Ja rozumiem ją, bo sama miałam podobnie. Zrezygnowalam z miesa po obejrzeniu filmu Earthling, i przez 2 lata nie jadłam go(świadomie, bo zdarzało sie, ze jem sobie tosta w szkole od mamy i nagle po paru gryzach patrze, ze mama wsadzila mi mega cieniutki plasterek szynki, albo do ryżu np tak cieniutenko mi kroila ze dopiero jak schodził z talerza, to sie orientowałam, z zupami to samo), ale zaniedbalam diete, bo niemalze codziennie jadlam tylko pieczony ryz z serem i warzywami + 2 kotlety sojowe. No i dostalam anemii, wypadaly mi strasznie włosy, baaardzo schudłam, i zaczełam jesc mieso. Jednak dla mnie to przejscie na wege było nie tylko wyborem ale tez wyrzeczeniem bo wówczas baaaaardzo smakowało mi mieso(nigdy nie zapomne uczucia 1 zjedzonego cheesburgera z mcdonalds po 2 latach, po prostu smakował sto razy lepiej niz jak jem teraz raz na miesiac mniej wiecej, to bylo moje 1 mieso jakie zjadlam od 2 lat, wiec mama i siostry, ktorym nie podobalo sie to, ze nie jem miesa, byly baardzo zadowolone:P). Teraz sprawa jest prostsza, bo mieso mnie zaczelo obrzydzac i nie jem juz poza kanapkami z mcdonalds (ktore mi bardzo smakują), prawie wcale miesa, zdarza mi sie jeszcze zjesc czasami szaszłyka czy pałke z kurczaka(ze wzgledu na skorke przepyszna, bo samo jej mieso mnie obrzydza ale musze go troche skubnac zeby moc zjesc skorke, bomama inaczej nie pozwala mi wziac) Czasem czuje sie jak hipokrytka z tego powodu, bo jak widze cierpienie zwierzat itd to jest mi przykro i w ogóle, ale chec zjedzenia czegos smacznego(bo poza kanapkami z MC to mało rzeczy mi smakuje) I tak uwazam, ze lepiej jesc mieso z raz-dwa razy na miesiac, niz jak wiekszosc osob - codziennie, zatem choc nie jestem 100% wegetarianka, to cos w tym stylu - ''ale nie przyczyniam sie do tylu smierci co wiekszosc osob'' - czuje. Hm, ale w sumie poza mcdonalds jedyne miesne rzeczy jakie jem,(szaszlyk i palka z kurczaka), robi mama, ja sama brzydze sie to przygotowac, wiec jak przestane mieszkac z mama to na pewno nie bede tego jesc, a planuje na studia(za rok) wyprowadzic sie do Warszawy 🙂 tylko ile tam musi byc makdonaldów.. tu w Poznaniu jest tylko kilka, gdybym miala jakis pod nosem, a nie pol godziny od domu, to pewnie czesciej bym to jadała.. eh.
Może jak te kanapki z MC-shita są tak wspaniałe, że warto dla nich zrezygnować ze swoich zasad etycznych, to nie trzeba się ograniczać i lepiej wrócić do mięsożerstwa już na stałe? Bo ja nie bardzo rozumiem, o co chodzi w takim "wegetarianizmie".
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Motylku, wątek w którym pojawia się mowa o skórzanych paskach i Twoje wypowiedzi, tak dla odświeżenia Twej krótkiej pamięci:
http://www.wegetarianie.pl/XForum-viewthread-tid-3492-page-1.html#pid57392
[edytowane 19/11/2011 od Blueberry]
[edytowane 19/11/2011 od Blueberry]
Trawożerca
I tak uwazam, ze lepiej jesc mieso z raz-dwa razy na miesiac, niz jak wiekszosc osob - codziennie, zatem choc nie jestem 100% wegetarianka, to cos w tym stylu - ''ale nie przyczyniam sie do tylu smierci co wiekszosc osob'' - czuje. Hm, ale w sumie poza mcdonalds jedyne miesne rzeczy jakie jem,(szaszlyk i palka z kurczaka), robi mama, ja sama brzydze sie to przygotowac, wiec jak przestane mieszkac z mama to na pewno nie bede tego jesc, a planuje na studia(za rok) wyprowadzic sie do Warszawy tylko ile tam musi byc makdonaldów.. tu w Poznaniu jest tylko kilka, gdybym miala jakis pod nosem, a nie pol godziny od domu, to pewnie czesciej bym to jadała.. eh.
Ty wcale nie jesteś wegetarianką i weź się już nie tłumacz i nie usprawiedliwiaj, bo to jest żałosne. Świadomie jesz śmieci w McShicie i nie zrezygnujesz wyłącznie dla wygody. Żarcie w tej knajpie smakuje Ci, bo jest napakowane glutaminianem sodu, różnymi przyprawami niewiadomego pochodzenia. Bardziej zrozumiałe jest dla mnie jedzenie mięsa, bo ktoś ma bezkompromisowych rodziców i do chwili nabrania odpowiedniego wieku, usamodzienia się są zmuszeni je jeść.
Popieram Lily - co to da że jesz 2 razy w miesiącu mięso, gdy składniki odżywcze z niego wystarczą najwyżej na te 2 dni. A co z pozostałymi dniami miesiąca?
Mam znajomą która kiedyś pracowała w McDonalds i ona mówi, że kotlety do hamburgerów dostają gotowe - zamrożone - i dopiero potem odgrzewają na grillu. Gdy są jeszcze zmrożone są naprawde maleńkie, natomiast w cieple puchną 4-5 razy, aż do uzyskania średnicy bułki. Zawsze mnie ciekawiło co do nich wrzucają, że tak się dzieje 😮
Trawożerca
każdy robi jak uważa, zrozumiałabym gdyby Pocahontas napisała że je mc-shity raz w mc bo ma taką ochotę to ok, rozumiem lepiej jeść tylko 2 razy w mc niż ciągle .
ale to całe tłumaczenie się że tylko troszkę bo z mamą mieszka i że te mc-shity na każdym rogu tak kuszą i się powstrzymać nie może ,i najlepszy text :(ze wzgledu na skorke przepyszna, bo samo jej mieso mnie obrzydza ale musze go troche skubnac zeby moc zjesc skorke, bomama inaczej nie pozwala mi wziac)
hahahaha!
to już jest śmieszne dziewczyno obok wegetarianizmu to ty nawet nie stałaś !
gdyby zwierze zabiło z premedytacją, byłby to ludzki odruch.
Blueberry, dziękuję uprzejmie za przypomnienie 😀
Bellis_perennis, to nie jest tak, że każdego mierzę inną miarą ani też nie uważam, że wszystko co robię jest ok..Chyba jednak niedokładnie czytasz moje wypowiedzi 😉 Nie jestem zadowolona z faktu, że musiałam wrócić do mięsa aby przywrócić zdrowie i że nie udało mi się to za pomocą diety wegetariańskiej niestety. Bardzo Ci gratuluję, że akurat Twój organizm miał taką szansę i doszedł do siebie wraz z połączeniem Twych umiejętności i samozaparcia, ja niestety nie obyłam się bez tego gorszego wyjścia. Przeczytałam sobie dokładnie moją wypowiedź na temat tych nieszczęsnych, skórzanych pasków i zdania nie zmieniam 😛 Wszystko tam wyjaśniłam, cały mój sposób myślenia..Mogłabym znów przytaczać swoje słowa, wyjaśniając każde z osobna, ale przecież możesz jeszcze raz przeczytać ze zrozumieniem 😉 Kiedy masz jakąś ideologię, nie jesz mięsa przez wzgląd na cierpienie zwierząt, a kupujesz skórzane paski, nie ważne gdzie, pokazujesz tym, że jednak nie do końca los zwierząt jest dla Ciebie tak ważny. Przyznam, że ja nawet starych rzeczy skórzanych już nie nosiłam bo uważałam je za obrzydliwe, zresztą nadal nie noszę, a co dopiero je kupować głosząc taką ideologię..I to teraz nie ma nic wspólnego z faktem, że wróciłam do mięsa..Hipokryzją byłby fakt gdybym jadła mięso a uważała się za wegetariankę, ja tymczasem powiedziałam otwarcie jak ze mną było, choć w głębi siebie i tak się nią czułam bo żyłam niezgodnie ze sobą..To takie uzupełnienie o mnie, w każdym razie dla mnie różnicą, jeszcze raz podkreślam, jest to, że ze skórzanych rzeczy i innych dodatków zrobionych ze zwierząt można zrezygnować bez żadnych problemów zdrowotnych, natomiast jeśli wraca się do mięsa z troski o swoje podupadające zdrowie, to jednak jest dla mnie pewna różnica, być może niewielka, ale jednak..Ale to tylko mój sposób myślenia i tu nie chodzi o to, że się teraz wybielam bo jak pisałam wcześniej i tak czułam się hipokrytką i ciążyło mi to bardzo, nadal ciąży, ale czasu nie wrócę. W każdym razie dla mnie jeśli posiada się ideologię, to rezygnując z przyczyniania się do cierpienia zwierząt, nasuwa mi się wszystko co z tym związane, nawet paradowanie w skórzanym pasku 😛 Przepraszam za chaotyczną wypowiedź, ale pisałam w lekkim pośpiechu 😀 Ahhh ten lincz 😀
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja