Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Wczoraj w nocy w Świnoujściu, które od kilku dni objęte jest strefą zapowietrzenia w związku z wykrytą tu ptasią grypą, spłonął gołębnik – czytamy w „Głosie Szczecińskim”.

Mogli chociaż rozwalić drzwi, albo klatkę u góry, tak by ptaki mogły odlecieć – mówi Wacław Nowakowski. Jak można było dopuścić się takiego bestialstwa. W gołębniku było około stu ptaków i jajka, z których miały się wykluć małe – ubolewa.

Policjanci podejrzewają, że przyczyną pożaru było podpalenie. W mieście pojawiły się pogłoski, że gołębnik podpalił ktoś w strachu przed ptasią grypą. Dochodzenie w tej sprawie trwa. Prowadzi je komenda policji ze Świnoujścia.

Jak informuje gazeta gołębie Wacława Nowakowskiego nie są jedynymi ofiarami panującej w mieście psychozy. Mieszkańcy Świnoujścia, bojąc się ptasiej grypy, pozbywają się kotów i psów.

To największa ludzka głupota – mówi kierowniczka schroniska dla zwierząt w Świnoujściu Irena Olszewska. Biorą kota pod pachę, na smycz i przychodzą do nas. Odmawiamy już przyjmowania, bo powiatowy lekarz weterynarii powiedział, że zamknie schronisko. Ale po oczach tych ludzi widać, że pójdą za róg i wyrzucą zwierzę – dodaje rozmówczyni „Głosu Szczecińskiego”.

Źródło: PAP

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl