że ich kocham- kto powiedział, że istnieje tylko jeden rodzaj miłości? Nawet tej damsko-męskiej?
A ja mam mamę w szpitalu i najchętniej tak bym sobie zaklęła, no normalnie tak bym zaklęła… ale nie chcę, żeby mnie xxl sprała po tyłeczku za niekulturalne wypowiedzi. Cóż, porzucam sobie mięsem w czterech ścianach:(
Cienkun, ja też nikogo nie nazywam przyjacielem. Tak jest lepiej.
Czasem mam wrażenie, że śmierć to najlepsze rozwiązanie wszystich problemów.
„Te no naka ni wa ai subeki hito sae mo, Hanabanashiku chitte. Te no naki ni wa ikita imi kizande mo, Munashiki hana to shiru...”
Nevcia, świat jest okrutny i stawia przed nami wiele przeszkód. Pomimo wszystko...co Ty piszesz, dziewczyno? Z całym szacunkiem, ale gadanie o śmierci w tak młodym wieku jest mocno nierozważne. Jeśli nie nękają Cię przewlekłe choroby i jesteś pełnosprawna, to nie należy o tak nieprzyjemnych rzeczach nawet myśleć. Ja rozumiem, że bywają chwile, kiedy można poczuć się bezradnym wobec rzeczywistości, lecz nie poddawaj się, Nevcia, nie poddawaj się! Jeszcze przyjdzie czas na refleksje na temat końca życia. Mam nadzieje, że nie myślałaś o tym?
Błędny rycerz
Rubio-przykro mi bardzo. Przesyłam uściski-bądź silna i myśl pozytywnie.
Bliska mi para rozchodzi się po kilkunastu latach związku, z dziećmi na karku, dodatkowo jedna ze stron nie szczędzi drugiej kłamstw i przykrości. Smutne, ciągle nie mogę w to wszystko uwierzyć. Jeszcze mój Dziadzio wylądował w szpitalu i możliwe, że bez operacji się nie obejdzie (a operacja, narkoza itd w wieku 87 lat to nie taka prosta sprawa).
Dzięki, Jaguniu. Z mamą już troszeczkę lepiej (ma ciężką niewydolność nerek) i nie będzie konieczny zabieg, którym nas straszyli lekarze. Teraz tylko trzeba czekać, aż się jej poprawi i modlić się, żeby od leżenia plackiem nie złapała zapalenia płuc.
Ściskam też Ciebie i trzymam kciuki za Twojego Dziadka.
.
(a operacja, narkoza itd w wieku 87 lat to nie taka prosta sprawa).
Spokojnie. Mój dziadek też miał narkozę. Co prawda w nieco młodszym wieku, bo chyba miał 83 lata. Ale jednak. I wszystko było OK.
Jeszcze przyjdzie czas na refleksje na temat końca życia. Mam nadzieje, że nie myślałaś o tym?
Spokojnie. Takie refleksje to nic niewłaściwego. Nie oznaczają wcale mysli samobójczych. Świadczą jedynie filozoficznej naturze człowieka.
[edytowane 27/5/2011 przez cienkun]
Spokojnie. Takie refleksje to nic niewłaściwego. Nie oznaczają wcale mysli samobójczych. Świadczą jedynie filozoficznej naturze człowieka.
Dzięki Cienkun! ^^
Przyznaję, że mam takie myśli, ale wiem też, że nic nie zrobię w tym kierunku. Ale lubię się nad tym zastanowiać.
Hmm... Ja nie wiem, czy narkoza w wieku 87 lat jest bezpieczna, ale życzę udanej operacji i powrotu do zdrowia!! 🙂
„Te no naka ni wa ai subeki hito sae mo, Hanabanashiku chitte. Te no naki ni wa ikita imi kizande mo, Munashiki hana to shiru...”
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja