To jest wlasnie dramat jak ona jest wege a on nie, albo na odwrot, kazdego to czeka jesli zwiazek bedzie mieszany, niektore z was nie rozumieja tego jeszcze bo czlowiek ma taka nature, ze trudniej mu sie uczyc na bledach innych, zyjemy wiec w iluzji, ze jestesmy tolerancyjni i nam nie przeszkadza, ze on/ona je mieso, kazdy ma swoj garnek we wspolnej kuchni lecz kiedy przychodzi dziecko, owoc wspolnego zycia jest problem bo juz nie mozna go podzielic jak garnkow.
Fintifluszka,
czy ty myslisz, ze jakies linki z tego forum przekonaja go, sorki ale jestes chyba troche naiwna, nawet nie wiadomo jak bardzo bys go przekonywala to chyba i tak go nie przekonasz, sama powiedzialas, ze zrezygnowal z wege wiec podjal decyzje. To jest po prostu bardzo nieciekawa sytuacja.
[edytowane 16/3/2007 od braad]
[url=http://www.yasoda.pl]Salon kosmetyczny Opole[/url] [url=http://www.oknadrewniane.co.pl]okna drewniane[/url] [url=http://www.oknadrewniane.co.pl]drzwi drewniane[/url]
Związek w którym oboje są wege jest chyba najlepszym rozwiązaniem, ale różnie bywa, czasem "serce nie wybiera", jest to trudna sytuacja kiedy w związku tylko jedno jest wege, ale nie można też uogólniać. Są różni ludzie i myślę, że można trafić też na wspaniałe osoby nie wege, szansą jest tu partnerstwo i zrozumienie a dziecka nie można traktować jak rzecz. Kwestia omówienia pewnych spraw związanych z przyjściem na świat dziecka jest tu podstawą...A bywa przecież i tak, że partner także przekonuje się do wegetarianizmu/weganizmu 😛
A bywa przecież i tak, że partner także przekonuje się do wegetarianizmu/weganizmu
no przekonal sie a pozniej sie odprzekonal i co powiesz, twoje wywody siwcia nie zmienia reali tego swiata, ani moje zreszta. Tak po prostu jest, ze bedzie zgrzyt i przyjdzie albo predzej albo pozniej.
[url=http://www.yasoda.pl]Salon kosmetyczny Opole[/url] [url=http://www.oknadrewniane.co.pl]okna drewniane[/url] [url=http://www.oknadrewniane.co.pl]drzwi drewniane[/url]
Hmmm.... z tymi zgrzytami to też różnie bywa. A co do przekonań to Ty braad też nie jesteś wege od urodzenia, każdy kiedyś zaczyna... a odnośnie w/w kwestii to wszystko zależy od indywidualnego podejścia do sprawy. Sama znam kilka osób, które zaczynały "przygodę" z wegetarianizmem razem ze mną a teraz?Napisałam "przygodę" ponieważ wróciły do jedzenia mięsa z różnych względów, których ja sama nie mogę - nie potrafię pojąć, ale jednak ... nie ma reguły...To zależy tylko od nas samych, od tego jakimi ludźmi jesteśmy w rzeczywistości.
muszę przyznać, że trudno kogos przekonac do zmiany diety na wege jak kocha się mieso...
Niestety musimy zdawac sobie sprawe, ze kiedy partner mówi NIE na nasza ciaze i dziecko w wege diecie, to warto zastanowic sie czy chcemy byc z kim takim gdzie bedzie ciagła walka...
Sama zmuszona byłam do podjecia radykalnych krokow, by miec mozliwosc decydowania o sobie i dziecku, a nie wykonywac cudze zadania, doszlo ze nie tylko urodzilam jako samotna matka ale i gdy on staral sie o ustalenie ojcostwa, to zabralam mu prawa rodzicielskie...
Dzieki temu, nie musze sie teraz uzerac z nim, lecz nadal stresuje mnie gdy naciska ze krzywdze mała przez wege diete, bo mieso dziecko musi jesc...a ja nie daje mu wyboru...
Z gotowaniem, u mnie było inaczej, sam sobie robil miesne zarcie, lecz nie moglam osiagnac porozumienia zeby wogole w mej lodowce nie przechowywac trupiego zarcia i nie korzystac z mych garnkow...
Niestety niektorzy faceci mysla tylko o sobie i swej wygodzie, a nie by osiagnac wspolne porozumienie, tym bardziej ze zachwycal sie moimi wege daniami...i dziwil sie ze sa tak smaczne.
Dlatego mysle ze tu nie ma mowy o prawdziwej tolerancji ze strony miesozercy, ze beda zgrzyty ktore beda rodzic konflikty i awantury...
Miesozerca moze zawsze jesc u swej mamusi czy na miescie jak juz tak naprawde "musi", a zmuszac innych tym bardziej ze to ja jestem na swoim to najzwyklejsza przemoc! i walka o władze!
Po co mi to i dziecku? Dziecko moje nigdy nie jadlo miesa i ryby, jaj w domu (u rodziny na wielkanoc pozwolilam by nie czulo sie izolowane), takze mleka krowiego, choc sporadycznie serki kupie bo lubi...
Naprawde to mit, ze bez tych rzeczy dziecko zle rozwija sie, itd. Moja pediatra to jest zła ze nie robie regulanych badan mej małej, a ja nie bede kłuc na zapas, tylko jak sama wyczuje potrzebe...
Ludzie i zwierzęta mają duszę
spotykam sie od zeszłego lata z facetem, który je mięso, aczkolwiek nie robi tego przy mnie. Od ponad dwóch miesięcy mieszkamy ze sobą i pojawiła się kwestia ślubu i dziecka...zapytałam czy ma świadomość, że ja nie będę karmić dziecka mięsem, to że nie zamierzam jeść w ciąży jest oczywiste...Postawiłam sprawy jasno. Co do reszty, to moja córka ma niespełna 7 lat, praktycznie od urodzenia nie jadła mięsa, bo nie chciała, potem okazjonalnie ryby. Jest zdrowa...
http://www.wegestudio.pl/Na_krawedzi_marzen-98.html
spotykam sie od zeszłego lata z facetem, który je mięso, aczkolwiek nie robi tego przy mnie. Od ponad dwóch miesięcy mieszkamy ze sobą i pojawiła się kwestia ślubu i dziecka...zapytałam czy ma świadomość, że ja nie będę karmić dziecka mięsem, to że nie zamierzam jeść w ciąży jest oczywiste...Postawiłam sprawy jasno. Co do reszty, to moja córka ma niespełna 7 lat, praktycznie od urodzenia nie jadła mięsa, bo nie chciała, potem okazjonalnie ryby. Jest zdrowa... [/quote
______________________________________________________________________
Kazamuko ,planujecie wspólną przyszłość. Czy to oznacza, że Twój mężczyzna zasugerował Ci ,że wolałby abyś Ty będąc w ciąży z Waszym wspólnym dzieckiem jadła mięso ?
Mieszkając razem myślę ,że będzie oczekiwał od Ciebie abyś mu czasem przyrządziła mięsne danie. Można się porozumieć w każdej kwestii, trzeba tylko chcieć. Po tym co przeszłaś ze swoją córką w przedszkolu powinien wykazać więcej zrozumienia i nic Ci nie narzucać .
Ja na przykład przygotowuję mięsne posiłki swojemu mężowi i nie mam z tym problemu.Czasem go poproszę aby w czymś mi pomógł, np rozbił kotlety lub zrobił zakupy w mięsnym sklepie ,czego nienawidzę.Nie miał nic przeciwko gdy nasza córka przeszła na wegetarianizm, wręcz podziwiał ją za tę decyzję. 😉
Młoda jestem i głupia, ale ja tam bym za swoje dziecko nie decydowała. tzn w ciaży bym nie jadła mięsa, a póxniej niech dzidzia je to co lubi. No jakże takiej kruszynce odmówić mięsa jak je aż jej sie uszy trzęsą, a na widok zieleniny włosy jej stają dęba:P?? Ja bym nie decydowała za kogoś. To podobna kwestia do religii.
..:: !abre los ojos! ::..
kejti, spójrz obiektywnie na to co piszesz - czy podawanie dziecku mięsa nie jest decydowaniem za nie? czy podawanie marchewki nie jest decydowaniem? czy podawanie jabłek nie jest decydowaniem? siłą rzeczy za niemowlęta decydują rodzice
druga kwestia - gdzie Twoje dziecko pozna smak mięsa, jeśli mu go nie podasz?
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
😀 zgadzam się całkowicie, w moim domu jestem jedyną która mięsa nie jada....i choć sama przygotowuje posiłki 😡 "ustrzeżenie" starszych dzieci przed mięsnymi daniami było trudne i właściwie mi się nie udało. Ciekawość dzieci do poznawania nowych smaków gdy są jeszcze małe jest silna. Nie potrafiłam jakoś narzucać im swoich poglądów, gdy na talerzu u ich ojca leżał schabowy...Nie powiesz im:"To jest złe", bo gdzieś stracisz swój autorytet???Jak może być złe coś co jedzą rodzice??? dla małej główki jest to nie do ogarnięcia....Niestety. Z najmłodszym na razie jakoś inaczej sobie radzę, na razie dlatego że wcina wszystko co poda mu mamusia, i mu to smakuje.Ma rok i 3 miesiące i w ogóle z takim całkowicie dorosłym jedzeniem się nie zetknąL ... :rotfl: Ale nie jestem w stanie przewidzieć co będzie za rok, dwa i trzy gdy już będzie świadomy i sam zauważy że istnieje coś jeszcze.... 😮 :question: Ciężko jest ustalać tego typu reguły gdy w domu są tacy i tacy... Trzeba umieć uszanować wybory innych 😮 , a dziecko wiadomo i tak zawsze przynajmniej gdy jest małe będzie się utożsamiało z którymś z rodziców...my możemy jedynie starać się je jakoś ukierunkować, dać im przykład, pokazać że istnieją różne drogi i uszanować ich ewentualne decyzje...Tak mi się wydaje. 😉
🙁 wierz mi czasem naprawdę trudno jest wychowywać dzieci w takim mieszanym związku (myślę że może dotyczyć to wielu kwestii, nie tylko tzw. jedzenia:może to być religia czy język...). Zawsze druga strona może poczuć się gorsza, gdy będziemy narzucać dzieciom swoje racje.Jeśli powiem zdecydowanie dziecku: to jednak jest złe , to podważę autorytet drugiego rodzica, który może poczuć się gorszy. A z pewnością będzie to rodziło konflikty. Teraz i w przyszłości. :(Małżeństwo to sztuka kompromisu. Nie jest łatwo...Przynajmniej dla mnie (może mam zbyt słabą siłę przebicia?). Dlatego staram się żyć normalnie, bez naginania w tę czy tamtą stronę...Cieszyć się z trafnych wyborów dzieci, razem z nimi przeżywać ich sukcesy i porażki. Chciałabym żeby wybrały właściwie, ale jeśli chcą próbować,eksperymentować... :hallucine: Naprawdę trzeba je wspierać...Mimo iż nie zawsze się nam to podoba.Dlatego chciałabym aby zadecydowały same, kiedy już będą świadome swoich decyzji z wszelkimi konsekwencjami...A będę szczęściarą gdy za jakiś czas powiem sama sobie:a jednak mi się udało... 😛 Pozdrawiam bardzo serdecznie.
hmmm no właśnie wydaje mi sie, że patrzę obiektywnie. Nie zadecyduję a zaoferuję mu wszystko, a dzidzia wybierze to co chce. Poza tym myślę, że sporo by także zależało od ojca dziecka, jakie on ma na ten temat zdanie.
to znaczy słodycze, produkty konserwowane, sztucznie barwione, naszpikowane wszelką chemią, mięso zwierząt karmionych antybiotykami, ryby z dioksynami itp.?
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja