golonka.. fuj..
a mnie przeraza salceson ...
wkurza mnie jak babcia sie zapomina i zaczyna przy mnie zachwalać mięso, ona mówi o tym z takim uwielbieniem i zachwytem jakby na świecie nie bylo nic lepszego. A wczoraj chwaliła sie jakie ma switne wyniki badan mimo jedzenia mięsa . Ciesze sie ze nie ma problemów ze zdrowiem, ale za to kolana jej wysiadają bo ma ogromna nadwagę.
[edytowane 27/5/2011 od n.i.x]
omnia vincit amor!!
Szczerze mówiąc to ja mam gdzieś co o mnie uważają mięsożercy. To jest moje życie a nie kogoś. Jak się ktoś chce wdawać w dyskusje to pytam, czy będzie słuchał i na pewno chce tłumaczenia czy wyjaśnić szybko. Z reguły to szybko załatwiam w taki sposób - większość moich znajomych nie pali, więc wyciągam papierosy z kieszeni i mówię: spal całą paczkę i wtedy ja zjem od ciebie kotleta. Dla mnie to trucizna taka sama jak dla ciebie papierosy. Nikt ci palić nie każe to i mi nikt nie będzie kazał jeść mięsa.
Z moich ust to brzmi śmiesznie, bo palę paczkę dziennie, ale może komuś uda się i zadziała.
Parę dni temu rozmawiałam ze znajomą, która od niedawna jest ze względów zdrowotnych na dość restrykcyjnej diecie bezcukrowej i bez białka zwierzęcego, taki ostry weganizm minus jogurt naturalny. Rozmawiałyśmy o diecie wege i opowiadała, jak to ona już nigdy nie będzie w stanie jeść mięsa, ani jajek i mleka, bo kogutki, bo małe cielaczki itede. Perorowała, jak to ludzie powinni myśleć co jedzą, że to zwierzęta, ogólnie była pełna entuzjazmu 'nowo nawróconych', jak dla mnie aż za bardzo. Spotkałyśmy się na zajęciach na drugi dzień i... opowiedziała mi jak to właśnie zjadła tuńczyka, bo okazało się, że to może jeść. I jak tu zrozumieć ludzi?...
A tutaj garstka farmazonów:
http://fitness.sport.pl/fitness/1,107702,9732924,Wegetarianizm___legendy_contra_nauka.html
Szkoda, że w GW :/
Czytałem to rano i zastanawiałem się czy nie wkleić na forum. Straszne bzdety, więc nie chciałem zaśmiecać ;).
co prawda wegetarianie o 0,11% są mniej narażeni na choroby serca (pamietajmy, że to prawdopodobnie skutek zdrowego stylu życia), to ich całkowite ryzyko przedwczesnej śmierci jest wyższe niż u "zjadaczy mięsa".
To jest dobre, ciekawe skąd wzięli te 0,11%. I ja z mojego przykładu mogę powiedzieć ze brawie wcale nie ćwiczę(tylko na w-f) w dodatku dość często mi się zdarzy zjeść coś niezdrowego a tak nagle po przejściu na wege znikły mi wszystkie pryszcze i przestałem chorować, zawsze w zimie miałem katar i kaszel a tej zimy tak mnie ominęło i w dodatku się czułem pełny sił
Hmmm mi utkwiła pewna rzecz w głowie jak pewnego dnia usłyszalam w telewizji ale dawno to było...ze wegetarianie to wcale nie zyja dluzej bo oni nie jedza miesa a co za tym idzie maja depresje a jak maja te depresje to popełniaja samobojstwa bo ich zycie nie ma sensu bez mieska ...a to dobre co?hhhhmm ze tak naprawde prawie wszyscy samobojcy to ludzie vege o!
Live and let live!
A w szpitalach to już w ogóle sami wegetarianie leżą i leczą ich tam mięsem 😉 Zwłaszcza że dieta szpitalna jest pełna składników odżywczych, aż wszystkim się morfologia pogarsza po takiej kuracji, no chyba że kogoś rodzina dożywia 😉
http://szydelkoikoraliki.blogspot.com
Nowa praca, nowe wyzwania:
[na razie się nie ujawniam i udaję normalnego 😛 ]
-chcesz cukierka mlecznego?
-nie, dzięki
-no masz
-nie, naprawdę nie chcę
-nie lubisz cukierków?
-lubię, ale nie lubię mlecznych
-ale dlaczego, nie smakują ci?
-nie, po prostu nie jem niczego, co jest z mleka...
-a ciasta jesz?
-no czasami tak
-a sernik? [ 😮 ]
-yyy [tu pojawiła się chęć opowiedzenia o tofurniku, ale się powstrzymałem]
-aha, bo to z twarogu...
Na szczęście zadzwonił telefon.
Zastanawiam się tylko, ile można rozmawiać o przyrządzaniu mięsa. To nie tak, że jestem uprzedzony, bo te laski każdego dnia ucinają kilkunastominutową pogawędkę o przyrządzaniu polędwiczek i inne takie. Nie żeby mi to przeszkadzało - ja tylko się dziwuję...
Strefa rokendrola wolna od Angola, środa/czwartek godzina 0.00 w radiowej Trójce
Zastanawiam się tylko, ile można rozmawiać o przyrządzaniu mięsa. To nie tak, że jestem uprzedzony, bo te laski każdego dnia ucinają kilkunastominutową pogawędkę o przyrządzaniu polędwiczek
widocznie w domu hodują istnie mięsożernego połówka 😛
Tez byłam świadkiem takich rozmów, dodatkowo opatrzone były one w pewną manierę, właściwą niektórym paniom a mianowicie:
"Te udeczka trzeba marynować w mleczku przyprawionym solą i pieprzykiem, a potem odsączyć, obtoczyć w zióka i do piekarniczka na 60 minutek. Mówię ci Gosiaczku, jakie potem kruchutkie i smaczniutkie!"
😀
ja też zdrabniam, ale nie az tak... 😛
Białowieska się Puszcza.
Praca
Proszę Zaloguj Się lub Rejestracja