Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

3 listopada myśliwi obchodzili dzień św. Huberta, który zwyczajowo stał się ich patronem. W tradycji łowieckiej dzień ten jest okazją do tzw. hubertowin – polowania zbiorowego, które kończy biesiada myśliwych przy ognisku, bigosie i nalewce. Naszym komentarzem do tego typu „świętowania” niech będzie wiersz „Na św. Huberta”, nadesłany nam przez Zdzisława Łabudzkiego.

Jam myśliwy, zwierzu człek życzliwy
Kocham zajączki, sarny, jenoty
Lecz mnie wkurzają domowe koty
Do psów z luf walę, nie czekam wcale

Kiedyś płacili za uszy kota
Teraz przepisy tworzy miernota
Wyżeł zaś miejsce ma w sercu moim
Na polowaniu psina się troi

Gdy zaś zobaczę w polu jamnika
Bydlę po strzale fikołki fika.
Bo psy i koty to są szkodniki
I myśliwemu psują wyniki.

Zabijać może człowiek zrzeszony
I chodzi wtedy zadowolony
Że zdał egzamin na rozstrzelanie
I jada bigos na polowaniu

Kupił giwerę, tanią bo ruską
Zaśmieca lasy zużytą łuską
A pod waciakiem nosi piersiówki
Po alkoholu strzela z gwintówki

Jeśli po wódce jedziesz do cioci
Policja cię zamknie i po kłopocie
Na polowaniu pijesz z tradycji
I masz karabin, w nosie Policję.

Jeśli się schlejesz, co często bywa
kumple cię wiozą, łeb ci się kiwa
Na szyi wisi mordercza broń
A ty ku ziemi pochylasz skroń

Niosą cię do drzwi twoi kompani
Broń dają w ręce córeczce, Hani
Dziecko na schodach wnet się potyka
Przez wiszącegu przy ojcu wnyka

Bo tata walczył dziś z kłusownikem
Z rewelacyjnym ponoć wynikiem
Zerwał jak sikał pętelkę zdruta
Co mu się wplątał jak trzymał fiu….

Każdy myśliwy z dobrym wynikiem
Prowadzi walkę z złym kłusownikiem
A w lesie siada i cicho beczy
że mu z obrzyna przestrzelą plecy

Jest gieroj wtedy gdy stoi w kupie
Ale sam w lesie ma serce w du….
Gdy ktoś nadchodzi pod krzakiem niby
Schyla się w styczniu zbierając grzyby

Lubi też bardzo strzelać z nagonką
Kiedy na niebie zimowe słonko
Zająca gonią młodzieży hordy
Idą przez pola i drą swe mordy

Biedne zające z sercem zlęknionym
Biegną naprzeciw w sznur ustawionych
Panów myśliwych, którzy kochają
karmią i dbają, teraz strzelają

Słowa pogardy cisną się same
Kochasz lecz strzelasz, więc jesteś draniem
Sztucer z lunetą gruchocze kości
Zabijasz typie dla przyjemności

Łatwiej zrozumieć jest kłusownika
Który przez biedę zakłada wnyka
Bo on to zjada co upoluje
Ciebie zabójstwo mocno rajcuje

I przyjdą czasy moi kochani
Będziecie strzelać do siebie sami
Wylosowany przez las pomyka
a wy walicie niby do dzika

Aż ktoś z breneki trafi go w zadek
Wtedy przy ogniu zjecie obiadek
W garnku bulgoce bigos z kolegi
Co dziś za wolno uprawiał biegi

Dzik wraz z zającem będzie z was kwiczał
A lis pokaże gest Kozakiewicza.

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl