jest takie proste cwiczenie
może to zabrzmi głupio, albo bardzo głupio, ale kiedy smutek staje się nie do zniesienia można zacząc podskakiwac, albo klaskac, bo nie da się smucic skacząc 😛
to głupie....
autorem jest pani od emisji głosu, żeby tenże nie brzmiał ponuro
niezły sposób. Gdy jestem na granicy płaczu to czasami wpadam wtedy z błahego powodu w "głupawkę" i zaczynam się śmiać do granic możłiwosci...boli mnie brzuch, zwijam się po łóżku i łzy ciekną po policzkach, ale trudno już potem być tak smutnym jak przed atakiem "głupawki"
Wypróbowane nie raz, ale ja chyba odporna jestem. Jak często, w tej chwili brak mi radości, motywacji i nadziei, ale staram się ten stan pokonać.
Hej, Verufer, uściski szczere i ode mnie. Tak to niestety (?) jest, że życie daje nam powody do smutku, ale trzeba będzie go wygonić i tego Ci życzę
Rubia,
To pewnie jeszcze nie ten moment.... Nie trać nadziei, dzieci wiedzą, kiedy przyjść
Mnie mama urodziła w wieku 35 lat, wszystko jest możliwe 🙂
Co jest, Veruferku? Co Cię martwi?
Dzieki za zainteresowanie... martwi mnie ogolnie to jak zbudowany jest ten swiat 🙁 I znow klopoty sercowe 🙁
I dzieki wszystkim za podtrzymywanie na duchu... Nie wiem jak wczesniej dawalem sobie rade bez Was 🙂 Pozdrawiam 🙂
Chi vuol veder il ciel, poi morir'
A ja mam kłopoty u konia do którego przychodze =(
Ale nie odpuszcze bo za dużo o to walczyłam, żeby mnie polubiła i zaufała. Żebym ja ją polubiłam... I teraz niby mam zejśc na drugi plan. Nigdy! 😐
W ogóle to dupa. Nibył sliczna pogoda, a mi jaką smutno.
Pozdrawiam.
Czy wykonując wyrok na mordercy nie popadamy w błąd, jak dziecko, co bije krzesło, o które się uderzyło?
Coś się z moim psiakiem stało- leży osowiały w koszyczku i nie wyszedł aby się przywitać.
Był z kimś innym na spacerze i podejrzewam,że ta osoba mogła go uderzyć[ psina ma takie skrzywienie- na widok innego psa, atakuje ludzkie nogi, więc może spróbował dziabnąć wyprowadzacza, a ten się zdenerwował?]
To tylko domysł, ale o Gizka się martwię 🙁 Na dodatek wet wyjechał.
Białowieska się Puszcza.
anaitis na mnie w krytycznych momentach działa powiedzenie sobie: "Nerwy są jedne, a szkół do cholery" 😉 Jakoś tak od razu mi lżej wtedy.
Z moim czworonożnym Gizmosiem się wyjaśniło - problemy z chodzeniem, ból, osowiałość, wszystkiemu winien nie wypadek na spacerze a ropień koło odbytu. Wet nafaszerował go lekami przeciwbólowymi(poza otępieniem psa niewiele dały) a jutro idziemy to wyczyścić.
Białowieska się Puszcza.
[b] znowu[/b] przypaliłam garnek ;(
Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury. Albert Einstein
http://delicious.blog.pl/ - zapraszam na mojego bloga kulinarnego 😀 wiem że trochę mało ale założy
Ja też kiedyś przypaliłem czajnik na kuchence gazowej. O tamtej pory zawsze staram się pamiętać żeby w czasie gotowania zakładać gwizdek. Słychać go jest w całym domu. A czajnika używam często bo w ciągu dnia wypijam około 5 herbat owocowych. A jak jeszcze w nocy spać nie mogę to jeszcze jedna herbatka i jeszcze jedna. 😛
Zdobywać majątek za cenę zdrowia znaczy to samo co odciąć sobie nogi by kupić za nie parę butów.
Ech...z tym dziewczęciem wiecznie problem. Jeździła tygodniami z naszym kolegą z pracy za darmo, nawet nie spytała, czy coś mu zapłacić, a jak się w końcu zbuntował i powiedział, że nie będzie dłużej szoferem; to mu odpowiedziała: Bo Ci ...(tu brzydkie slowo. Dodam, że ona ma 22lata, kolega 51). Od nas ciągle "pożycza" wszystko na wieczne nieoddanie. Ostatnio mój osobisty powiedział jej: "to może sobie teraz kup w markecie X(chodziło o pożyczenie kolejnego sprzętu kuchennego), to kosztuje tylko 2 funty" . Tak się zaczęła wrogość. O używaniu naszych czystych garnków i drewnianych łyżek, desek itp. do przyrządzania mięsa (mimo wielokrotnych próśb, żeby tego nie robili) szkoda nawet wspominać, sama wiesz, fasolencja, jak to jest... Najgorsze, że ja to taka bardziej ugodowa jestem, naiwna sierota wręcz, ale mój szanowny małżonek tylko do czasu i trochę się obawiam co to teraz będzie... (Oj, głos to on ma donośny!)
P.S. Tak sobie teraz pomyślałam, że może te nasze problemy ze spłodzeniem potomka troszkę są związane z napiętą sytuacją w domu: ja uciekam do nas na górę (nasi sublokatorzy mają dla siebie dół), bo dziewczę albo się do siebie nie odzywa do mojego męża, albo na siebie warczą. Atmosfera nie do zniesienia. choć kłotni-jako takich- nie ma.
[edytowane 28/4/2008 przez rubia]
Znam, znam! O ile metal czy fajansopodobne można wyszorować do czysta i takie naczynia/sztućce są do zaakceptowania, , to używanie tego samego drewna przez mięsożerców jest wręcz obrzydliwe... A najzabawniejsze, że oni nie rozumieją, w czym problem (przecież umyłem, o co ci chodzi?) . Spuśćmy na to zasłonę milczenia...Jutro nowy, NA PEWNO lepszy dzień!
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja