W piątej klasie miałam 5.8. To dopiero były czasy - zero wysiłku, szło jak po maśle, a teraz nie jestem nauczona pracować 😛 Po I LO jest 5.23. Tak się "nieszczęśliwie" złożyło, że olimpiady z biologii, ekologii i wiedzy o żywieniu idą na konto biologii i pomimo sukcesów pani nie może mi wystawić trzech szóstek na koniec roku... :p Ale już dawno minęły czasy, kiedy liczyła się średnia, teraz już tylko olimpiady i realne osiągnięcia mają znaczenie.
http://www.explosm.net/comics/random/
5,23 w LO? :scared: Łał.
Począwszy od podstawówki do 3 gimnazjum moją najniższą średnią było 5,07.
W I LOmimo mimo kiełkującego zniechęcenia jakoś szło( 4,5), natomiast w II klasie psychika mi siadła- nic tylko wyłam,ryczałam, nie spałam ze strachu po nocach innymi słowy - przez tę szkołę naprawdę czułam się fatalnie co zaowocowało średnią 2,8, w III LO podciągnęłam się na 3,6 😉 Maturę zdałam dobrze - od 80 % w górę .Ja się po prostu cieszyłam na nią! 😀 Matura oznaczała koniec szkoły, czekałam na nią z wytęsknieniem 🙂
Białowieska się Puszcza.
Boże... O.O Jakie kujony z was.
Ja jestem w II gim ale sredniaj nie liczyłam, bd ok. 3,0 xD Ledwo 3, 0 jak już 😡
ale w podstawówce miałam średnią 4,0 4,1 ... Ach.. co to były za czasy 😉
Czy wykonując wyrok na mordercy nie popadamy w błąd, jak dziecko, co bije krzesło, o które się uderzyło?
Mój rekord niechlubny to 2,9 w drugiej klasie gimnazjum 😉
W technikum było już lepiej (wziąłem się trochę za siebie) i było prawie 4
Później zaczęły się studia, sesje, nieprzespane noce (nie tylko przez alkohol) i wtedy dopiero sie przekonałem co to znaczy "uczenie się"
Na polibudzie krakowskiej prawie 4,0 czyli całkiem nieźle...
czasem tęsknię za szkołą... było tak łatwo, fajnie, przyjemnie i bezstresowo, o nic praktycznie nie trzeba było się martwic...
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja