Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Zaledwie w pięć dni myśliwi z koła „Orlik” zlikwidowali blisko 60 wnyków
To barbarzyństwo. Tylu rozłożonych wnyków nie widziałem już dawno. Jakby komuś zależało na totalnej zagładzie sarny – mówi Aleksander Zawalski, myśliwy z wojskowego koła „Orlik” w Chełmie. W okolicach Kamienia kłusownicy przeszli samych siebie.

W niedzielę przed południem Zawalski pojechał na łowisko Kamień, przez miejscowych nazywane Orędy. Jego koło opiekuje się tym terenem od lat. Żyją tu zające, kuropatwy, lisy i największa w okolicy populacja saren. Jest ich tu prawie 70. – Zobaczyłem dwóch dziwnie zachowujących się mężczyzn – opowiada. – Na mój widok uciekli. Powiadomiłem kolegów i gdy przyjechali na miejsce zaczęliśmy penetrować tę ostoję. Znaleźliśmy ponad 30 wnyków. W dwóch sidłach były martwe sarny. Ślady pozostawione na śniegu wskazywały, że we wnyki wpadła jeszcze jedna, ale kłusownicy zdążyli ją już zabrać.
Pierwsze sygnały o kłusownikach działających na terenie Orędy dotarły do myśliwych już we wtorek. – Ściągnęliśmy wtedy 18 sideł – opowiada Leszek Kędzierawski, wicełowczy koła „Orlik”. – W niedzielę było ich już dwa razy więcej.

Również wczoraj, kiedy towarzyszyliśmy myśliwym w penetracji łowiska, znaleziono pięć kolejnych wnyków. Leśni barbarzyńcy działają bezczelnie i brutalnie. Montują sidła na trasie wędrówek saren oraz tam, gdzie mają one swoje legowiska. Żeby ułatwić sobie pracę, a zwierzęta skierować w śmiercionośną pułapkę, inne ścieżki zastawiają połamanymi konarami drzew i krzewów.
– Te sarny skłusowano w okresie ochronnym – denerwuje się Kędzierawski. – Były ciężarne. Złapane w sidła nie miały najmniejszych szans. Widać, że zwierzęta walczyły.
Pierwsza z saren udusiła się. Na jej szyi zadzierzgnęła się pętla. Druga musiała konać co najmniej dwie doby. Stalowa linka przecięła ją prawie na pół.
Myśliwi wydają wojnę kłusownikom, choć wiedzą, że nie jest to łatwa sprawa. – Nie spoczniemy, zanim ich nie złapiemy – mówią. O pomoc poprosili komendanta posterunku policji w Kamieniu. Obiecał zwrócić szczególną uwagę na Orędy. Sami myśliwi też wzmacniają patrole. Liczą również na okolicznych mieszkańców i każdego, kto pomoże im schwytać kłusownika. Obiecują nagrodę. Informacje w tej sprawie należy zgłaszać do Polskiego Związku Łowieckiego, tel. 082-565-84-82.

Kary dla kłusowników
Minister środowiska określił wysokość ekwiwalentu za zwierzynę bezprawnie pozyskaną. W przypadku łosia wynosi on 14 tys. zł. Za skłusowanego dzika zapłacić trzeba 2,3 tys. zł, sarnę 2 tys. zł, a w przypadku kozła dodatkowo
za trofeum od 1 tys. do 5 tys. zł. Jeżeli zwierzyna pozyskana jest w sposób inny niż z broni palnej ustalony ekwiwalent zwiększa się o 20 proc.
Kłusowników trudno jednak złapać, a jeszcze trudniej udowodnić im uprawianie tego procederu. Chyba że złapie się ich na gorącym uczynku.

Źródło: Dziennik Wschodni

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl