Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone


Rośnie liczba sklepów oferujących produkty sprawiedliwego handlu (fair trade) w Polsce. Po sieci delikatesów Bomi można je kupić również w sklepach Marks & Spencer, w niektórych barach GreenWay, a jedna z sopockich kawiarni zdecydowała się wyłącznie na takie napoje.

Wyniki sprzedaży towarów z czarno-niebieskim logo nie przyprawiają jednak o zawrót głowy. Jak twierdzą polscy handlowcy, to raczej produkty niszowe. Powód? Brak marketingu. Za to w Europie idea sprawiedliwego handlu robi coraz większą karierę, bo wybierając towary ze znaczkiem tego ruchu, klienci świadomie wspierają producentów, którzy nie są w stanie konkurować z dużymi koncernami. Logo gwarantuje, że rolnik czy drobny producent z krajów rozwijających się otrzymał za nie godziwą zapłatę.

Pierwszą siecią detaliczną, która rozpoczęła w Polsce sprzedaż produktów ze znaczkiem fair trade w niektórych swoich sklepach (obecnie sześciu), była sieć delikatesów Bomi. Elżbieta Dąbrowska, dyrektor handlowy sieci, podaje, że od maja do końca ubiegłego roku Bomi zamówiło towary z niebiesko-czarnym logo o łącznej wartości 60 tysięcy złotych. – To znikomy procent naszych obrotów – przyznaje.

Jednak prezes zarządu Bomi Stanisław Okonek zaznacza, że nie zamierza wycofać się z tej sprzedaży. -Są one troszeczkę droższe (o ok. 10 – 20 proc. – red.) i oferowane bez marketingu, dlatego nigdy nie będą się sprzedawać w Polsce na takim poziomie jak na przykład Wedel – dodaje.

Dostępne w Polsce produkty fair trade w większości sprowadzane są z Niemiec (od tamtejszej organizacji certyfikującej TransFair Germany) przez Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu „Trzeci Świat i My”.

Jego szef Wojciech Zięba nie narzeka na wyniki sprzedaży. Mówi, że tylko w grudniu zamówił towar wartości równej zamówieniom w pierwszym półroczu. Nie chce jednak podawać liczb. Wyjaśnia, że najlepiej sprzedają się: kawa, czekolada oraz herbaty: zielona i rooibos.

– Przez trzy miesiące sopocka kawiarnia zamówiła u nas więcej czekolady rozpuszczalnej niż Bomi od maja – tłumaczy Zięba. Kawiarnia Józef K. od trzech miesięcy parzy wyłącznie kawę i herbatę Fair Trade. – Klientom smakuje, interesują się ruchem, a my nie podnieśliśmy przy tym cen – zaznacza jej właściciel Andrzej Urbański.

Zagraniczne sieci handlowe dotychczas nie sprzedawały w Polsce produktów fair trade, mimo że robią tak we własnych krajach. Pierwszy na taki krok zdecydował się brytyjski Marks & Spencer.

W sprzedaży są nie tylko produkty spożywcze, ale również jeansy i T-shirty.

– Od jesieni wszystkie sprzedawane w naszej sieci kawy i herbaty są z fair trade – mówi Joanna Pintal, menedżer marki M & S Polska. Wyjaśnia, że trudno wyłowić trend pozwalający ocenić zainteresowanie rodaków ruchem, ponieważ akurat herbata i kawa M & S zawsze bardzo dobrze się w Polsce sprzedawały. Uważa jednak, że idea sprawiedliwego handlu jest mało znana w naszym kraju.

– Polacy są bardzo otwarci na tego typu produkty, ale również nieświadomi tej idei – podkreśla Wojciech Zięba. Wciąż ma jednak nadzieję, że na fair trade można nieźle zarobić.

Czym jest fair trade

Ruch Fair Trade powstał w latach 60. w Holandii jako gest solidarności tamtejszych organizacji pozarządowych z biednymi krajami rozwijającymi się. Większość z nich nie miała możliwości eksportowania swoich produktów do krajów Europy Zachodniej, USA czy Australii. Dziś fair trade jest obecny w ponad 20 krajach. Produkty z jego logo można kupić w trzech tysiącach sklepów, m.in. w Holandii, Belgii, Niemczech, Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii, a nawet w Czechach i na Słowacji. Wartość detaliczna netto sprzedanych towarów to prawie 600 mln euro. Największą popularnością produkty fair trade cieszą się w Wielkiej Brytanii. Około 20 procent kawy ziarnistej kupowanej przez Brytyjczyków oraz blisko połowa bananów oferowanych w Szwajcarii ma logo organizacji.

Źródło: Rzeczpospolita.pl

Nadesłał/a: bartezzzzz