Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone


Wiwisekcja to okrutne praktyki, jakie odbywają się za drzwiami pracowni i laboratoriów medycznych. Wszyscy o nich wiedzą, mało kto się nad tym zastanawia.

Zdaję sobie sprawę z delikatności zagadnienia, z tych wszystkich głosów, według których eksperymenty pomagają w rozwoju medycyny, że są konieczne. Bez komentarza pozostawię głosy kierowane do przeciwników takich badań: „jesli kochasz zwierzęta i nie chcesz by na nich eksperymentowano, to zgłoś się na ochotnika zamiast króliczka, czy szczura”.

Do zwolenników wiwisekcji nie przemawiają fakty, że nie zawsze lek testowany na ciele zwierzęcia będzie miał identyczne, czy nawet podobne działanie na człowieka – często paradoksalnie poświęcenie dla eksperymentów wielu zwierząt zbiera jeszcze dodatkowo żniwo wśród ludzi. Więc skoro nie troska powoduje te okrutne praktyki, to co? Oczywiście, jak to zwykle bywa, sprawa dotyczy dużych pieniędzy, dlatego ów haniebny proceder zapewne nigdy nie będzie miał końca.

Nie chodzi tu o epatowanie okrucieństwem. Jak wygląda wiwisekcja każdy się domyśla, w internecie nietrudno znaleźć materiały na ten temat: www.wolfpunk.most.org.pl, www.klubgaja.pl, http://viva.eko.org.pl.

Każda istota żywa ma prawo do szacunku i godnego traktowania, jeśli więc już te zwierzęta muszą być poświęcane na ołtarzu nauki, czy naprawdę nie da się tego robić w bardziej humanitarny sposób? Czy muszą przed śmiercią przechodzić takie tortury, wśród których oparzenia to najłagodniejsza forma „badań”?

Ewelina Zasada (www.ewelinazasada.prv.pl)

Więcej na ten temat:

  • Laboratoria czy cele tortur
  • Niepotrzebne cierpienie

    Nadesłał/a: Ewelina_Zasada