Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Od kilkunastu dni mamy lato. A lato to najbardziej ekspansywna przyrodniczo pora roku: wszystkie rośliny i zwierzęta żyją całą pełnią, rozpoczyna się okres władzy słońca i ciepła. Tak, jak wiosna to czas odrodzenia, wzrostu i młodzieńczej radości, tak lato, to rozkwit, poczucie pełni i piękna, czas największych osiągnięć, to wtedy osiągamy szczyty możliwości.

Słońce, źródło życia, jasności i ciepła (energia jang) pobudza do optymalnej aktywności: uśpione zimą wzajemne i powszechne oddziaływanie wszystkiego ze wszystkim, rozbudzone wiosną, latem osiąga pełnię swych możliwości. To dlatego przyroda latem przypomina jeden wielki ul, wśród brzęczenia owadów, śpiewu ptaków i rozkwitających licznych kwiatów świat emanuje dostojeństwem, dorosłością i swoistą, pierwotną i dojrzałą mądrością.

Ale lato to również inny obraz, mniej sielski i przyjazny (starożytni twierdzili, że każdy przód ma swój tył). To wysokie i bardzo wysokie temperatury, susze, zagrożenie pożarowe, brak wody, palące słońce i złe samopoczucie. Podczas wysokich temperatur wydajność w pracy spada prawie do zera, znacznie zmniejsza się koncentracja, co szczególnie staje się niebezpieczne dla kierowców, operatorów maszyn i innych urządzeń, które są w ruchu. Powszechny jest w upały obrazek, kiedy rozżaleni rolnicy pokazują wysuszone i wypalone słońcem zboża, leśnicy narzekają na trzeci stopień zagrożenia pożarowego, zwierzęta cierpią z braku wody, a rośliny umierają. Człowiek natomiast szuka upragnionego cienia…, a roześmiany i zadowolony z siebie zapowiadacz pogody…, klepie wieczorem w TV…, mam dla państwa cudowną wiadomość, jutro, na Zachodzie 35 oC, a na Wschodzie 37 oC i ani kropelki deszczu, czyli czeka na państwa cudowna i piękna pogoda. Ta cudowna i piękna pogoda co roku uśmierca kilkadziesiąt tysięcy samych Europejczyków.

Jakże znamienne jest dla naszej stechnicyzowanej cywilizacji i dualistycznej świadomości dzielenie świata na dwa przeciwstawne i wrogie sobie bieguny, na bezwzględne dobro i zło, na piękno i brzydotę, zdrowie i chorobę, ciepło i zimno. Takie postrzeganie świata jest dziś dominujące, stan pogody również analizuje się w tych kategoriach. Zauważmy, że w powszechnym pojęciu lato i ciepło jest dobre, zima i zimno jest złe. Bezkrytycznie kochamy ciepło i gorąc, mimo iż duża część z nas czuje się wtedy źle, cierpią też zwierzęta i rośliny, natomiast deszcz i pochmurne dni to nadal obwieszczany w mediach, szczególnie przez wspominanych zapowiadaczy pogody, dramat, a nawet tragedia dla wszystkich pragnących wypocząć.

W przyrodzie i Naturze nie ma bezwzględnego dobra i zła, nie ma podziału na brzydkich i ładnych, na lepszą i gorszą pogodę – w przyrodzie po prostu się jest. Przecież pochmurne dni niosące deszcz to zjawisko niezbędne do życia, bez deszczu i wody nie ma życia, podobnie jak bez słońca. Natomiast każdy nadmiar, czy to słońca, ciepła i wysokich temperatur, czy pochmurnych dni, zimna i opadów jest niewskazany i nie przyczynia się do zrównoważonego rozwoju. To wszelkie skrajności bardziej zasługują na miano zła, niż zjawiska odmienne od oczekiwanych. Nadmiar słońca, długo utrzymujące się wysokie temperatury i w konsekwencji tego susza jest takim samym złem, jak długie i powodujące zalania i powodzie opady. Nie można gloryfikować ciepła, i w czambuł potępiać chłodniejsze dni, bez uwzględnienia szerszego kontekstu występowania danego zjawiska czy procesu. Jest tu potrzebny holistyczny ogląd i osąd, a nie fragmentaryzacja i coraz to nowe specjalizacje, które zaciemniają prawdziwy obraz rzeczy.

Lato w terminologii medycyny Wschodu i Jedynej Zasady makrobiotycznej jest jang, dlatego żywność, którą powinniśmy spożywać w tej porze roku powinna być dopełniająca, czyli jin. Żywność jang to mięso, sery, jaja, sól i tego w pierwszej kolejności należy się wystrzegać. Należy wprowadzić do swojej kuchni produkty zrównoważone i wychładzające takie, jak kukurydza, jęczmień, żyto, ryż i pszenica, szczególnie orkisz, (są najbardziej jin), oraz kasze jęczmienne i pszenne, np.: kuskus, bulghur, manna, pęczak jęczmienny i pszenny, kaszka kukurydziana. Szczególnie polecana na upały jest mieszanka ryżu brązowego z jęczmieniem bezłuskowym lub zwykłym pęczakiem jęczmiennym i pszenicy z żytem. Ziarna zbóż spożywamy w postaci ugotowanej, ale można je po ugotowaniu również smażyć lub miksować i jeść w postaci kremu z rożnymi dodatkami, także na słodko. Zboża te wychładzają i są wspaniałym dopełnieniem i elementem równoważącym ciepłe i gorące letnie dni. Z warzyw jemy wszystkie sezonowe, a szczególnie te z dużą zawartością wody: cukinie, ogórki, kabaczki, patisony, pomidory, rzodkwie, rzodkiewki, rzepy, brukiew, wszystkie kapustne i koniecznie warzywa liściowe zielone i wszystkie korzeniowe. Ze strączkowych najlepiej spożywać te, które akurat rosną, czyli groszek, bób, fasolkę szparagową, a z suchych nasion lekko strawną soczewicę, ciecierzycę i sfermentowane produkty z soi: miso, tofu, tempeh, natto, sos shoyu itd. W ogóle produkty sfermentowane i naturalnie kwaśne (m.in. warzywa kiszone) powinny być systematycznie spożywane (1-2 łyżki do posiłku) w ciepłe i gorące dni, bo działają również wychładzająco. Szczególnie polecane są pikle, czyli dwu, trzydniowe drobno pocięte kiszonki z różnych warzyw (korzeniowe, nadziemne i liściowe). Pikle, które w smaku są słono-kwaśne, doskonale zastępują sól, której spożycie, szczególnie latem, należy ograniczyć. Sól warto też zastąpić doskonałą przyprawą gomasio – jest to sól sezamowa (mieszanka podprażonych i częściowo utartych nasion sezamu, siemienia lnianego i soli). Latem potrawy gotujemy powoli, energicznie mieszając, naczynie powinno być otwarte (energia rozprzestrzenia się). Latem jedzmy posiłki 2-3 razy dziennie, w niedużych porcjach, dokładnie przeżuwając każdy kęs. Generalnie należy przyjąć bardzo mądrą zasadę, że kolacje jemy wcześnie, a śniadania późno. Jeżeli upały staną się bardzo uciążliwe, to nie bójmy się zrezygnować z kolacji lub ze śniadania (nie dotyczy to dzieci). A oto menu na letni, gorący dzień: śniadanie może się składać z płatków jęczmienno-pszennych (takie domowe musli), posypki orzechowo-nasiennej i łyżki dżemu lub owoców sezonowych. Na obiad jemy chłodnik warzywny zakwaszany żurkiem, risotto z jęczmienia i ryżu brązowego z gomasio, soczewicę na gęsto i pikle z warzyw sezonowych, na kolację sałatkę z makaronu razowego, różnych warzyw, świeżych ziół z dodatkiem marynowanego i smażonego tofu i sosu winegret. Jedząc takie potrawy i będąc na takiej diecie czujemy się lekko, nie chce nam się za bardzo pić, nie pocimy się, a jeżeli już, to bardzo oszczędnie, jesteśmy pełni sił i energii.

Owoce jemy nasze, polskie i sezonowe, wszystkie owoce i warzywa z importu są dla naszych organizmów niezrównoważone energetycznie i zamiast pomagać szkodzą. Latem nie pijmy lodowatych, a nawet zimnych napojów, pijmy ciepłe i chłodne napoje i, jeżeli zadbamy o należyte pożywienie, to nie musimy pić ich zbyt dużo. Latem pijemy codziennie lekko kwaśne i goryczkowate napoje (np. kwas chlebowy) oraz ciepłą i gorącą herbatę bancha (pędowa i liściowa), dobrą herbatę zieloną, herbaty z prażonych zbóż (jęczmień, ryż, pszenica) z domieszką zielonej lub banchy, a także kawę zbożową, rzadziej można pić inne, łagodne herbatki, np. z liści poziomek, malin, z kwiatów lipy, głogu itd. W upały bezwzględnie unikamy alkoholu, szczególnie wysokoprocentowego.

Kazimierz Kłodawski
www.klodawski.pl
szkola@klodawski.pl

Nadesłał/a: Maksymilian