Podziel się!Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on TwitterShare on Google+0Print this pageEmail this to someone

Zorganizowane bandy kłusowników dziesiątkują szczupaki w zamarzniętych jeziorach w okolicy Koszalina. Wspólne działania przeciw kłusownikom rozpoczęły straż rybacka, policja i straż graniczna. Dziennie funkcjonariusze rekwirują kilkaset „samołówek” – niebezpiecznych haków do połowu ryb pod lodem. Najtrudniej jednak złapać kłusownika na gorącym uczynku, ale w środę się to udało.

Jezioro Lubiatowo pod Koszalinem – zamknięty rezerwat przyrody, dla kłusowników raj, ryb jest tu dużo, a wstępu nie mają nawet wędkarze. Otworów wzdłuż brzegów wywiercono mnóstwo, strażnikom udaje się często wyciągnąć z nich jeszcze żywe ryby. Większy problem to jak złapać kłusownika na gorącym uczynku. W kłusowniczy proceder zaangażowane są całe grupy, a nawet całe wsie. Śledzą dokładnie każdy ruch strażników. W środę funkcjonariuszom udało się! Kłusownika złapano dosłownie w ostatnim momencie. Mężczyzna zastawił rano kilkanaście pułapek – ryb na swoje nieszczęście nie zdążył zabrać do domu. Strażnicy znają go od lat. Zazwyczaj sądy wypuszczają kłusowników ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Gra idzie o duże pieniądze. Ryby zazwyczaj są odławiane na konkretne zamówienia, rzadziej z biedy. Każdy kłusownik ma swój rynek zbytu. Za kłusownictwo grozi do 3 lat więzienia. Karana jest także sprzedaż ryb z nielegalnego źródła.

Źródło: TVP

Nadesłał/a: Wegetarianie.pl