Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone


Co mówią sobie nawzajem zwierzęta?
Choć natura nie obdarzyła ich darem mowy, potrafią się sprawnie porozumiewać, a wydawane przez nich dźwięki mają sens i treść. Językowe bogactwo świata zwierząt to wyzwanie dla współczesnych naukowców.

Nie tylko ryczą, trąbią, skomlą, wyją, śpiewają czy ćwierkają. Wszystkie dźwięki wydawane przez zwierzęta służą im do komunikacji. Ich język jest często niewyszukany (jak w przypadku neandertalczyków), ale niekiedy bywa bogaty w odcienie i brzmienia. Dlatego badają go biolodzy specjalizujący się w zachowaniach przedstawicieli fauny lądowej i morskiej. W ich archiwach dźwiękowych kryje się cały skarbiec komunikatów do rozszyfrowania.

„Zwierzęta mówią – nie wydają dźwięków ot tak sobie. Jest to dla nich przede wszystkim sposób wzajemnego rozpoznawania się” – twierdzi etolog Rafael Márquez, kierujący Fonozooteką Muzeum Nauk Przyrodniczych hiszpańskiej Najwyższej Rady Badań Naukowych (CSIC). Nie tylko mówią, ale też mają różne języki, a mówiąc bardziej precyzyjnie – wykorzystują różne brzmienia.

Tak jest na przykład w przypadku wilków. Z międzynarodowych nagrań ich wycia wynika, że głos wilka iberyjskiego brzmi inaczej niż wilka kanadyjskiego. Ich graficzny zapis pozwala zobaczyć te językowe i kulturowe różnice.

Choć rzecz dotyczy znanego od dawna instrumentarium biologii, które narodziło się wraz z pierwszymi przenośnymi magnetofonami w latach 40., w Hiszpanii aż do 2003 roku nie było fonozooteki. Przez trzy lata swego istnienia wykonała ona jednak olbrzymią pracę.

W tym czasie zarchiwizowano i zapisano w postaci cyfrowej 6700 własnych nagrań i włączono do zasobów dokumentalnych 27600 próbek z całego świata. „Jesteśmy trzecią co do wielkości fonozooteką w UE, po berlińskiej i londyńskiej, które zaczęły działać dużo wcześniej” – mówi jej dyrektor.

Przedstawiciele tej komórki CSIC właśnie zakończyli w Madrycie spotkanie z pracownikami dziewięciu innych naukowych zbiorów dźwiękowych z Europy. Ich wspólnym celem jest udostępnienie tych zasobów w internecie, aby badacze mogli korzystać z większej liczby archiwów i dokumentów.

Sale zajmowane przez fonozootekę w Muzeum Nauk Przyrodniczych wyglądają bardziej na stary sklepik ze sprzętem grającym niż na cyfrowe archiwum nagrań dźwięków zwierząt. Półki pełne są staroświeckich magnetofonów szpulowych, gramofonów z wszystkich epok i magnetofonów kasetowych rodem z serialu telewizyjnego „Cuéntame” (opowiadającego o epoce frankistowskiej – przyp. Onet).

„Czerpaliśmy przede wszystkim z zasobów hiszpańskich, ale najstarsze nagrania zostały wykonane w latach 40. w Brazylii i Argentynie. W Argentynie pionierem w tej dziedzinie był Avelino Barrio. Jego kolekcję już zapisaliśmy w postaci cyfrowej” – mówi Rafael Márquez. Fonozooteka zawarła właśnie porozumienie z Instytutem Miguela Lillo w Tucumán (Argentyna), również specjalizującym się w dźwiękowych nagraniach fauny Ameryki Łacińskiej.

Aby zapisywać stare nagrania dźwiękowe i rejestrować cyfrowo nowe dźwięki, Fonozooteka będzie mieć wkrótce komorę bezechową, całkowicie dźwiękoszczelną i pozbawioną echa, co pozwoli na uzyskanie możliwie najczystszego dźwięku. Tylko w ten sposób uda się zbadać oraz określić gatunek i płeć zwierzęcia, przyczynę wydawania przez niego dźwięku i jego znaczenie.

Co mówią sobie nawzajem zwierzęta? Te, które nie widzą lub prowadzą nocny tryb życia, informują o swojej obecności inne osobniki własnego gatunku. Czasem po to, by znaleźć parę, kiedy indziej – by odszukać krewnych, ale także, aby ostrzec przed niebezpieczeństwem, zakomunikować, gdzie jest pożywienie, lub w innych celach społecznych.

Dźwięki wydawane przez samce są często kierowane do samic. Tak jest na przykład w przypadku żab. To one dobierają sobie najlepiej rechoczących partnerów, choć ich nie widzą w ciemnościach stawu. Tak samo dzieje się u większości ptaków albo u świerszczy, które za pomocą skrzydeł wydają nieprzyjemne niekiedy cykanie będące seksualnym wezwaniem.

Wiele dźwięków ma na celu obronę terytorium albo nawet zastraszenie ofiary. Rafael Márquez sądzi, że taką funkcję spełniają niektóre lwie ryki. „To dźwięk o niskich tonach na granicy słyszalności. Czasem ryki przerażają albo paraliżują ofiarę” – mówi.

Niektóre duże ssaki, jak na przykład wieloryby, słonie, koty albo bawoły, porozumiewają się na dalekie odległości. Zwłaszcza wieloryby, których komunikaty niosą się w wodzie na setki kilometrów, a może i mil. Na razie nie zostały jeszcze rozszyfrowane. Lecz pewnego dnia ich znaczenie zostanie odkryte i stąd bierze się zainteresowanie nagraniami.

Źródło: Onet.pl na podstawie El Mundo

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl