Policja i celnicy ścigają handlarzy zwierzętami
Właściciel sklepu zoologicznego sprzedawał przemycane zwierzaki
Nie miał dokumentów z danymi o pochodzeniu egzotycznych papug, pająków, skorpiona, żółwia i węża. To zapewne zwierzęta z przemytu. Handlarzowi grozi pięć lat więzienia.
Wczesnym rankiem do sklepu zoologicznego przy ul. Czerniakowskiej 149 weszło trzech funkcjonariuszy policji z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą i celnik. Właściciel sklepu został poproszony o przedstawienie zaświadczeń CITES, które są niezbędne do handlowania egzotycznymi gatunkami zwierząt. Okazało się, że aż 30 proc. zwierząt nie ma takich dokumentów.
Kupował taniej
– Były wśród nich egzotyczne papugi, pająki ptaszniki, żółw, skorpion, wąż i piesek preriowy. W sumie aż 42 okazy, w tym 25 ptaków – mówi Piotr Tałałaj, koordynator ds. CITES w Izbie Celnej w Warszawie, który brał udział we wczorajszej akcji. – Część zwierząt pochodziła z importu i została do kraju przewieziona nielegalnie.
Od 1990 roku w Polsce obowiązuje Konwencja Waszyngtońska. Aby wwieźć do kraju wymienione w niej, zagrożone wyginięciem gatunki zwierząt i roślin, trzeba mieć odpowiednie zezwolenia. Hodowcy, którzy omijają te przepisy, kupują poszczególne okazy dużo taniej, a więc także więcej zarabiają. Wszystko wskazuje na to, że także właściciel sklepu przy ul. Czerniakowskiej trudnił się takim procederem.
Był też hodowcą
– Nie potrafił przedstawić wymaganych dokumentów ani powiedzieć, skąd pochodzą zwierzęta – mówi Witold Lisicki, rzecznik Izby Celnej w Warszawie. – Przypuszczamy, że tylko część zwierząt została przemycona, a część wyhodowana w Polsce. Należy jednak pamiętać, że hodowcy również są zobowiązani do rejestracji egzotycznych gatunków. W tym przypadku tego nie zrobiono.
Właścicielowi zwierząt, na podstawie art. 128 Ustawy o ochronie przyrody, grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Handel nielegalnymi zwierzętami jest bowiem przestępstwem od 1 maja 2004 roku, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej. Wcześniej było to jedynie wykroczenie.
Znajdą schronienie w zoo
Skontrolowany wczoraj hodowca jest bardzo znaną postacią. Niejednokrotnie wypowiadał się w mediach, często na temat egzotycznych gatunków zwierząt. Kiedy w zeszłym roku ujawniono sprawę drastycznego pobicia małpki przez prywatnego właściciela, zwierzę znalazło schronienie właśnie u tego hodowcy. Mało prawdopodobny wydaje się więc fakt, że nie wiedział o konieczności posiadania zezwoleń CITES. Na razie nielegalne zwierzaki zostały w sklepie przy Czerniakowskiej, ale właścicielowi nie wolno ich sprzedawać.
– W ciągu najbliższych dwóch, trzech dni zostaną przewiezione do warszawskiego ogrodu zoologicznego – mówi Witold Lisicki. – Na razie trzeba tam znaleźć dla nich miejsce. W przyszłości także nie będzie można ich sprzedawać.
Nieświadomi przestępcy
Osoby, które już zdążyły kupić nielegalne zwierzaki, mogą również mieć kłopoty. Nie mają bowiem papierów mówiących o ich pochodzeniu, a to właśnie sprzedawca jest zobowiązany im je dać. Takim prywatnym właścicielom także grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Przeprowadzona wczoraj akcja była dopiero pierwszą w Warszawie, ale z pewnością nie ostatnią.
Będą kolejne kontrole
– Zamierzamy razem z policją skontrolować wszystkie punkty zoologiczne w Warszawie. Jest ich kilkaset – zapowiada Witold Lisicki. – Nie wiadomo, jak długo to potrwa, ale właściciele sklepów mogą mieć pewność, że prędzej czy później do nich trafimy.
– Dotychczas podobną kontrolę zrobiliśmy w sklepie w Legionowie. Było to kilka tygodni temu. Wczorajsza była pierwszą w stolicy – potwierdza Karol Jakubowski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Źródło: Życie Warszawy
Nadesłał/a: Wegetarianie.pl
Nie ma jeszcze komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.