Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Kastracja/sterylizacja apel  

Strona 1 / 3 Następny
  RSS

Greenie
początkujący
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 14
09/04/2006 5:12 am  

Kochani,
od kilku lat zajmuję się bezdomnymi, półdzikimi kotami. Ludzie podrzucaja mi kocięta, często szukam domów dla błąkających się, zgubionych lub wyrzuconych kotów.
Sytuacja tych zwierząt jest tragiczna.
Są szacunkowe dane na temat ilości bezdomnych psów w Warszawie, takich, nawet szacunkowych, danych dotyczących ilości kotów - nikt nawet nie próbuje określić.

Kot, tak samo jak pies, jest zwierzęciem oswojonym. Dlatego kociarze nigdy nie używają określenia "kot dziki" na zwykłe nasze burasy. NIE MA POWROTU DO DZIKOŚCI.
Poprzez całe tysiąclecia oswajaliśmy koty, przytępialiśmy ich instynkty i naturalne odruchy.
Kot polujący (zdziczały czy oswojony) to eksterminator.
Na podmiejskich osiedlach, gdzie koty mnożą się na potęgę - zwierzaki, chcąc się utrzymać przy życiu, ale też dla zabawy - wyniszczają ekosystem lasów i łąk.
Z drugiej strony - kot zawsze będzie się trzymał ludzkich osiedli. Ponieważ nie jest już przystosowany do samodzielnego życia. Nawet jeśłi nigdy z człowiekiem nie miał bezpośrednio do czynienia.

Koty niedokarmiane wyniszczają całe stada ptaków, polują na nornice, zające i inne małe ssaki lub głodują. Z kolei dokarmiane a niekastrowane - mnożą się w niesamowitym tempie.

Zanim wypuścisz swojego niekastrowanego kocura z domu - pomyśl, ze w ciągu jednej nocy może on zapłodnić kilka kotek. Każda z nich moze urodzić około 5 kociąt, z każdego miotu przeżyje najwyżej jeden. Reszta zginie od podstawowych chorób - jak koci katar czy zarobaczenie - w męczarniach, wpadnie po samochód, zostanie rozszarpane przez psy itd.
Kotki przy swoim pierwszym porodzie często umierają. Rodząc nawet do trzech razy w ciągu roku - kotka powoli wyniszcza się całkowicie chcąc zdobyć pożywienie dla swoich dzieci.
Niesterylizowana kotka domowa - do której nie dopuszcza się kocura - nie owuluje. Brak owulacji prowadzi do przedłużania się rui, nawet aż do stanu chronicznego. Stan permanentnej rui u kotek prowadzi do powstawania cyst na jajnikach, ropomacicza i nowotworów.

Koty nie odczuwają fizycznej przyjemności ze współżycia, którą możnaby porównać do ludzkiej rozkoszy. Koty są w tym wypadku calkowicie podporządkowane swoim hormonom. Nie są w stanie zapanować nad sobą, stąd ucieczki nawet rocznych kotek i kocurów z domu - które często kończą się ich zgubieniem się lub śmiercią.
Domowy kot - nie zna języka swoich półdzikich braci. Jest narażony dodatkowo na ich agresję.

Tymi wszystkim zwierzakami zajmują się wolontariusze - tacy jak ja. Jednak jest nas wciąż za mało i zawsze będzie za mało, jeśli w końcu nie uda sie namzapanować nad liczbą kotów.
Nawet gdyby każdy z nas kastrował do 10 kotów rocznie - przynajmniej przez 10 lat - nie mielibyśmy problemów ze znalezieniem kociaka dla siebie...

Dlatego apeluję o dojrzałość i odpowiedzialność. Ty dziś rozmnażasz swojego kota - jego kocięta zajmują to miejsce, w które mógł trafic potrzebujący pomocy dorosły, skrzywdzony przez ludzi i los kot na przykład ze schroniska. Lub oślepione przez koci katar kocię z piwnicy sąsiedniego domu...

Kastracja nie wpływa na charakter kotów, najwyżej przestają być agesywne... i niespokojne.
Problem z utrzymaniem wagi kota - dotyczy pierwszych dwóch miesięcy po kastracji - kiedy trzeba uważać na jego linię, po tym okresie ryzyko, że kot przytyje jest takie samo, jak u niekastrowanego kota.

Mam cztery koty - wszystkie są szczupłymi, zdrowymi i radosnymi zwierzakami - wszystkie zostały wykastrowane/wysterylizowane. Kastruję okoliczne półdzikie koty, bo w innym wypadku - musiałabym patrzeć na smierć i choroby ich kociąt, lub szukać dla tych kociaków domów - nawet trzy razy do roku - od TYLKO JEDNEJ kotki... Czyli mogłabym zrezygnowac ze studiów i pracy i zajmowac się wyłącznie tym!

Ograniczenie liczebości kotów - wplynie też na ograniczenie rozprzestrzeniania się kocich chorób, takich jak białaczka, które są śmiertelne i innych wirusówek a także pasożytów, których zarażeniem są zagrożone też koty wychodzące - ponieważ nie na wszystkie choroby da się kota zaszczepić!!!
Dodatkowo są jeszcze odzwierzęce choroby - takie jak grzybice, które atakują ludzi. laego bardzo ważne jest by bezdomne koty - były dobrze odżywiane i odrobaczane. Silny, zdrowy kot nie tak łatwo złapie pchły czy choróbsko.

Ceny za kastrację/sterylizację kotów są niższe niż taki sam zabieg u psów. Kocur - to koszt ok. 80zł, kotka - ok. 50-60zł
W wielu gminach, schroniskach i organizacjach - można bezdomne zwierzeta kastrować za darmo.
W tej chwili wiekszość weterynarzy stosuje nową metodę kastracji polegającą na zrobieniu zabiegu przez małe nacięcie. Kot już nawet po 3 dniach może wrócić na ulicę. Nie ma problemów ze szwami itd.

Proszę o refleksję i rozwagę... dzięki za przeczytanie tego posta.
Postaram się odpowiedzieć na ewentualne pytania.

Pozdrawiam serdecznie
Greenie

[edytowane 8/4/2006 od Greenie]


OdpowiedzCytat
Maze
 Maze
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 592
09/04/2006 12:23 pm  

Poruszyłaś bardzo ważny temat, Greenie, tym bardziej że jest wiela e osób (nawet na forum)którym wydaje sie że sterylizacja i kastracja to cos złego! A dzięki niej można uniknąć potopionych kociaków, rzesz brudnych chorych kotów w miastach (i tego , co sie dzieje z podopiecznym kocich mam kiedy sąsiedzi się wkurzą). Zanim powiecie, że kastracja psów czy kotów jest zła, przemyślcie też problem ich kłusownictwa; w lesie łagiewnickim koło łodzi półdzikie kundle zabiły już tej zimy i wiosny kilkadziesiąt saren, często ciężarnych. Koty z kolei rozprawiają się z ptakami. Wszystkie bezdomne (a także domowe, których nie zamierzamy rozmnażać) koty powinny byc bezwarunkowo sterylizowane/ kastrowane; dobrze, że ostatnio są przeprowadzane podobne akcje, aczkolwiek uświadomienie ludzi w tym względzie jest zastraszająco niskie, ciągle wielu uważa, że suka/ kotka musi mieć młode "dla zdrowia"; o tym, jak na to zdrowie wpływa odebranie młodych, już chyba nie myślą.

Pozdrawiam, Greenie! Uważam, że to co robisz jest bardzo potrzebne!


OdpowiedzCytat
Maze
 Maze
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 592
09/04/2006 1:24 pm  

Dac im spokój i niech zdychaja albo się zagryzają nawzajem? Zrobiono cos niepotrzebnego- udomowiono koty, wiec teraz trzeba pilnować, żeby nie szkodziły i kastrować je. To ich nie krzywdzi, podobnie jak antykoncepcja. Ty uważasz, że pomaganie zwierzętom jest niepotrzebne- całe szczęście są tacy, co chcą sobie ubrudzić rączki i naprawiać to, co ktoś inny zepsuł. Mnożenie niepotrzebnych zwierząt jest NIEODPOWIEDZIALNE, póki są pieski i kotki w schroniskach i nikt ich nie chce, to nie potrzeba, żeby się rodziły następne. Nie dociera do Ciebie, że bezdomne zwiarzęta cierpią? Uważasz, że zamiast im pomóc, trzeba je zostawić w spokoju, niech zabiedzona kotka urodzi 6 małych z których połowa w krótkim czasie padnie?


OdpowiedzCytat
Maze
 Maze
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 592
09/04/2006 1:58 pm  

Katoliczką całe szczęście nie jestem, więc "Wy" mnie nie dotyczty. Niepotrzebee to takie, których ludzie trzymać nie chcą, a do natury nie mogą wrócić.

Naturalne, nienaturalne. Dzięki antykoncepcji zmniejsza sie liczba niechcianych dzieci, wiesz? A nienaturalnejest ubieranie się, niejedzenie mięsa itd. To nie jest naturalne- jest za to dobre. Naturalne jest współżyć z kim popadnie; naturalne jest porzucanie słabych dzieci na pastwę losu- zwierzęta tak robią (np. konie), wiedziałeś o tym? Tak też postępują prymitywne ludy. Prawo silniejszego też jest czymś naturalnym. Naturalne jest zabrać komuś coś co nam się podoba. Naturalnie jest nie tłumić uczuć i okazywać je w jak najbardziej dosłowny sposób.

Jak napisała Green, nie da się wrócić do natury- dotyczy to i zwierząt domowych i ludzi. Co do królików i wróbli- właśnie dlatego kastruje się koty, żeby nie powtarzała się ta historia- obcy gatunek siejący spustoszenie wśród rodzimych.


OdpowiedzCytat
Greenie
początkujący
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 14
09/04/2006 2:34 pm  

Ritch - bardzo prosze - wysłuchaj chociaz moich racji.
Nie jestem za sterylizacją zwierząt żyjących w swoim naturalnym środowisku.
Nie jestem nawet zwolenniczka polowań, czy regulacji populacji zwierząt na jakimś terenie.
Choć podejrzewam, ze to nie do końca mądre - chciałabym, żeby - jak sam mówisz - pozwolić naturze by przywróciła dany ekosystem do równowagi...

Jednak kot nie jest w swoim naturalnym środowisku - on jest w mieście.
Tu jest dla niego za mało pożywienia. Nie ma też naturalnych wrogów.
Czy widziałeś kiedyś tak brudne i schorowane zwierzę jak piwniczne koty - w naturalnym środowisku?

Ja nie chcę zabijać młodych - ja chcę niedopuścić do zapłodnienia, ponieważ w mieście - naturalne sposobym regulacji liczebności kotów nie istnieją, a w leśnym środowisku one nie potrafia żyć. Nawet dzikie - potrzebują człowieka.

Co mam Twoim zdaniem zrobic, kiedy w zimię taką jak ostatnia nie jestem w stanie od swojej spółdzielni dostac pozwolenia na zrobienie azylu/domków na terenie swojego osiedla? U nas nie ma piwnic. To, że "moje" dziczki przeżyły ta zimę zawdzięczają wyłącznie ludzkiej pomocy. Co miałabym niby zrobić, gdyby te dobrze odżywione przez nas kotki rodziły po 5 kociąt każdego roku? W tej chwili miałabym stado przynajmniej 30 kotów 😮 tylko z dwóch kotek... ponieważ moje dziczki są zdrowe, najedzone i odrobaczone - nie miałayby problemów z urodzeniem i wychowaniem potomstwa.
Jak miałabym je dokarmiać? I za co? Czy też miałabym patrzec jak umierają z głodu lub wybijają wszystkie - leśne ptaki w okolicy? Bo żyję na granicy lasu...

Jeśłi dokarmiam zwierzę muszę wiedzieć jaki to będzie miało na niego wpływ, jak wpłynie na przykład na ilość urodzonych, przeżywających kociąt. Innymi słowy - biorę na siebie odpowiedzialność za ich los.

JA nawet dla tych kilku znajd i podrzutków z trudem znajduję dobre domy!!!
Co bym miała zrobić ze stadem kociąt?!
A moze masz jakieś dobre rozwiązanie?

Zaproponuje je - ja jestem otwarta na mądre rady.

Pozdrawiam
Greenie

P.S. Maze - cieszę się, że znalazłam u Ciebie zrozumienie. Dzięki za odzew.

[edytowane 9/4/2006 od Greenie]


OdpowiedzCytat
Zarathos
bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 339
09/04/2006 2:50 pm  

Popieram Greenie. Sam wykastrowalem swojego kocura i jak moge pomagam kotom i psom z osiedla (i na dzialce). Do domu drugiego kota wziasc nie moge (reszta rodziny i tak ma mi za zle przygarniecie Siersciucha), ale jak sie da - tak pomagam.

I w 100% popieram kastracje zdziczalych kotow. Tylko w ten sposob mozna byc pewnym, ze ten problem kiedys zniknie z polskich ulic, lasow, dzialek.

A ty Ritch, zostales chyba wege ze wzgledow zdrowotnych, nie morlanych, bo inaczej taki z ciebie wege jak ze mnie.

"Jastrambij. Que babatum intus cruce, ornatum in campo celestino,et in galea accipitrem defert." - Jan Długosz, kronikarz i sekretarz biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego


OdpowiedzCytat
Srebrna
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 569
09/04/2006 3:04 pm  

Natura zaczęła być przeobrażana przez człowieka, odkąd tylko pojawił się on na Ziemi. Uważam kastrację czy sterylizację za coś normalnego, tym bardziej, że może to jedynie pomóc, nie zaszkodzić. Greenie, gdybyśmy wszyscy mieli do tej sprawy podejście takie, jak ty, problem schronisk i porzuconych zwierzęcych sierot sam by się rozwiązał. Popieram Twoje zaangażowanie w tej sprawie i podziwiam Cię 😎


OdpowiedzCytat
Admin
stały bywalec
Dołączył: 19 lat  temu
Posty: 678
09/04/2006 3:34 pm  

Zostawmy nature w spokoju, bo ingerując w nią, jeszcze nic dobrego nie zrobilismy i raczej nigdy nie zrobimy 🙁

Zgoda, ale miałoby to sens, gdyby człowiek konsekwentnie i od dawna stosował się do tej zasady. Tak się jednak nie stało.

Sprowadzano juz wróble do USA, króliki do Australii i co z tego wynikło? A teraz chcecie kastrowac koty. Burzenie porządku natury niczemu nie pomoze.

Ten porządek natury został właśnie zburzony poprzez udomowienie kota przez człowieka. I tu bym postawił znak równości z wróblami sprowadzonymi do USA, czy wiewiórkami do UK.

Wege Studio


OdpowiedzCytat
tomek
forumowicz
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 29
09/04/2006 4:58 pm  

Istotą natury zwierząt jest seks i rozmnazanie - bez nich życie byłoby niemozliwe. Przymusowa kastracja/sterylizacja jest więc pogwałceniem elementarnych praw natury. Idąc tym tropem proponuję wykastrować/wysterylizować większość ludzi np. w Afryce., w końcu mnożą się jak koty, a wiele dzieci nie dożywa 5-ego roku życia.

[img]http://www.forumveg.webd.pl/userbar.jpg[/img] [img]http://tomveg.fm.interia.pl/cia2.png[/img]


OdpowiedzCytat
Greenie
początkujący
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 14
09/04/2006 8:36 pm  

Idąc tym tropem proponuję wykastrować/wysterylizować większość ludzi np. w Afryce., w końcu mnożą się jak koty, a wiele dzieci nie dożywa 5-ego roku życia.

Nie masz racji Tomku porównując zwierzęta do ludzi. My odejmujemy decyzje - zwierzę nie.
Nawet naturalne metody kontroli urodzin są taką samą antykoncepcją jak każda inna.

Podstawowa kwestia brzmi następująco - czy dokarmiamy i leczymy bezdomne koty. Jeśli tak - to bierzemy na siebie odpowiedzialność za ich przyszłe potomstwo - ponieważ zdrowa kotka wykarmi młode i przeżyje ciąże. A z miotu przetrwa 3/4 kociąt. Które tak jak matka będą wymagaly dokarmienia - ile znajdą na śmietniku?! Ile gołębi są w stanie upolować?

Koty polujące na łąkach i w lasach są szkodnikami. To nie jest ich naturalne środowisko, zatraciły poprzez lata oswajania instynktowne zachowania i zabijają nie tylko z powodu głodu ale i dla zabawy. Dlatego leśniczy i myśliwy - ma prawo strzelac do każdego biegającego samopas po lesie kota i psa.

Mamy więc dwie opcje - albo nie dokarmiamy - traktując koty jako dzikie zwierzęta - i pozwalamy by mnożyły się po piwnicach, umierały z głodu i przeróżnych chorób pozwalając by te właśnie choroby i głód - regulowały populację kotów zamiast kastracji.
Albo pozwalamy by głodne koty i psy polowały w lasach i na łąkach - i ginęły od kul.
W jakiś sposób ich populacja będzie się samoregulowała - pytanie jest podstawowe - czy takie sposoby regulacji - faktycznie są NATURALNE i HUMANITARNE?!

Jesteśmy odpowiedzialni za to co oswoiliśmy. Skoro oswoiliśmy koty czyniąc ich naturalnym środowiskiem osiedla ludzkie, skoro wytepiliśmy ich naturalnych wrogów, ograniczyliśmy do minimum ich naturalne ofiary - to teraz musimy się zastanowić nad tym, co wolimy:

Kastrację, głód i choroby, czy kule leśniczych.
Bez kastracji te dwie pozostałe opcje będą nie do zmienienia...

Może dla Ciebie to jest NATURALNE...

Tak łatwo jest mówić o naturze, kiedy się nic nie robi... kiedy za nic nie bierze się na siebie odpowiedzialności. Mówisz - nie kastruję, ale nie interesujesz się losem ani kotnych kotek, ani ich potomstwa. Nie interesują Cię losy gatunków - małych ssaków i ptaktów, które są przez koty wybijane, ani dużych ssaków, jak sarny - które są zabijane przez zdziczałe psy.

To wszystko Ciebie nie interesuje, ale kot to oswojone zwierzę, to nasza ingerencja odebrała im naturalne terytorium, instynkty i zachowania...
I my, jako Ci, którzy oswoiliśmy cały gatunek - jesteśmy teraz za ten gatunek, za jego cierpienia, za zniszczenia, które powoduje w pełni ODPOWIEDZIALNI.

Pozdrawiam
Greenie

P.S. Chciałam jeszcze dodać - że kastracja nie powoduje cierpienia. Zastanawiam się, czy niektóre kobiety, które patrzą na śmierc swoich dzieci, na ich głód, a jednocześnie nie mając możliwości kontrolowania liczebności swoich dzieci - po 8, czy 9 ciąży - nie wolałyby sobie podwiązac jajników, gdyby mogły. Ja - prawdopodobnie bym wolała.
Zresztą i tak planuję adopcję a nie ciążę 😉

[edytowane 9/4/2006 od Greenie]


OdpowiedzCytat
Ireth
bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 264
09/04/2006 10:26 pm  

Greenie, masz racje. Popieram Ciebie i Twoj apel calym sercem. Pozdrawiam.

Nie jadam niczego, co moze spojrzec mi w oczy.


OdpowiedzCytat
Greenie
początkujący
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 14
10/04/2006 6:42 am  

Dzięki za wszystkie słowa uznania i wsparcia 🙂

Ja nie jestem wielką aktywistką - działam wyłącznie na "swoim podwórku", w skromnym zakresie. I to nie jest takie trudne, naprawdę - warto spróbować. To w końcu takie małe inicjatywy są naprawdę skuteczne.

W Warszawie sytuacja jest coraz lepsza - zarejestrowani w danej Gminie karmiciele - dostają coraz więcej bezpłatnej karmy dla dziczków, w wielu rejonach gminy opłacają (całkowcie) sterylizację dziczków. Warto pytać w Wydziale Ochrony Środowiska w danej gminie o to, z którą lecznica podpisała umowę na sterylizację bezdomnychh zwierząt.
Bez względu na moje (nieco odmienne) poglądy polityczne - musze przyznać, że tą jedną rzecz PIS czy też Kaczątka - zrobili dobrze - dotacje na bezdomne zwierzaki są naprawdę spore. Pytanie tylko, czy wszędzie są wykorzystywane zgodnie ze swoim przeznaczeniem 😉
Weterynarze mają niepisany, a czasem pisany obowiązek leczyć za pól ceny bezdomne koty, warto imo tym przypominać... 😛 Często biorą pieniądze tylko za leki. Niektóre dminy finansują też leczenie.

Tak więc - wystarczy odrobię chęci, wytrwałości - i coraz mniej pieniędzy, by pomóc zwierzakom w swojej okolicy...
Polecam - bo przynosi to też dużo frajdy. Zaufanie dzikiego stworzenia - to najlepsza nagroda ze wszystkich! To cudny i piękny dar, na który warto poczekać...

Pozdrawiam serdecznie

Greenie


OdpowiedzCytat
tomek
forumowicz
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 29
12/04/2006 12:32 am  

[b] Greenie[/b], napisałem w tym temacie zaledwie trzy zdania, a Ty już wiesz co jest dla mnie naturalne, że nic nie robię dla zwierzaków, że nie interesuje mnie ich los. To bardzo interesujące...Skąd to wszystko wiesz?
Nie potępiam tego co robisz, bo rozumiem, że kierujesz się odruchem serca. W pewien sposób Cię nawet podziwiam, ale pragnę też zwrócić uwagę na konsekwencje. Takie antropocentryczne myslenie, które prezentujesz, mówi, że człowiek jest panem wszelkiego stworzenia i najlepiej wie co jest dla niego dobre. Całą ideę praw zwierząt mozna wyrzucić do kosza, bo trudno mówić, że wykastrowana/wysterylizowana istota ma jakieś prawa. Nie zgodzę się też z tym, że taki zabieg nie krzywdzi, zwłaszcza gdy widzę psa/kota sennie błąkającego się po mieszkaniu lub leżącego całymi dniami bez ruchu. Być może w niektórych przypadkach jest to dla nich lepsze rozwiązanie, ale nie zmienia to faktu, że mają status niewolnika. Ja osobiście w takiej relacji nie czuję się za dobrze, gdyż jestem miłosnikiem dzikiej przyrody i nie nadaje się do tresowania psów czy kotów. Pozdrawiam.

[img]http://www.forumveg.webd.pl/userbar.jpg[/img] [img]http://tomveg.fm.interia.pl/cia2.png[/img]


OdpowiedzCytat
Srebrna
stały bywalec
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 569
12/04/2006 10:00 pm  

Tomku, myślę, że jako "zwolennik dzikiej przyrody" powinieneś raczej cofnąć się w czasie, by żyć w pełni zgodnie ze swoimi poglądami. Koty nie potrzebowały kastracji czy sterylizacji, zanim człowiek je oswoił a potem zaczął "rozmnażać", jak maszyny, na wielką skalę, bo z tego są zyski (zwłaszcza z tych rasowych). Efekt jest taki, że o kota dziś naprawde nie trudno (zresztą nie tylko o kota). Jednak kociej psychiki człowiek nie był w stanie "zreformować" (i, być może, całe szczęście) i zwierzaki te nadal dążą do wydania potomstwa, stawiając to jako priorytet w swoim życiu. Tak było od początku i tak pozostanie, to my, ludzie, utrudniliśmy im życie. Gdy pozostawały dzikie, nieoswojone, działał dobór naturalny, dziś człowiek stworzył im takie warunki, że doboru prawie nie ma (jesli wykluczymy choroby itp.), po prostu - żyją i umierają. I rozmnażają się. Gdyby nie sterylizacja, wkrótce ulice byłyby pełne kocich sierot (a już jest ich wiele). Więc jeśli chcesz być w pełni "zwolennikiem dzikiej natury", chyba musisz poczekać, aż człowiek naprawi swoje błędy poprzez kastrację czy sterylizację (jeśli to w ogóle możliwe 😉 ). Nie wiem, czy dożyjesz dnia, kiedy dziką naturę będziesz mógł z dumą obserwować (jak większość z nas) i cieszyć się brakiem ingerencji w naturę.


OdpowiedzCytat
Greenie
początkujący
Dołączył: 18 lat  temu
Posty: 14
13/04/2006 2:07 am  

[b] Greenie[/b], napisałem w tym temacie zaledwie trzy zdania, a Ty już wiesz co jest dla mnie naturalne, że nic nie robię dla zwierzaków, że nie interesuje mnie ich los. To bardzo interesujące...Skąd to wszystko wiesz?

Nie wiem tego, ale też nie dałeś mi swoim postem żadnych wskazówek, że jest inaczej - mówisz mi - to źle, że kastruję bo to wbrew naturze, a potem sugerujesz kastrację Afrykańczyków...?! Jakoś nie obudziło to we mnie fali pozytywnych emocji... cóż poradze... mogę tylko przeprosić.
Ale może na przykad znasz jakąś alternatywę? Ja naprawde wolałabym kotów nie kastrować, ale nie widzę innej opcji. Myślisz, że mi to jakąś sadystyczną przyjemność sprawia? Że fajnie się czuję mając władzę nad kocurkowym "pędzelkami"? 😉
Jakie inne rozwiązanie widzisz? Przeczytaj mojego posta raz jeszcze, proszę - i, oprócz ataków na siebie, zobacz także moje argumenty.
Dzika przyroda w mieście i jej obserwacja... to bardzo ciekawa propozycja... ale chyba musimy z tym poczekać na świat postnuklearny/postapokaliptyczny... albo pofightclub'owy 😉
Póki co kotom brakuje podstawy egzystencji... jedzenia. i to tylko tym dorosłym, nawet nie wspominam o ich młodych...
Więc co jest bardziej naturalne? Zostawienie sytuacji taką jaka jest, nie interweniowanie i pozwalanie na to, żeby tak jak przez poprzednich 50 lat koty po prostu "gdzieś tam" były?

Nie jest prawdą, że zwierzęta są osowiałe po kastracji. Mam trzy łobuzujące, pełne życia, wesołe i charakterne koty. Wszystkie wysterylizowane tuż po osiągnięciu dojrzałości płciowej. Osowiałe zwierzę to znak, że albo taki jest charakter zwierzęcia, albo cos mu dolega.
I czasem może to mieć związek z zabiegiem - moze doszło do infekcji? Może coś źle się zabliźniło?
A jeśli charakter faktycznie się zmienia, to znaczy, że jego dotychczasową podstawą było chroniczne podniecenie... to też zbyt zdrowe nie jest.

Pozdrawiam

[edytowane 12/4/2006 od Greenie]


OdpowiedzCytat
Strona 1 / 3 Następny
  
Praca