Na ratunek Doliny Rospudy
Od kilku tygodni w Polsce mamy do czynienia z małym kryzysem urzędniczo-ekologicznym. Trwa konflikt i przepychanka zwolenników obwodnicy wokół Augustowa, którą projektanci chcą wybudować na unikatowych przyrodniczo torfowiskach bagiennych Doliny rzeki Rospudy, a ekologami i miłośnikami przyrody, którzy stanęli murem za bezbronną i niemiłosiernie do tej pory eksploatowaną w Polsce przyrodą.
U nas, jak za dawnych lat, wszystko co jest związane z ochroną przyrody i szerzej Natury traktowane jest – dosłownie -jak zawalidroga, która zawsze musi komplikować szczytne działania bogu ducha winnych budowlańców, a już szczególnie tych drogowych. Rząd, uchylił się przed zajęciem stanowiska w konflikcie mieszkańcy – ekolodzy, ogłaszając ustami premiera, że najlepsze będzie referendum. A znaczy to, że cała odpowiedzialność ma spaść na lokalną społeczność i ekologów. A jest to decyzja najgorsza z najgorszych, bo to nie jest sprawa Podlasia, ale całej Polski, a nawet Europy. Dolina rzeki Rospudy to dziedzictwo nas wszystkich i o jej trwaniu nie może decydować niekompetentna garstka ludzi, która podburzana i manipulowana przez niektórych polityków i urzędników, wylicza ile to osób ginie pod kołami TIR-ów. Od kiedy mamy ruch kołowy, mamy również ofiary i nie zmienią tego żadne obwodnice, estakady itd., chociaż, niewątpliwie, ułatwiają życie i łagodzą pewne uciążliwości.
Czy tak trudno zrozumieć, że to o co walczą ekolodzy to właśnie walka o lepsze i w każdym względzie bezpieczniejsze jutro i lepszą ludzkość, ludzkość mądrą i dobrą, z wyobraźnią, która roztacza parasol ochronny nad wszystkimi gatunkami, które wespół z nami, ludźmi – zamieszkują na planecie Ziemia. Już wielki czas, aby zrozumieć, że człowiek i ludzkość tyle znaczą, na ile są w stanie być współtwórcami wielkiej planetarnej równowagi i harmonii. Życie nie jest tylko wartością i atrybutem człowieka i gatunku ludzkiego. Życie to fenomen i jest przynależne do miliardów i bilionów istnień i należy to szanować. Dopóki człowiek nie obejmie współczuciem wszystkich żywych stworzeń, dopóty on sam nie będzie mógł żyć w pokoju. Te słowa Alberta Schweizera znaczą więcej niż wszystkie encykliki wszystkich dotychczasowych papieży. Powinni o tym pamiętać szczególnie ci, którzy z krzyżami w ręku przyszli potępiać ekologów za ich postawę. Nie zabijaj tyczy się wszelkich form życia, nie tylko człowieka. Tak długo, jak tego nie zrozumiemy nie mamy prawa, jako dominujący gatunek, myśleć o pokoju i spokoju, radości i szczęściu i świata bez chorób, bólu, strachu i cierpienia. Ponieważ człowiek i człowieczeństwo to w pierwszym rzędzie obowiązek roztaczania opieki nad słabszymi i niżej stojącymi w rozwoju biologicznym stworzeniami, nikt nam nie odbiera prawa do królowania, chodzi jednak o to, aby to królowanie zawsze miało opiekuńczy charakter. Cierpienie zabijanej świnki jest takie samo, jak cierpienie zabijanego człowieka. I jedno i drugie jest złe i nie powinno mieć miejsca na naszej pięknej planecie Ziemi. A już na pewno nie powinien robić tego człowiek, który może i powinien żyć tak, aby nie przysparzać bólu i cierpienia innym istotom. Do tego zostaliśmy powołani jako gatunek, zrozumienie tego i wprowadzenie w życie jest naszym naczelnym zadaniem.
Nie można zapewnić zdrowia i szczęścia tylko jednemu gatunkowi, bo jako gatunek jesteśmy powiązani milionami wspólnych nitek z całym światem ożywionym i nieożywionym i jeżeli zadajemy ból innym żywym stworzeniom, to tak jak byśmy robili to sobie sami. Cały XX wiek człowiek cywilizowany – według własnego mniemania – walczył o poszanowanie życia ludzkiego. I co? I jeszcze nigdy w historii ludzkości nie było tyle wojen, rewolucji i ofiar, jak właśnie w XX wieku. Nie da się skutecznie i w dłuższej perspektywie ochraniać zdrowia i życia jednego gatunku, bo życie, wszelkie życie tu na Ziemi, to wzajemne powiązania, korelacje i interakcje, dynamiczne sprzężenia i nieustanny rezonans jednego z wieloma i wielu z jednym. Droga miłości musi dotyczyć wszystkich żyjących na naszej planecie, a nie tylko jednego wybranego gatunku. Nie można roztaczać parasola miłości tylko nad ludźmi, bo to jest głęboko niesprawiedliwe i świadczy o braku wyobraźni, a także instynktu samozachowawczego. To jest najprostsza droga do samounicestwienia. To na człowieku przede wszystkim spoczywa obowiązek dbania o całe środowisko planetarne, to człowiek winien otaczać miłością wszystko co żyje. Miłość albo będzie łączyła i ochraniała, albo nie będzie jej wcale. Na razie realizujemy drugi scenariusz, o miłości tylko mówimy, nie dorośliśmy do współczucia i opiekuńczej miłości, którymi należy objąć wszelkie żywe stworzenia. Ziemia nadal jest przedmiotem wyniszczającej i bezmyślnej eksploatacji prowadzonej przez człowieka, podobnie postępujemy ze wszystkimi gatunkami zwierząt i roślin, które ją zamieszkują.
To właśnie taki sposób myślenia i postępowania sprawia, ż e Polsce w majestacie prawa mogła zapaść decyzja o budowie obwodnicy, która ma przebiegać przez unikatowe i dziewicze przyrodniczo bagienne terenu Doliny Rospudy. Gdybyśmy na równi cenili wszystko co żyje, takiej decyzji by nie było. Nie byłoby pytania czyim kosztem ma stanąć obwodnica Augustowa: mieszkańców, czy przyrody i środowiska? Tak zadawane pytania obnażają sposób postrzegania rzeczywistości przez polityków, urzędników i niestety również wielu dziennikarzy. Ochraniać należy każdy przejaw życia, w taki samym stopni chrońmy mieszkańców Augustowa, jak i zwierzęcych i roślinnych autochtonów i mieszkańców bagiennych terenów Rospudy. Dolina Rospudy to nasze wspólne, narodowe bezcenne dziedzictwo. Pieniądze w państwie demokratycznym na taki cel muszą się znaleźć.
Mam nadzieję, że kryzys ten zrodzi nową jakość w spojrzeniu przede wszystkim na przyrodę i Naturę, jako mitycznych ogrodów z których – jako gatunek ludzki – wyszliśmy i z którymi jesteśmy nierozerwalnie i na zawsze związani. W tym sporze nie może być wygranych i przegranych, w tym sporze musimy wygrać wszyscy.
Kazimierz Kłodawski
e-mail: szkola@klodawski.pl
Nadesłał/a: Maksymilian
1 komentarz
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Nie zgodzę się, że nie było tyle wojen. Trzeba trochę znać historię, by pisać cokolwiek na jej temat. To prawda, że ludzie nie szanują siebie, ale to nie powód by pisać o XX wieku jak o katastrofie ludzkości (a ludzie, którzy kryli Żydów i mogli zawsze zginąć w laboratoriach niemieckich doktorów?) – ludzie żyjący wcześniej byli równie okrutni, tyle że nie posiadali nowoczesnej technologii ( Rzymianie i ich co najmniej kilkudniowe igrzyska, gdzie zginęło kilkadziesiąt tysięcy zwierząt importowanych z Afryki). W każdej erze znajdą się ludzie godni noszenia tego tytułu i zwykłe szuje. Wcześniej nikt nie pomyślał o zwierzętach, bo były to istoty potrzebne do pracy, no i wkońcu ludzie potrzebowali energii, a niestety prawdą jest, że mięso ma dużo cennych składników odżywczych i dla niektórych stanowi przysmak. Czy wie pan, ile ludzi ginie koło Augustowa? Jak ma przebiegać obwodnica? I czy ta trasa przez Raczki rzeczywiście jest najlepsza? Czytałam o tej sprawie, problem istnieje, ale w tym, że media szukają sensacji, a pan dołącza się do tego komercyjnego zjawiska, nazwanego przez grupkę ludzi obroną środowiska. P.S. Trasa prowadzona przez Raczki perzebiega przez tereny objętę ochroną i programem Natura 2000.